Obudził mnie rano upierdliwy dzwonek do drzwi.
-To do Ciebie kochanie-zawołała mama z dołu
-Już! Zaraz zejde-odkrzyknęłam.
Pobiegłam do łazienki,żeby coś na siebie wrzucić.Wcisnęłam się w krótkie spodenki i bluzkę na ramiączkach.Wtedy to dostrzegłam,czerwoną plamkę pod uchem...MALINKA! ,,Kurwa,jak to możliwe?"Obwiązałam szyję apaszką,żeby nikt nic nie zauważył.Włożyłam tenisówki i zeszłam na dół. Minęłam próg i zobaczyłam..Luka.Nie poczułam nic,kiedy go dostrzegłam.Owszem zależało mi,ale nie czułam motylków w brzuchu tak,jak wcześniej.
-Możemy porozmawiać? Spojrzał na mnie.Jego mina była bez wyrazu.Wyszłam na ganek,licząc,że wyjdzie za mną.Nie pomyliłam się.
-O co chodzi? Westchnęłam.
-Przepraszam,nie chcę stracić najlepszej przyjaciółki,zależy mi na Tobie-powiedział ciągiem.
-Mi na Tobie też,przyjaciele? Zapytałam z nadzieją.
-Oczywiście-przytulił mnie mocno.
Jeszcze chwilę porozmawialiśmy a potem on poszedł na spotkanie z tą blondi.
Wróciłam do domu,byłam głodna.Skierowałam się do lodówki.Znalazłam w niej tylko jajka.,,Naleśniki ,tak to jest to"pomyślałam.Przygotowałam ciasto i zaczęłam smażyć.Zrobiłam sobie masę cynamonową z jabłkami i teraz czekałam tylko na placki.Usmażyłam więcej niż sama mogłabym zjeść,zostawiłam rodzicom.Sama zjadłam 4.Po śniadaniu postanowiłam oglądać telewizję.Rozsiadłam się wygodnie na kanapie z herbatą w dłoni i włączyłam Tv.Zaczęło dziać się coś dziwnego,pot spływał mi z czoła i cała zaczęłam drżeć.Usłyszałam ciche kroki i skrzypienie podłogi.Siedziałam nieruchomo,nie chciałam wykonywać gwałtownych ruchów.Odetchnęłam,kiedy koło mnie rozsiadł się Ethan.Zarumieniłam się,przypomniał mi się wczorajszy sen.
-Jak wszedłeś? Nie zaszczyciłam go spojrzeniem.
-Mówiłem Ci już,że zamknięte drzwi mnie nie powstrzymają-czułam,że się uśmiecha.
Denerwował mnie,nie może tak tu sobie wchodzić,kiedy chce.
-Co znowu? Tym razem się mu przyjrzałam.Zaschnęło mi w ustach,wyglądał lepiej niż wczoraj.Jeansy opadały mu luźno z bioder,cienka koszulka ukazywała umięśnione ciało,fryzura jak zawsze nieogarnięta.
-Nie patrz tak,wiem że chcesz mnie schrupać-jego cwaniacki uśmiech irytował mnie.Oczy świeciły mu się,kiedy na mnie patrzył.
-Haha,chciałbyś-walnęłam w niego poduszką.Nawet nie drgnął.Nie zdążyłam mrugnąć a on rzucił się na mnie i zaczął gilgotać-Nie rób,proszę- skrzywiłam mu palec.Wycofał się gwałtownie.Jego palec był zgięty w pół.Wybałuszyłam oczy ,,Skąd we mnie taka siła? Byłam zaskoczona.
Nie wiem jak to zrobił,ale kiedy znów na niego spojrzałam wszystko już było dobrze ,,Czy miałam jakieś przywidzenia? Zastanawiałam się.
-Czas na mnie- pomachał i wyszedł nie dając mi szansy na odpowiedź.
*POV Ethan
Prosto od Alice skierowałem się do Brandona.Mojego najlepszego przyjaciela.
-Stary,potrzebuje informacji-szepnąłem mu na ucho.Klub,w którym się umówiliśmy,był pełny takich jak my.
-No dawaj- tyknął głową.
-Wczoraj,kiedy wywoziłem tą małą pindzie,zwiała mi,ale dorwałem ją na polanie obok głównej drogi,znów mi spierdoliła-pominąłem kawałek o ciekawskim upierdliwcu.
-Jak kurwa,jak? Był mocno wkurwiony.Zeszliśmy w bok,żeby nie być na widoku-Chłopie ona była tą-widziałem,jak stara się nad sobą panować.
-wiem,ona była tą wybraną- zagryzłem wargę.
*POV Ali
Zdecydowałam się pójść pobiegać,postanowiłam zahaczyć o dom Luka,może miałby ochotę wyjść ze mną.Zapukałam,czekałam parę minut,aż ktoś mi otworzy.Tego jednak się nie spodziewałam.
-Co?! Usłyszłam pytanie,ale osobą która je zadała nie był mój przyjaciel tylko ta bezimienna cizia,z którą się umawiał.
-Zawołaj Luka-rzuciłam sucho.
-Jest zajęty- uśmiechnęła się złośliwie.
-Nie obchodzi mnie to-przecisnęłam się obok niej.Kiedy nie było go w salonie ani w kuchni,szybkim krokiem weszłam na górę.Wbiłam mu się do pokoju.Leżał przywiązany do łóżka,przykrył się kołdrą.Zrobił się czerwony na twarzy.Patrzył na mnie ze wstydem.
-Co tutaj robisz? Tylko na tyle było go stać?
-Co to kurwa jest? Nie wytrzymałam.Mój przyjaciel zachowywał się jak szczeniak-Nieważne,nie chcę wiedzieć,wpadłam zapytać czy ze mną pobiegasz,ale z tego co widzę musiałbyś biegać z łóżkiem-uśmiechnęłam się smutno i bez pożegniana,zeszłam na dół.Lala stała zirytowana koło drzwi.Strasznie mnie drażniła.
-Musisz już iść? Tak mi przykro
Ugryzłam się w język,kiedy ją mijałam,żeby nie powiedzieć czegoś głupiego-Pa- pokiwałam jej środkowym palcem.
,,Suka" stwierdziłam.Pobiegłam w stronę parku.Biegałam dobre 2 godziny.Wstąpiłam do sklepu,żeby kupić jakąś wodę.Usiadłam na ławce i piłam łapczywie.
*POV Ethan.
Siedziała tam i piła.Kropelki potu spływały po jej seksownym ciele.Przebiegła jakieś 20 km,miała dobrą kondycję.Wczoraj w nocy u niej byłem,posmakowałem jej cudownej szyi.Mam nadzieję,że potraktowała to jako sen.Smakowała i pachniała cudownie.Gdy chciałem zrobic krok dalej,coś mnie odepchnęło,sparaliżowało.Nie mogłem nic zrobić.Wtedy się przebudziła,a ja musiałem znikać.Teraz na jej widok mój kolega w spodniach tańczy disco.,,Cóż to za baba" pokręciłem głową.Teraz nie czas na to,muszę znaleźć Mirande.
*POV Alice
Wróciłam do domu kompletnie wyczerpana.W pokoju zrzuciłam ubrania i od razu poszłam do łazienki.Potrzebowałam długiego prysznica.Moje ciało błagało o odpoczynek,mięśnie dawały o sobie znać. Jeszcze ten Luke.Byłam na niego wściekła,ta laska ewidentnie była puszczalska.On zasługuje na kogoś lepszego.Ubrałam pidżame czyli dresowe shorty i bluzke z krótkim rękawem z misiem na środku. ,,No co? Wciąż jestem tylko dzieckiem" Roześmiałam się głośno i poszłam zrobić sobie herbate.Wróciłam i weszłam z nią do łóżka.Mogłam teraz odpocząć,wszystko zdawało się układać.Jeśli będą tu jakieś gwiazki dodam kolejny :) piszcie komentarze,jeśli macie jakieś uwagi.:) :).Pozdrawiam.
CZYTASZ
So perfect
ParanormalDziewczyna z charakterem,ma własne zdanie.Zawsze szczera.Do tej pory byłam zwyczajna. No właśnie była..