Uderzył mną o ścianę.Widziałam,jak jego szczęki poruszają się nerwowo.
-Co Ty sobie kurwa myślisz? Wybuchłam-Dlaczego traktujesz mnie,jak jakąś lalkę? Odepchnęłam go.Uderzył pięścią w ściane,rozwalając przy tym płytkę.Byłam wściekła wyminęłam go i chciałam wyjść.
-Gdzie idziesz kurwa? Chwycił mnie za ramię.Wyrwałam mu się i wymierzyłam liścia.Odsunął się zszokowany.Spojrzał na mnie,jakby nie wierzył własnym oczom.
-Za kogo Ty mnie kurwa masz? Za kukiełke,którą możesz manipulować? Wydarłam się na niego.Nie interesowało mnie czy ktoś nas słyszał.
-Ja pierdole,dlaczego sama się narażasz? Musisz być taka upierdliwa? Zmrużył niebezpiecznie oczy.Ja się go nie bałam.Jego zmiany nastrojów były uciążliwe.Nie mogę być z kimś,kto sam nie wie czego chce.Pokiwałam głową,rozbawiona tym wszystkim.To wszystko było popierdolone.
-Bo co?Bo umiem Ci się postawić i nie daje Ci się rozstawiać po kątach?zacinęłam zęby,musiałam to z siebie wyrzucić.Złapał się za biodra i chodził wte i we wte.Wzięłam głęboki wdech i wydech.
-Na prawdę uważasz,że tak o Tobie myśle? Zawinął dłonie w pięści.Nic nie odpowiedziałam-Świetnie po prostu kurwa,cudownie wypierdalaj!- nie zdziwiły mnie jego słowa.Wyszłam.Na sali niby wszyscy ćwiczyli,ale panowała niezręczna cisza,widziałam ich ukradkowe spojrzenia.Wróciłam do worka teeningowego.Teraz całą swoją złość zaczęłam przelewać na ciosy.Wyszedł chwilę później i podszedł do tego Brandona,razem wyszli na ring.Nie interesowała mnie ich walka.Dłonie miałam obdarte i poobijane,tak jak nogi.Mięśnie mnie bolały,ale ja nie chciałam przestawać.Nie wiem ile mi to zajęło,kiedy usłyszałam.
-A może nasza nowa koleżanka zmierzy się z mistrzem? Odwróciłam się na dźwięk tych słów.Wzrok wszystkich był utkwiony we mnie.Brandon uśmiechal się do mnie cwaniacko,krew ciekła mu z wargi.Ethan stał obok niego z miną bez wyrazu,typową dla niego.On nie był nawet zadrapany.Podparłam się pod boki i przyglądałam im się z pytającym spojrzeniem.Czy oni rzucali mi wyzwanie?W rogu moich ust czaił się uśmiech.Podeszłam do nich powolnym krokiem z prowokacyjnym wyrazem twarzy.Głowę miałam uniesioną do góry i wyprostowane plecy.Szłam pewna siebie.Zrobili mi miejsce i weszłam na środek ringu.Chyba nikt nie wierzył,że to zrobię.Zdziwią się.-Nie boicie się? Oprócz dwójki obok mnie,wszyscy roześmiali się na moje słowa.
-Brandon,zostawiam ją Tobie-dlaczego zrezygnował z walki? W mojej głowie zaczęły pojawiać się różne odpowiedzi.Ten tylko skinął głową.Ethan zszedł i stanął z boku.Przyjęłam swoją postawę,tak jak on.Już miałam obserwować jego ruchy,kiedy do mojej głowy wdarły się wspomnienia związane z tym dupkiem.Poczułam ,że ktoś przewala mnie na ziemie,chwilę potem poczułam w ustach smak metalu,krew.Dotknęłam wargi,była rozwalona tak samo,jak nos.Podcięłam mu nogę i kiedy upadł usiadłam na nim okrakiem i okładałam pięściami.Zepchnął mnie i teraz to ja byłam na dole.Zablokował moje ruchy.Gdy nadażyła się okazja,wyślizgnęłam się.Staliśmy teraz na przeciw siebie,w okół jego oka już pojawiał się siniak.Okrążyłam go dookoła i skoczyłam na niego od tyłu.Uchwyciłam się jego pleców i starałam się wywrócić.Zrzucił mnie z siebie.To wydawało się śmieszne,ale szanse były wyrównane.Oboje byliśmy tak samo silni.Na twarzach reszty ukazało się niedowierzenie.
-Co tak długo? Krzyknął ktoś z tłumu-załatw ją-to wytrąciło go z równowagi a ja pchnęłam go ja ziemie i musiałam trzymać tam chyba 5 sekund.
-Stop! Usłyszałam i puściłam go.Był wściekły chyba nie przywykł do przegranej.Nikt się nie odzywał,panowała niezręczna cisza.
-Noo,no niezła-skomentował Brandon.Podał mi rękę a ja ją uścisnęłam.Posłał mi szeroki uśmiech.
-Może wyskoczymy na drinka? Ja stawiam-zaproponował.Spojrzałam ukratkiem na Ethana.Obserwował mnie,zapewne był ciekawy co odpowiem.
-Chętnie-puściłam mu oczko.Poszliśmy.
Klub sukubów i inkubów,znowu tu jestem.Wszędzie roiło się od napalonych na siebie osób.Faceci szukali łatwych zdobyczy.Nowe dziewczyny podrywały ich nie wiedząc na co się piszą.Przeciskaliśmy się między tłumem.Usiedliśmy na wolnych stołkach obok baru.
-wódka z colą-zawsze to piłam,było mocne,ale nie otumaniało.
-Piwo-dopowiedział chłopak.Sączyliśmy nasze napoje,rozmawiając przy tym.
-Skąd znasz Ethana? Zapytał mnie w końcu.Chwilę zastanawiałam się co odpowiedzieć.
-A kiedyś tam się na siebie natknęliśmy,przez przypadek-uśmiechnął się,szturchając mnie w ramię-A wy skąd i jak długo? myślał przez dłuższą chwilę.
-Od jakiś 4-5 lat-drapał się po brodzie-W szkole,razem imprezowaliśmy,pilismy,paliliśmy,podrywaliśmy laski.Zawsze mogliśmy na siebie liczyć,to mój najlepszy przyjaciel-uśmiechnął się,jakby sobie coś przypominał.Naszło mnie pewne pytanie,Ile tak na prawdę mieli lat? Postanowiłam się dowiedzieć.
-Ile wy właściwie macie lat? Spojrzał na mnie zdziwiony,ale zaraz potem posłał mi uśmiech i poklepał mnie po plecach.
-21-przyjrzałam się mu,wyglądał młodo.Poczułam uścisk na ramieniu.Usłyszałam szuranie krzeseł i dostrzegłam,że do nas dosiadł się Ethan.
-Co tu robisz? Nachyliłam się i szepnęłam do niego,kiedy Brandon zniknął mi z oczu.
-Pilnuje Was-odpowiedział.Wciągnęłam powietrze,pokręciłam głową niedowierzając.Ten drugi zniknął i nie było go już dłuższy czas.Kręciłam się nerwowo na krześle,nie wiem czy przez atmosfere w tym klubie czy przez jego obecność.Obstawiam jednak to drugie.On siedział spokojnie i mnie obserwował.
-Dlaczego tak na mnie patrzysz? Irytowało mnie to.Wciąż byłam wściekła o sytuację z rana.
-Nie mogę? Tego też kurwa nie mogę? Przewróciłam oczami na jego słowa.Czy ja mu broniłam?Wstałam z miejsca,postanowiłam potańczyć.Ruszyłam na parkiet,ignorując go.Zaczęłam prowokacyhnie kręcić biodrami.Poczułam dłonie na mojej talii.Ethan..wszędzie bym poznała jego dotyk.Po moim ciele przeszły dreszcze.Ehh..że też moje ciało musi tak na niego działać.Odwróciłam się do niego przodem.Lustrował mnie badawczo wzrokiem.
-Nie musisz mnie pilnować,jestem duża-wstałam na palcach,żeby mnie usłyszał.Westchnął.
-Chcę- te słowa rozlały ciepło po. moim sercu.Otrząsnęłam się jednak szybko,nie będzie mi robił wody z mózgu.
-O ile pamiętam fuche moje Anioła Stróża ma ktoś inny-Odgryzłam się wrednie.Nic już nie powiedział.Zmarszczył tylko brwi wkurzony.Tańczyliśmy jeszcze przez dłuższy czas i wróciliśmy na miejsce.Brandon chyba na prawdę zniknął,chyba że ten kazał mu się ulotnić.
-Gdzie Twój kolega? Szarpnęłam go.Zignorował mnie,odpowiedział dopiero po paru minutach.
-Poszedł,musiał coś załatwić- nie miałam już do niego siły,zamówiłam sobie kolejną kolejke.
-Jesteś kurwa zazdrosny? Zapytałam wściekła.
-Tak,jestem-tylko na tyle było go stać? Serio?Wypiłam wszystko jednym haustem.Kiedy chciałam kolejną,Ethan wskazał klenerowi gestem ręki,że ma mi więcej nie lać.Moja nerwowość sięgneła zenitu.Wzięłam swoje rzeczy i zmierzyłam w kierunku wyjścia.Nawet się nie odwracałam,wiedziałam że za mną wyjdzie.Świeże powietrze uspokoiło mnie.Stał kilka kroków za mną,czułam to.
-Czego Ty chcesz? Bo chyba sam nie jesteś pewny-rzuciłam w niego torbą.
-Chcę Ciebie-pożądanie w jego oczach spowodowało,że zmiękły mi kolana.Nie mogę mu ulec,znowu.
-Chcesz mojego ciała - poprawiłam go.Związek opierający się na seksie to nie dla mnie.Patrzył ma mnie przez dłuższy czas w ciszy.Napięcie rosło między nami.Zagryzł wargę,ja miałam na nią ochotę.Chciałam poczuć jego usta na swoich.Chcę poczuć go w sobie.Podszedł do mnie i stanął kilka cm od mojego spragnionego ciała.Iskierki pożądania i podniecenia rozchodziły się po moim ciele.Nachylił się i szepnął w moje usta.
-Nie,ja chcę Ciebie-potem złączył nasze usta w pocałunku.
CZYTASZ
So perfect
ParanormalDziewczyna z charakterem,ma własne zdanie.Zawsze szczera.Do tej pory byłam zwyczajna. No właśnie była..