1. Od początku

3.2K 37 14
                                    

//////// Hejka. Wiem że musieliście czekać tydzień, ale tak jak mówiłam pisze jeszcze inne książki. Postaram się napisać dłuższy rozdział w dwa dni. Rozdziały będą miały jakoś po 2000/3000 słów, ponieważ ciągle jest szkoła, a na dodatek jeszcze święta wielkanocne. Jak zwykle nie przedłużam. Bajooo!

Od początku...
Było to kilka dni przed sylwestrem w 2020 roku...

- Mamooo, czy mogę na sylwestra pojechać do Mariany? - Spytałam.

Mariana Steph, to moja przyjaciółka. Również miała w tedy 10 lat.
- Tak, ale tylko na 2 godziny bo przyjeżdża do nas, nasza kochana rodzinka. - Moja rodzicielka przekręciła oczami, ponieważ ona również nie przepadała za tą rodziną.

Jako dziecko od początku uczyłam się samodzielności. Nie ważne jak się starałam moja mama i tak zawsze musiała się do czegoś doczepić. Tata, natomiast był tym lepszym rodzicem, aż do momentu.

**

Nadszedł dzień sylwestra.

Miała zebrać się cała rodzina u nas w domu, ponieważ był największy że wszystkich. Moja rodzina jest ogromna, a że nie zawsze się dogadujemy to będzie też Steph (Mariana). Dziewczyna zna się już z moją rodziną i wie że ona nie jest jak każda inna. Ona to rozumie. Ona, rozumie mnie... Nikt z rodziny nigdy nie zwracał na mnie jakiejś uwagi. Chodzi tu o prezenty, o czułość. Nie pamiętam nawet kiedy ktoś się mnie zapytał co tam u ciebie, czy masz znajomych, masz kawalera?. Tak właśnie wyglądała ta nietypowa relacja.

Pomijając na razie wszystkie opisy...

Była godzina 14, kiedy miałam jechać do Mar. Założyłam na stopy białe buty z neonowymi sznurówkami i na różowy top pomarańczową bluzę. Nie chciałam ubierać się jakoś elegancko czy coś bo chciałam aby było mi wygodnie.

Do przyjaciółki zawiózł mnie w tedy tata ponieważ mama przygotowywała jedzenie, a nawet całą kupę jedzenia bo kuzynostwo pewnie wszystko zje.

Zanim się spostrzegłam, dojrzałam dom Steph.

- Baw się dobrze kwiatuszku. - Powiedział. Zrobiło mi się ciepło w duchu, bo moja rodzicielka rzadko co mi tego życzyła. Właśnie dlatego tata był lepszy.

- Dzięki tato. Kocham cię. Dozobaczenia. - Sami się przekonacie z jakiego powodu podkreśliłam ostatnie zdanie.

Po słowach taty zapukałam do drzwi domu. Otworzyła mi pani Steph. Była to bardzo miła kobieta, oraz zawsze uważałam ją za własną mamę. Wydaje mi się że obie się kochałyśmy.

- Witaj kruszynko, chodź, wejdź. - Na przywitanie powiedziała i dała całusa w czubek głowy.
- Cześć. Dzięki. - Niestety tylko tyle jej powiedziałam.

Ich dom był taki idealny. Nie za duży, ale i wystarczający. Przedpokój był mały, a po prawej była kuchnia. Na środku kochani stała średnia wyspa zrobiona z kamienia, przy której siedziała Steph.

- Willi (Lamira), jak dobrze cię widzieć. Szczęśliwego nowego roku, kochana! - Powiedziała entuzjastycznie. Ohhh, gdybyśmy wiedziały co stanie się za 2 dni...

- Nawzajem, złotko! Pozdrów Lupe ode mnie! - Lupe to kuzynka Steph, z którą bardzo dobrze się dogadywaliśmy.

Następnie udaliśmy się do pokoju Steph. Był cudowny. Ściany miał w kolorze pudrowego różu natomiast meble były zupełnie białe. Łatwo mówiąc, po prostu cały pokój był różowo-biały.

Pomimo naszego wieku zdarzało się że przeklinałyśmy, ale tylko tak żeby starzy nie słyszeli.

- Dobra słuchaj jest sprawa i jest cholernie ważna. - zapowiedziała Mar. Owszem strasznie się stresowałam, lecz nic nie powiedziałam tylko spojrzałam na nią pytająco.

Zmienił mi całe życie- Dylan Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz