✿ 20✿

67 5 2
                                    

Na stołówce byłam dość wcześnie. W sumie to musiałam być najwcześniej, bo nikogo z drużyny jeszcze nie było, a nad niektórymi potrawami unosiła się jeszcze para. Wstawanie wcześnie w weekendy ma swoje plusy. Wzięłam sobie omlet i warzywa oraz sok jabłkowy. Strasznie kusiły mnie też pancakes, ale omlet był duży i nie byłam pewna czy dam radę zjeść go całego. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść. Dopiero po jakiś dziesięciu minutach pojawił się ktoś jeszcze w kuchni. Słyszałam jego kroki, lecz byłam odwrócona plecami do wejścia, więc nie wiedziałam, który z chłopaków już wstał. Mimo to postanowiłam się przywitać.

- Ohayo - odwróciłam się uśmiechnięta do osoby, która weszła

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Ohayo - odwróciłam się uśmiechnięta do osoby, która weszła. Nic nie odpowiedział, spojrzał na mnie poirytowany. Cóż, wiem, że nie mam dobrego kontaktu z wszystkimi z drużyny, ale niektórzy są naprawdę bezczelni! Jestem miła okej!? Mógłby się tym samym odwdzięczyć, a nie wkurza mnie od...Wdech. Wydech. Przypomniałam sobie rozmowę z Kuro i wróciłam do jedzenia. Miał rację, jestem okropnym wulkanem emocji. Nic dziwnego, że jest dla mnie nie miły, też bym siebie nie lubiła jakbym wyczuwała moje emocje. Nie mogę sprawiać mu problemów, muszę być spokojniejsza. Nie nauczę się kontrolować moich mocy, gdy nie kontroluje nawet moich emocji.

Po zjedzeniu śniadania wróciłam do mojego pokoju. Nie miałam pomysłu na spędzenie dzisiejszego dnia, oprócz meczu nic dzisiaj nie miało się dziać....meczu... Cholera dziś jest mecz! Podeszłam do szafy i wyciągnęłam swój strój i położyłam na łóżku. Mecz mieliśmy mieć po południu więc mogłam jeszcze potrenować. Wiem, że na pewno mnie nie wystawią, ale ćwiczyć nikt mi nie zabroni. Spojrzałam na to co miałam na sobie. Spodenki i skarpetki pasowały do treningu jednak postanowiłam przebrać białą koszulkę na czarną. Wiem, że ją i tak ubrudzę, więc lepiej włożyć coś ciemnego. Związałam włosy w kitkę, choć były krótkie i nie mogłam złapać wszystkich, jednak nie chciałam by były rozwiązane. Pewnie i tak znowu będę jeść murawę, a ziemia w włosach jest okropna więc wolę ich nie czyścić z niej znowu. Ubrałam buty do grania i poszłam na nasze boisko. 

Nikogo nie było więc się ucieszyłam, że będę mogła przetestować swoje zdolności. 

- Kuro chcesz trochę pograć? - zapytałam a zaraz po tych słowach pojawił się przede mną ciemnowłosy chłopak z diabelskim uśmieszkiem. Zdziwiłam się, bo pierwszy raz widziałam go w spodenkach i ciemnej koszulce, był ubrany bardzo podobnie do mnie.

- Myślałem, że już nie zapytasz. - powiedział i uśmiechnął się kpiąco po czym szybko zabrał mi piłkę i pobiegł w stronę bramki. Patrzyłam na niego oszołomiona, lecz zaczęłam go gonić.

- Od kiedy możesz mi zabierać piłkę?! - zapytałam wyprzedzając go i stając przed nim, jednak on tylko sprawnie przerzucił nade mną piłkę i mnie ominął dotykając plecami mojego ramienia. 

- Chciałaś grać więc przestań się obijać i robimy rozgrzewkę. - odwróciłam się i zobaczyłam jak wkopuje piłkę do bramki. - 1:0 idź po piłkę. 

Uśmiechał się w ten swój diabelski sposób. Westchnęłam i pobiegłam po piłkę. Zaczęłam od środka i prawie od razu mnie okiwał. Goniłam go lecz strzelił. Kolejne próby wyglądały równie żałośnie. 

- 13:0. Zmęczona? - on nawet się nie pocił! Wkurzyłam się. Gdy zaczęłam kolejny raz od środka szybko go ominęłam czując jakby otoczenie zwolniło, szybko pobiegłam w stronę bramki, a gdy kontem oka widziałam, że mnie dogania wyskoczyłam w powietrze i strzeliłam z całych sił w bramkę. Gdy opadłam na ziemie patrzałam ze zdumieniem na piłkę w siatce. Uśmiechnęłam się nadal patrząc zaskoczona na piłkę. Podniosłam się z kolana i spojrzałam na Kuro.

- Przegrany idzie po piłkę. - powiedziałam czując rumieńce na policzkach i jak moje kąciki ust nadal się unoszą. Chłopak prychnął i poszedł wolnym krokiem po piłkę. Przyniósł ją na środek.

- Kto to jest? - usłyszałam zaskoczony głos od wejścia na boisko. Spojrzałam w tamtą stronę, stał tam Nosaka z drużyną. Cholera.

Kuro podszedł bliżej mnie i nachylił się w moją stronę szepcząc mi do ucha.

- Było fajnie, miłej zabawy księżniczko. - po tych słowach rozpłynął się w powietrzu, zostawiając mnie zaskoczoną wpatrującą się w miejsce gdzie był jeszcze kilka sekund temu. 

Poczułam szarpniecie i Nosaka mnie odwrócił w swoją stronę patrząc na mnie gniewnie.

- Kto to kurwa był?! - otworzyłam usta, ale nie miałam pojęcia co mogę mu powiedzieć. Zacisnął palce na moich ramionach patrząc na mnie ostro i chłodno. Pierwszy raz widziałam go takiego zdenerwowanego. - Anari masz mi odpowiedzieć!!

Potrząsnął mną.

- To Kuro. - wyjąkałam trzęsącym się głosem. Przerażał mnie, nie sądziłam że może być taki zły i patrzeć na mnie z taką złością... Myślałam, że my...

- Kim on był?? W jakiej gra drużynie i czemu go tu wpuściłaś!?

- On... 

- Nosaka uspokój się, straszysz ją. - Nishikage położył dłoń na ramieniu chłopaka. Jednak on nadal wpatrywał się we mnie chłodno.

- Nie gra w żadnej drużynie i nie wpuszczałam go do ośrodka...on nie jest człowiekiem. - nie ugięłam się pod spojrzeniem chłopaka, również patrząc na niego zła i zmarszczyłam przy tym brwi. Odtrąciłam jego dłonie. - I odwal się ode mnie! Nie masz prawa mnie osądzać w taki sposób! 

Spojrzał na mnie lekko zaskoczony lecz nadal na jego twarzy było widać wściekłość.

- Nie mam ochoty już trenować! PA! - powiedziałam wkurzona i pobiegłam najszybciej jak umiałam do wyjścia. Wbiegłam do pokoju, zabrałam bieliznę i strój i poszłam pod prysznic. Gdy się rozebrałam i weszłam pod strumień wody zaczęłam płakać. Nie powstrzymywałam już się. Nie mogłam uwierzyć, że był taki zły i tak... głupi Nosaka! Nienawidzę go! Zawsze gdy myślę, że możemy się kolegować on robi coś tak podłego i zachowuje się tak zimno! Jest najgorszy! Płakałam jeszcze chwilę jednak zaczęłam się myć. Wytarłam ciało, ubrałam się i wysuszyłam włosy. Gdy wróciłam do pokoju ubrałam też dres drużyny i spojrzałam na zegarek. Zeszłam na dół i wyszłam przed akademik. 

Bus już był pod budynkiem, ale nikogo jeszcze nie było oprócz kierowcy. Wyciągnęłam z plecaka słuchawki. Podłączyłam pod telefon, zapytałam czy mogę wsiąść. Weszłam do pojazdu i usiadłam na miejscu po środku. Włączyłam muzykę i patrzyłam przez okno. Usiadłam po tej stronie gdzie było widać wejście do akademika więc widziałam jak wszyscy powoli się zbierają i wsiadają do pojazdu. Po dwudziestu minutach ruszyliśmy. Nikt się do mnie nie dosiadł, co było oczywiste. Nikt nigdy nie chciał obok mnie siedzieć, nawet gdyby bus miał tyle miejsc by nie zostało ani jedno wolne miejsce to i tak nikt by koło mnie nie siedział. Westchnęłam i nadal wpatrywałam się w okno. 

Uśmiechnij się - Nosaka x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz