,5#

944 50 2
                                    

Postanowiłam jakoś spędzić dzień bez niego.Kupiłam w sklepie czteropak somersby i czekoladę. Wlazłam pod kołdrę,odpaliłam jakiś film i zaczęłam oglądać.Płakałam po filmie,dziwnie było oglądać bez niego.Na szczęście miałam,jego bluze.Cynamon i jabłka ten zapach chyba nigdy mi nie zbrzydnie.Muszę się tego oduczyć,kiedyś będę musiała się nim dzielić.Wyrzuciłam tą nieproszoną myśl z głowy,i zanurzyłam się w kołdrze aż po uszy.Kiedy oglądanie już mi zbrzydło,przerzuciłam się na słuchawki.Nie mogłam sobie znaleźć miejsca.Poczłapałam do kuchni,zrobić sobie gorącą czekoladę.Wróciłam z nią na górę i ułożyłam się w wyrku tak ,jak poprzednio.Usłyszałam w nocy ciche pukanie do okna.Przez chwilę myślałam,że to deszcz,bo przedtem dość mocno lało.Jednak,gdy pukanie nie ustępywało,zerknełam w stronę hałasu.Dostrzegłam odbitą dłoń na szybie. Zdziwiona uchyliłam okno i w tym momencie do mojego pokoju wpadł Luke.Wyglądał strasznie.
-Dlaczego wyglądasz, jak mokry pies? nie mogłam powstrzymać śmiechu.Moja mina natychmiast zrzedła,kiedy ten zbliżał się do mnie z niecnym uśmieszkiem.
- Mówiłam coś moja droga?ani się obejrzałam,rzucił się na mnie i zaczął we mnie wycierać.
-Jak mogłeś to zrobić?Śmierdzisz jak zgniły ser-przeczesałam włosy.
-Milutka jak zawsze- zszedł ze mnie.
-A teraz głupku,wypad pod prysznic- wskazałam palcem na łazienkę.
-Idziesz ze mną?jego brwi uniosły się dwuznacznie.
-Chciałbyś zboczeńcu, idź bo zaraz będę musiała robale wyganiać które się zejdą do Ciebie śmierdzielu-pokręcił tylko głową i poszedł do toalety.
Trochę mu zajęło dojście ze sobą do ładu,bo kiedy wrócił ledwo trzymałam otwarte oczy.Przesunęłam się i zrobiłam mu miejsce.Spał bez koszulki,czułam jego gorącą skórę na moich plecach,które były zaslonięte tylko cienką jedwabną bluzeczką na ramiączkach.
-Zimno Ci słońce? objął mnie w pasie - chodź tu-powiedział.Wepchnęłam się głębiej w jego ramiona i powoli odpływałam.
-Jak było na randce?- przypomniałam sobie.
-Aa,kicha-ta odpowiedź nie była jakaś rozwinęta
-A coś konkretniej? szturchnęłam go
-Po prostu kicha i tyle,nie pasujemy do siebie- odpowiedział.Nie chciałam go już dłużej męczyć zresztą sama byłam zmęczona.Zasnęłam w jego objeęciach nawet sama nie wiedząc kiedy.Następnego ranka musiałam wstać,ponieważ było mi za gorąco.Luke musiał nieźle się nawiercić w nocy ,bo leżał teraz na mnie cały rozwalony.
-Obudż się grubasie,nie jesteś już taki lekki jak kiedyś-starałam się go ze mnie zepchnąć.Na próżno.
Zamruczał coś pod nosem i zsunął się ze mnie.
-Idź w cholerę,wstrętna kobieto-marudził.Rozbawiona poszłam szybko się ogarnąć.Wracając do pokoju wrzasnęłam.
-WSTAWAJ DZISIAJ SZKOŁA!!- podskoczył na łóżku wystraszony,wybuchnęłam śmiechem.
-Musisz być taką pizdą? przygryzł wargę
-Tak- zdardłam z niego kołdrę- Kocham Cię i to dla Twojego dobra.Ściągając z niego kołdrę,zapomniałam o jednej rzeczy.Przypomniałam sobie o niej zauwżając duże wybrzuszenie w jego spodniach.
-Hmm..- chrząknęłam i zarumieniłam się.Spojrzał na mnie,nie rozumiejąc o co mi chodzi.Potem się roześmiał.
-No co Ty słońce,znasz mnie tak długo i się wstydzisz -popatrzyłam mu w oczy.Dostrzegłam w nich iskierki radości,ale także coś innego..Pożądanie? Nie to niemożliwe,musiało mi się przywidzieć.Wstał złośliwie powoli,widząc zażenowanie na mojej twarzy.Podszedł do mnie a ja uciekałam wzrokiem,żeby tylko nie widzieć jego namiotu w spodniach.Przytulił się do mnie,a ja poczułam jak jego naprężona męskość się o mnie ociera.Wydałam z siebie cichy jęk,ale szybko się ogarnęłam.
-Luke?Móglbyś proszę wziąć swojego kolegę ode mnie?- nic nie zrobił-weż tego swojego wielkiego kutasa,a jak chcesz się wyżyć wsadź sobie go w rolke od papieru- odsunęłam się.Jego cała ta sytuacja bawila,ubrał się,zabral bluzę i rzucił tylko
-do potem słońce- jego usta wylądowały na moim czole.

So perfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz