✿ 14 ✿

78 5 4
                                    

Kompletnie się do tego nie nadaje. Nie dam rady! Cholera, do czego namawia mnie ten ponurak? Przecież to nierealne!

Moje próby kontroli mocy poniosły marne skutki. Czułam ją, czułam płomyczek, coś siedzącego głęboko we mnie, lecz pochwycenie tego było ciężkie. Gdy tylko zaczynałam się zbliżać do tego, Kuro robił mi na złość. Walczył ze mną jakby oddanie mi kontroli było czymś okropnym. 

Na koniec treningu byłam zmęczona bardziej niż zwykle. Kuro nabił mi masę siniaków, do tego drużyna nie dawała mi forów. Piłka nożna to naprawdę męczący sport. Od razu udałam się do szatni i weszłam pod prysznic. Z szafki zabrałam ręczniki i rzeczy do mycia. Dopiero gdy całkowicie oczyściłam się z brudu i wychodziłam z pod prysznica zorientowałam się, że znowu nie zabrałam ze sobą rzeczy na zmianę. Chyba muszę w końcu przynieść do szatni czystą bieliznę i ciuchy na zmianę. Owinęłam się ręcznikiem, a drugim zaczęłam wycierać włosy idąc do szatni. Kompletnie nie pomyślałam o tym, że inni mogą skończyć się myć wtedy kiedy ja. Widok nagich torsów i bokserek dość mocno mnie zaskoczył. Czułam jak zaczynam się czerwienić, a to że zauważyli moją obecność w cale nie pomagało. Nie obchodziło mnie, że widzą mnie w ręczniku, ale ich widok był no cóż, niezręczny. Ich jednak peszył mój widok. Byłam jedyną dziewczyną w drużynie, a widok mnie w ręczniku nie był dla nich codziennością. Najczęściej wymijaliśmy się w szatni, lecz dziś...

- H-hejka...to ja już...

Spuściłam wzrok. Ręcznik, którym wycierałam włosy opadł na moje ramiona. Podeszłam do drzwi i jak na złość nie mogłam ich otworzyć. 

- Pozwól. - silna dłoń złapała za klamkę i otworzyła mi drzwi. Spojrzałam w górę. Cała drużyna była ode mnie wyższa, więc zawsze musiałam patrzeć w górę by na któregoś z nich spojrzeć. Brunet patrzył na mnie jak zawsze swoim obojętnym spojrzeniem. Jak większość drużyny nie miał niczego założonego na klatkę piersiową przez co czułam się niezręcznie. Zwłaszcza, że gdy chciałam na niego spojrzeć musiałam przejechać wzrokiem przez jego umięśnione ciało. Cholerny Nishikage wyglądał zdecydowanie za dobrze jak na człowieka. 

- Dz-dziękuję. 

Wyszłam z szatni i szybkim krokiem udałam się do swojego pokoju. Muszę zacząć brać prysznice w łazience, a nie w szatni. Zdecydowanie. 

Weszłam do swojego pokoju i szybko się ubrałam. Na łóżku nadal leżał Kłamczuch. Westchnęłam z ulgi, lecz szybko posmutniałam. W końcu będę musiała mu go oddać, będzie się upominał o niego. Podeszłam do łóżka i przytuliłam pluszowego misia na pożegnanie. Odzyskam go, na pewno nie dam wygrać temu burakowi. 

Wstałam z łóżka i podeszłam do drzwi. Wyszłam z pokoju i udałam się w stronę pokoju bramkarza. Nadal nie wiedziałam, które drzwi należą do pokoju czerwono włosego. Zapukałam mając nadzieję, że brunet jest już w pokoju. Otworzył mi drzwi i spojrzał na mnie pytająco.

- Ja... Wiesz który pokój jest Nosaki? Muszę z nim porozmawiać. - powiedziałam. Szybko schowałam pluszaka za plecy, ponieważ brunet patrzył na niego zaciekawiony.

- Ma pokój na przeciwko ciebie. Coś jeszcze?

- Nie. Dzięki.

Chłopak wrócił do swojego pokoju. Nosaka miał drzwi naprzeciwko mnie? Naprawdę? Czy musiałam trafić do pokoju na przeciwko niego? Nie było innych wolnych? Czy mu to bardzo przeszkadza?

Podeszłam do drzwi i zapukałam w nie niepewnie. Nikt nie otwierał. Zapukałam jeszcze raz. Tym razem drzwi się otworzyły. Stanął w nich czerwono włosy.

- Emmm... - kurcze to nie może być trudne. Ogarnij się Anari! Wyciągnęłam zza pleców misia i spuściłam głowę wysuwając go w kierunku chłopaka. - Odzyskam go! Dam radę odpowiedzieć ci na pytania i go odzyskam. 

Chłopak chwycił misia zabierając go z moich rąk. Podniosłam głowę patrząc na niego. Nic nie odpowiedział, po prostu patrzył na pluszaka zaciekawiony. 

- Dlaczego on jest dla ciebie taki ważny? To tylko pluszak. 

Zmarszczyłam brwi, czy on serio myśli, że świat jest taki płytki? A może jego zdaniem to ja jestem idiotką? Oczywiście, wiem że to pluszak, ale jest dla mnie ważny, bo ma dla mnie duże znaczenie. Był ze mną od tak dawna i...

- To znaczy, że pluszak nie może być dla kogoś ważny? Czy ty naprawdę nie masz przedmiotów, które są dla ciebie ważne? A może jesteś tak bezduszny, że się nie przywiązujesz, a coś co łączy się z twoimi wspomnieniami nie jest dla ciebie ważne? - nabuzowana emocjami ledwo powstrzymywałam się by nie krzyczeć. Jak ktoś taki może istnieć?! Jego serce naprawdę jest z kamienia, skoro jest w stanie zabrać mi najważniejszą rzecz dla mnie i mieć czelność wytykać mi, że TO TYLKO PLUSZAK!?!?!? - A wiesz co? Nie obchodzi mnie to, pa.

Odwróciłam się napięcie i ruszyłam w stronę wyjścia z akademika. Musiałam ochłonąć.

Możemy dać mu nauczkę, ktoś taki nie ma prawa doprowadzać nas do takiego stanu. 

Nie! Przestań! Nie chcę tego!

O masz pazurki?  Czyżbyś nauczyła się ze mną rozmawiać, a nie tylko pokazywać swoje myśli?

To prawda, to była moja odpowiedź, nie myślałam o tym, że chcę mu odpowiedzieć, co chciałabym mu powiedzieć. Po prostu mu odpowiedziałam.

To jak? Już straciłaś swoją nową zdolność? 

Nie. Myślę.

Boże to brzmiało tak świetnie! Wreszcie miałam nad czymś kontrole. Byłam w stanie kontrolować swoje myśli i nie pokazywać ich mu. 

Uśmiechnęłam się. Byłam po za akademikiem już i nie miałam pojęcia gdzie idę. Po prostu chciałam wyjść, a teraz byłam w parku. W tym samym, w którym wszystko się stało. Nie byłam pewna czemu tu przyszłam i czy to ja to zrobiłam. W końcu Kuro potrafił przejmować władze nad moim ciałem, więc mógł mnie tu zabrać bez mojej zgody. 

Jak na złość po mojej ostatniej wypowiedzi zatkały mu się usta i nie reagował na mnie. Dureń. 

Razem z powiewem wiatru, który zawiał mi kosmyki włosów na twarz, do moich nozdrzy dotarł przyjemny zapach wiśni. Może nie byłam pewna czy sama przyszłam do tego miejsca, lecz sądzę, że to była dobra decyzja. Założyłam popielate kosmyki, które zasłaniały mi widok za ucho. Rozejrzałam się dookoła, w parku jak prawie zawsze nikogo nie było. Wzięłam głębszy wdech by nacieszyć się piękną pogodą i upoić wspaniałym zapachem. Powolnym krokiem zaczęłam przechodzić między drzewami szukając idealnego do ucięcia sobie drzemki. 

Uwielbiałam drzemki na drzewach, zwłaszcza owocowych. Robiłam to od niepamiętnych czasów, gdy jeszcze byłam małą dziewczynką. Zaczęło się chyba po tym jak pierwszy raz obejrzałam "Alicje w Krainie Czarów", od razu polubiłam Kota z Cheshire, za jego rozbrajający uśmiech i sposób bycia. Był taki wolny, po prostu siedział na drzewie i nikt go nie widział dopóki on tego nie zapragnął. Nie wiem, czy lubił drzemki, ale moim zdaniem bardzo to do niego pasowało. Kiedyś bawiąc się z tatą w chowanego wdrapałam się na drzewo i przysnęłam gdy nie mógł mnie znaleźć. To chyba tamta drzemka przechyliła szalę i sprawiła, że czynność ta tak bardzo mi przypasowała. 

Znalazłam drzewo, które wydało mi się bardzo wygodne. Wdrapałam się na nie. Przymknęłam oczy napawając się ciszą i słodką wonią, która zewsząd mnie owiewała. Ta aura naprawdę była upajająca.


Uśmiechnij się - Nosaka x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz