✿21✿

112 6 21
                                    

- I na lewej pomocy Kyoko Anari. - powiedział trener, a ja zamiast na niego spojrzałam na jaszczura w garniturze, który się do mnie uśmiechał. Zmarszczyłam brwi, ale wstałam i otrzepałam spodenki. Rozejrzałam się po drużynie i chłopak, który nie przywitał się dziś ze mną na stołówce patrzył na mnie wściekle. Był duży, zdecydowanie wyglądał jakby mógłby mi coś zrobić. 

- Okano możesz usiąść, nie grasz dziś. - powiedział trener, a wtedy ten chłopak usiadł na ławce nie odrywając ode mnie wzroku. No super zabrałam mu pozycję w grze, czy to był tak ważny mecz? Wcześniej jak wchodziłam nieraz na boisko, co prawda na kilka minut, no ale nikt na mnie tak nie patrzał, nawet on. Cholera mogłam słychać z kim gramy, no cóż myślałam, że znowu siedzę na ławce i dlatego jak powiedziano moje nazwisko to zareagowałam. 

Drużyna weszła na boisko więc poszłam za nią. Rozgrzewka już była, oczywiście siedziałam jako jedyna na ławce. Mam nadzieję, że poranne ćwiczenie z Kuro wystarczająco mnie rozgrzało, ale w głowie przeklinałam swoje lenistwo. Ustawiłam się na pozycji, a mecz się zaczął. 

- Numer 16 znowu pojawił się na boisku drużyny Gekko, ile tym razem czasu zostanie na murawie? - zmarszczyłam brwi słysząc te słowa komentatora. Aż tak źle mi nie szło! 

Biegłam przed siebie jednak nikt nie chciał podać mi piłki choć miałam czystą pozycję. No dupki! Nosaka strzelił bramkę kiwając wszystkich zawodników. Samolubny dupek! Wróciliśmy na środek, mecz się zaczął, a ja wkurzona dzisiejszymi wydarzeniami zaraz po tym jak zawodnicy przeciwnej drużyny ruszyli do przodu zabrałam im piłkę i gnałam do przodu. Byłam strasznie zdenerwowana i miałam dość tych dupków, z którymi grałam. Wszyscy mężczyźni są do dupy! 

- Ej nie ładnie tak myśleć księżniczko, co to za agresja? Pędzisz jak demon. - strzeliłam płonącą czarnym płomieniem piłkę w bramkę. 

- Mam ich wszystkich dość. - odpowiedziałam Kuro, a on pojawił się przede mną i złapał mnie za ramiona. 

- Uspokój się, bo serio kogoś wystraszysz. Masz całe czarne oczy. - warknął a ja patrzyłam zdziwiona na niego. Nikt go znowu nie widział, a zawodnicy szli ustawić się na miejscach. Wbiłam wzrok w ziemie i Kuro pchał moje ramię tak bym stanęła  na właściwym miejscu. - Przestań tak szaleć lub zejdź z boiska, bo komuś zrobisz krzywdę dzieciaku. 

- Dam radę. - przełknęłam ślinę i spojrzałam na niego, gwizdek na start zabrzmiał, a Kuro skinął głową na znak, że już jest okej. Przez resztę meczu się hamowałam, ale to nie miało znaczenia, bo moja drużyna i tak kopała piłki w przeciwników i ich atakowali dopóki wszyscy nie skończyli na ziemi. Patrzyłam na to ze złością, sama nie byłam w stanie tak grać. Chciałam ich powstrzymać, ale jeśli to robiłam zabierając im piłkę i strzelając do bramki nie ważne z jakiej odległości potem i tak robili to samo. To były bezduszne potwory, a nie gracze. Nienawidziłam oglądać ich gry, a tym bardziej w niej uczestniczyć. Gdy skończyła się pierwsza połowa skończył się cały mecz. Przeciwnicy nie byli w stanie dalej grać. 

- Dobra robota Kyoko, jednak następnym razem rób to co reszta. - jaszczur położył mi dłoń na ramieniu i spojrzałam na niego niechętnie - Zero litości.

- Wal się. - warknęłam wyrywając ramię z jego uścisku i poszłam do busa. Od razu założyłam słuchawki czekając aż dojedziemy. 

Gdy wróciłam do pokoju od razu zamknęłam drzwi i położyłam się na łóżku tuląc do siebie Kłamczucha. Nie obchodziło mnie, że śmierdziałam potem, bo nie wzięłam prysznicu. Pierwszy raz zagrałam cały mecz i widziałam z bliska to jak niszczą przeciwników. CI nawet nie stawiali dużego oporu! Już na początku było widać, że się nas boją i są słabsi. Co to za głupie zasady, że trzeba zniszczyć wszystkich! Cały ten program w szkole i sporcie był do dupy. Głupi system, który niszczy nadzieję i emocję. A ja się dziwię dlaczego każdy z drużyny jest bezduszny i niemiły! Czy Nishikage zadaje się ze mną, bo mu każą...? Czy oni wszyscy....

Przytuliłam mocniej do siebie misia i zamknęłam oczy. To wszystko naprawdę było okropne. Staram się nie stać potworem, ale jak mam to zrobić jeśli właśnie potwory mnie otaczają? Zero litości i zmiażdżyć przeciwnika, ale za jaką cenę wygrywamy? 

Usłyszałam pukanie do drzwi, jednak je zignorowałam. Nie miałam ochoty rozmawiać z nikim z drużyny. Nie chciałam już tu być, ale gdzie miałabym pójść? Ile to potrwa? Co chcą osiągnąć? I...

- Kyoko-san otwórz mi. - przeszedł mnie dreszcz. Tak dobrze znajomy głos i...moje nazwisko. Poczułam jak oczy mnie pieką. Od kiedy Nosaka używa mojego nazwiska....od początku mówił Anari... 

Skuliłam się czując jak po moich policzkach spływają łzy. Czy to normalne, że czułam się teraz jak potwór, którego odtrącił inny potwór? Czy on uważa mnie za potwora po dzisiaj? Czy on widział też tą czerń? Czemu....czemu jest taki chłodny, gdy już znowu zaczęłam się do niego przekonywać.

Zapukał jeszcze raz, ale nic nie odpowiedziałam. Słyszałam jak odchodzi. Jeszcze długo tuliłam misia cicho szlochając. Czułam się okropnie samotna. Jakby od wszystkich odgradzał mnie żelazny mur, Nishikage nawet nie przyszedł. Czy to, że się przyjaźnimy tylko mi się zdawało?

Nie poszłam na obiad ani na kolacje. Następny dzień też cały spędziłam w łóżku tuląc Kłamczucha. Dopiero w poniedziałek gdy zadzwonił mój budzik ktoś otworzył drzwi do mojego pokoju i podszedł do łóżka kładąc mi dłoń na ramieniu.

- Nie możesz tu ciągle leżeć. Musisz iść do szkoły. - powiedział zimnym tonem Nosaka. Nawet nie spytałam jak otworzył drzwi skoro zamknęłam je od środka. Usiadłam na łóżku, odłożyłam misia i wstałam. Podeszłam do szafy, zabrałam mundurek i bieliznę i poszłam do łazienki. Gdy do niej weszłam spojrzałam w lustro. Moja twarz była bladoszara i mokra od łez. Oczy były duże i czerwone oraz blade, brakowało w nich światła jak w oczach czerwonowłosego. Westchnęłam umyłam się, wysuszyłam włosy i ubrałam po czym wyszłam z łazienki. Zabrałam z pokoju buty, które założyłam zamiast kapci i plecak, który był spakowany na dzisiejsze lekcję. Wyszłam do szkoły, miałam 15 minut na dojście, a droga zajmowała 10 minut, jednak czułam gulę w gardle i wiedziałam, że nic nie przełknę. W głowie ciągle pojawiały mi się obrazy meczu, w uszach brzmiał głos uderzeń i krzyków, a ciało było równie odrętwiałe jak kilka sekund bo zakończeniu meczu, gdy już wiedziałam, że nie można nikomu pomóc, a ja nikogo nie obroniłam. Patrzyłam na to co się dzieję i nie podbiegłam przyjąć uderzenie na siebie, nie pomogłam nikomu wstać z myślą, że będzie lepiej jak będą leżeć, wtedy to się szybciej skończy. Byłam takim samym potworem jak ci co kopali, bo nie zareagowałam. 

Uśmiechnij się - Nosaka x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz