✿ 15 ✿

79 2 0
                                    

- Wstawaj pokrako!- nie zdążyłam nawet otworzyć oczu, gdy czyjaś dłoń złapała mnie za kostkę i poczułam jak lecę w dół. 

Ku mojemu zdziwieniu nie posiadałam twardego lądowania. To nagłe szarpnięcie mnie obudziło, lecz upadek i to co widziałam przed sobą zdawało się nie być realne. To musi być sen, bo z pewnością w parku zielona trawa nie była tak sprężysta jak trampolina. Co prawda otaczały mnie drzewa, ale bajkowe. Rozpoznawałam kilka elementów otaczającego mnie świata, które przypominały te z krainy czarów, lecz inne kompletnie się nie wpasowywały w jej wizję.

- Języka w buzi nie masz? Przestań już tak się zachwycać i choć. 

Próbowałam przestać skakać, lecz wydawało się to nie możliwe. Dopiero szarpnięcie mnie za ramię sprawiło, że trawa znowu wydała się zwyczajna. Spojrzałam na osobę, która pomogła mi przestać skakać, lecz była też tą samą osobą, która zrzuciła mnie z drzewa. 

Chłopak był ode mnie wyższy o jakieś 5 do 8 centymetrów. Ostatnio chyba zmalałam, bo teraz każdy kogo znam jest ode mnie wyższy nawet o te głupie 2 cm. Ciemnowłosy zmarszczył brwi przypatrując mi się, przez co jego szkarłatne spojrzenie wydawało się bardziej uporczywe. Nie mogłam sobie przypomnieć dlaczego, lecz ta osoba wydawała mi się znajoma.

- Przestań się tak na mnie lampić i choć.  - powiedział zirytowany moim zachowaniem i kolejny raz szarpnął moje ramie, tym razem nie miał zamiaru mnie puścić, po prostu ciągnął mnie za sobą nie zważając na to czy mi się to podoba, czy nie. 

- Kim jesteś? - zapytałam próbując wyrwać się z jego żelaznego uścisku. 

Zatrzymał się i obdarzył mnie swoim szkarłatnym spojrzeniem. Przez chwilę patrzył na mnie jakby twierdził, że udaje, lecz szybko zdał sobie sprawę, że nie udaje niedoinformowanej co stwierdziłam po kpiącym prychnięciu oraz lekko uniesionym prawym kąciku ust.

- Oh Risia jesteś aż tak tępa? - zapytał rozbawiony widząc moje wkurzenie.

- Risia?! Nie nazywaj mnie tak! - co on sobie wyobraża!??

- Oh no już Ri-chan może być? Haha jakbyś widziała swoją minę! Wyglądasz jak burak! - nie przestawał się śmiać, puścił moją rękę i złapał się za brzuch. Zacisnęłam pięść. Walne go, zasłużył. Wycelowałam w jego twarz, lecz śmiech ustał, a moja pięść trafiła w jego dłoń. Był naprawdę szybki.  - Nieładnie tak bić przyjaciół wiesz?

- Przyjaciół?! Ja cię nie znam!

- Heh. - uwolnił moją pięść jednak drugi raz nie próbowałam go uderzyć, wydawał się osobą, która z łatwością oddała mi mocniej. - Choć.

Powiedział po czym odwrócił się i zaczął iść tylko w sobie znanym kierunku. Poszłam za nim, w końcu nie wiedziałam, gdzie jestem. Wydawał się chamskim typkiem ubranym na czarno, pewnie udawał jakiegoś play boya lub bad boya, jakby wszystko mógł. Zadufany w sobie dupek. Zupełnie jak...

- Kuro?

Chłopak odwrócił się do mnie z triumfalnym uśmieszkiem na twarzy, nadal jednak nie przestawał iść.

- O czyli jednak potrafisz myśleć, gratulację. Trochę ci to zajęło.

- Przecież ja cię nigdy nie widziałam! Znałam tylko twój głos!

To nie była do końca prawda, aura otaczająca chłopaka była mroczna i już mi znajoma, lecz nie sądziłam, że to prawda. W końcu do tej pory był głosem w mojej głowie, nie sądziłam, że posiada jakiś wygląd, a na pewno nie taki. 

- Ale z ciebie kłamczucha wiesz? Dobra zaraz ci wszystko wyjaśnię, jak będziemy na miejscu. 

- Gdzie my jesteśmy? 

Nie odpowiedział. W sumie trochę się tego spodziewałam. Chyba jego hobby było wkurzanie mnie. Postanowiłam nic już nie mówić i poczekać aż dojdziemy na miejsce.

Szliśmy przez ciemny las, który dosłownie był ciemny. Kora drzewna miała odcień cementu, a na żadnej gałęzi nie było nic co choćby mogło imitować liście. Trawa wyglądała jak spalona. Jedyne co byłam w stanie widzieć przez znikome światło, które docierało do mnie, nie mam pojęcia skąd, gdyż grube gałęzie, które za cel obrały sobie całkowite zasłonięcie nieba dla każdego, kto miałby zamiar iść przez ten las, z pewnością dobrze spełniały swoje zadanie. No cóż jedyne co byłam w stanie wyraźnie zobaczyć, co mnie szokowało, a jedocześnie ciekawiło, to była sylwetka Kuro. Tak w ciemnym lesie jedyną jasną rzeczą wydał się chłopak, który był połączeniem bad boya z emosem. Chłopak dosłownie idealnie komponował się z przestrzenią tego miejsca. Miał na sobie bowiem ciemne jeansy, czarne, wyglądające na ciężkie buty oraz czarną koszulę. W jego posturze wyróżniały się demonicznie czerwone oczy, których teraz nie widziałam oraz pierścień z tego samego koloru kryształem. Nie wierzyłam jednak, by ten kamyk powodował, że tak dobrze widzę chłopaka i jeszcze się nie zgubiłam. 

- Nie lamp się tak na mnie, czuje jak wypalasz mi dziurę w plecach. - zdążyłam już chyba przywyknąć, że jego niska barwa głosu zawsze występuje w parze z zirytowanym tonem. 

Nic nie odpowiedziałam, nie spuściłam też wzroku. Po pierwsze z pewnością bym się zgubiłam gdybym postanowiła to zrobić. Po drugie w koło wszystko wyglądało tak samo mrocznie i ciemno, więc zerkanie co jakiś czas na drogę po prostu mnie przybijało. No i po trzecie, najważniejsze, też potrafiłam być wredna, nie musiałam słuchać się go ani robić tego co sobie życzył. Denerwowanie go było o wiele fajniejsze. 

Gdy dotarliśmy na miejsce, tak przynajmniej stwierdziłam, ponieważ doszliśmy do jakiejś chatki,  a ciemnowłosy wszedł do niej, trochę nerwowo przełknęłam ślinę podchodząc do drzwi. Nie miałam pojęcia co mnie tam czeka, nie byłam  też już taka pewna czy chcę wiedzieć to co chłopak miał mi wyjaśnić.

Przekroczyłam próg chatki i znalazłam się w zdecydowanie zbyt przestronnym salonie. Chatka była jakieś dwa razy mniejsza z zewnątrz. Kuro siedział na czarnym fotelu i czekał, aż ja też zajmę miejsce.

Usiadłam na kanapie i wpatrywałam się w niego nieugiętym spojrzeniem.

- Od czego zacząć? 

- Od początku. - powiedziałam pewnie. 

- Cóż na to z pewnością nie mamy czasu.

- Więc chce wiedzieć to co powinnam, najważniejsze rzeczy. Gdzie jesteśmy, kim jesteś, co się ze mną dzieje, co to za moc? - miałam masę pytań, w prawdzie nie wiedziałam co chciałabym najbardziej wiedzieć, ale postanowiłam zadać podstawowe pytania, które pomogą mi to zrozumieć i odpowiedzieć tej truskawce co zagarnęła mojego pluszaka.

- Jesteśmy w eterze, dokładnie to wymiar jaki stworzyliśmy oboje do komunikacji. Dlatego ma te dziwaczne cechy i przerysowane drzewka, które lubisz...

- A te spalone lasy i ciemność to twoje fantazje. - wtrąciłam zgryźliwie, gdy to powiedziałam chłopak uśmiechnął się zgryźliwie.

- Tak, dokładnie. Wracając, to eter, nasz wymiar w nim, który pozwolił nam się spotkać. Trafiłaś tu dzięki fazie snu, ułatwiła mi ona z ciągnięcie cię do tego miejsca, tak jakbyś chciała wiedzieć dlaczego się tu pojawiłaś. - zatrzymał się na chwilę i zmarszczył brwi zanim zdecydował się podjąć kolejny wątek. - Jestem... cóż twój mikro móżdżek nie jest w stanie w pełni tego pojąć, więc...

- EJ! Sam masz mikro móżdżek!

Wstałam gwałtownie by podkreślić powagę moich słów. Nie sądziłam jednak, że ten gest sprawi, że zakręci mi się w głowie, a nogi się pode mną ugną.

- Jednak mamy mniej czasu niż sądziłem. - nie wylądowałam o dziwo na kafelkach nabijając sobie siniaki, Kuro znalazł się przy mnie z prędkością światła. Nie to jednak zajmowało moje myśli, nie byłam w stanie się skupić, czułam tylko parzący dotyk na ciele. - Słuchaj musisz mnie stąd zabrać bym mógł ci wszystko wytłumaczyć po prostu...

Traciłam ostrość, widziałam tylko ciemne plamki, a głos dochodził jakby z wody? Przytłumione dźwięki nie były dla mnie już zrozumiałe. Odpłynęłam. 

Uśmiechnij się - Nosaka x OCOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz