23. Wyzwanie

444 9 1
                                    

- McDonald's czy KFC? - spytałam siedząc na miejscu pasażera. Pojechaliśmy samochodem Dylana coś zjeść, no i przy okazji odwiedzić mamę.

Dylan prowadził, ja siedziałam na miejscu pasażera, a z tyłu Nathaniel, Jef i Samm. Wciąż nie wiem co ją ugryzło, ale postaram się o tym nie myśleć. .
- McDonald's! - wykrzyczała dziewczynka.
- Tak! - poparli ją chłopcy w tym samym czasie.
- Tak ale... - zaczęłam. - KFC jest w galerii. - powiedziałam tym razem ja z Samantą w tym samym momencie.

Mimo, iż byłam na nią zła uśmiechnęłam się do niej, a ona już szczerzyła się od ucha do ucha.
- Dziewczyny. - mruknął Dylan, a ja z dwoma pozostałymi dziewczynami posłałyśmy mu mordercze spojrzenie.

- Tak? Jesteś pewien że byśmy były lepsze jako chłopcy? - uniosłam jedną brew.
- Pewnie że tak. - skwitował Naeth.

Spojrzałam na moje już przyjaciółki, i chyba w trójkę myślałyśmy o tym samym.
- A więc... - zaczęła Jennifer.
- Robimy... - powiedziałam podekscytowana.
- Wyzwanie! - wykrzyknęła Samanta.
- Może jaśniej? - zamrugał Nathaniel.

- My będziemy przez cały dzień chłopakami, a wy dziewczynami. Łącznie z ubiorem. - odpowiedziałam.

Widząc niezadowolenie ze strony chłopaków moja denerminacja się powiększyła. Czas zacząć zabawę, woah!

***

Razem z dziewczynami czekałyśmy na chłopaków, którzy szykowali sobie outfity. Będziemy wyglądać w tych ciuchach komicznie. Z naszej trójki najlepiej wygląda Jef, i połowę rzeczy wybrała sobie sama. Natomiast ja z Samantą mamy coś w stylu matchingu. Oboje wybrałyśmy luźne ciuchy, przez co wyglądamy jak scaterzy. W zestawie kupiłyśmy deskorolki za niecałe piętnaście złoty.

Dlatego kocham wyprzedaże.

Porobiłam kilka zdjęć. Dokładniej, ja mam na sobie zieloną bluzkę, która ma czerwone zakończenie na końcu rękawu, a pod spodem jest jeszcze biała z długimi rękawami. Dół to, ciemne spodnie w małą kratkę. Samanta, ma na sobie granatową bluzę, na której wisi jakaś ochydna koszula w kolorze mega zgniłej zieleni. Blondynka jako spodnie ma klasyczne jeansy. Do całego stroju ja mam czarną czapkę, a przyjaciółka żółtą. Pozostała dziewczynka, i najmłodsza z nas, czyli Jennifer ma zarąbisty outfit. Pięciolatka ma u góry granatową bluzę z kapturem, która z tyłu ma jakiś czerwono-biały napis. Jako spodnie są to zwykłe, szare dresy z minimalną liczbą osiemdziesiąt osiem na boku. Wyjątkowo zakupiłyśmy jej też sportowe buty, które owszem, powinny należeć do płci przeciwnej. Dla upiększenia efektu końcowego, zrobiłyśmy Jef, dwa małe kucyki. Jednym słowem, wygląda błyskotliwie. Leciała bym na nią, haha.

W międzyczasie dołączyli do nas chłopcy.
- Co tam macie? - spytała Samanta.
- To co nam kazałyście. - westchnął męczeńsko Dylan. To wcale nie tak że szatarzowałyśmy ich aby wybrali coś ze spódniczką.

- Ugh, nieważne. Naeth? - zaczęła niewinnie Jennifer.
- Słucham cię gwiazdeczko. - ale to było urocze!
- Czy... Mama dzwoniła? Obiecała... - spuściła wzrok. Teraz mi jej szkoda.
- Jeszcze nie ale na pewno zadzwoni. Ma jeszcze czas. - uśmiechnął się do niej, co widocznie poprawiło siostrze chumor. Jednak widziałam w jego oczach że sam nie może uwierzyć w to co właśnie powiedział.

- Dobra, to teraz gdzie? - zmieniła temat, moja przyjaciółka. Tak naprawdę, możemy iść wszędzie. Jednak ja wiem gdzie pójdziemy.
- Pójdźmy do mojej mamy, do szpitala. Proszę, naprawdę jej zależy. - poprosiłam.

Zauważyłam że Jennifer jest zdezorientowana, jej brat się zastanawia, a Dylan nie esjt jakoś bardzo zachwycony. Jedynie Samancie to nie przeszkadza.

Zmienił mi całe życie- Dylan Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz