20. Jedyny

481 16 2
                                    

- T-to ty?... - odwróciłam wzrok.
- Co ja? - zupełnie nic. No może oprócz tego że twoja była, gadała o tobie 7/24? Na przykład że śmiertelnie pobiłeś jakiegoś człowieka tylko że nawet ona nie wie o co? Albo że jesteś w mafii? Jeżeli to was nie przekonuje, to może jak powiem wam, iż Fiona raz płakała w szatniach mówiąc zerwałam z nim, bo celował we mnie bronią...
- Zatrzymaj się. - rozkazałam.
- Co? Co z tobą? - spytał zdenerwowany.
- Kurwa, jeżeli Dylan jest taki sam to nie ręczę za siebie. Wypuść mnie tu i teraz. - skorzystałam z okazji, gdy byliśmy w jakimś lesie niedaleko jego domu.
- N...
- Czego ty kurwa nie rozumiesz?! - krzyknęłam czując łzy nabierające się do moich oczu.

Gdy poczułam że auta się zatrzymuje od razu odpięłam pasy i szybko wysiadłam z samochodu. Strasznie się bałam nie wiem gdzie iść. Zaraz telefon mi padnie, a Tony odjechał. Tak po prostu. Chryste panie, czego ja się spodziewałam, co? Że mu zależy chociaż trochę? Nie ważne.

Postanowiłam ostatnie procenty baterii zmarnować na zadzwonieniu do Samm.
- Samanta? - spytałam uradowana.
- Lamira? Tu Dylan? Gdzie Tony? - moja mina zrzedła, jednakże zdziwił mnie fakt że Tony'ego jeszcze nie ma.
- Japierdole kolejny Monet. - westchnęłam. - Daj mi Samante. - rozkazałam.
- Um... Chwilowo nie jest dostępna. - pewnie znowu się z kimś szlaja. - Wszystko dobrze? - spytał, a ja dostałam chwili słabości. Zanim się rozłączyłam powiedziałam przez łzy pa.

Może nie powinnam po tym co mi, robił ale zadzwonię do Harrego. On jako jedyny nie zostawił mnie w takim momencie.
- H-harry? Błagam p-powiedz że to ty... - błagałam strasznie płacząc.
- Jezus, Lamira! Gdzie jesteś? Już jadę! - popędził się, i słyszałam że musiał szybko wstać z siedzenia i powędrował założyć buty.
- Jedź tym lasem. Co jedzie się do rezydencji Monetów. Pośpiesz się, proszę. - załkałam.
- 3 minuty. - powiedział oraz się rozłączył.

Połowa kamienia spadła mi z serca. No mniej niż połowa, gdyż przygniata je jeszcze wiele problemów. Dopiero w tamtej chwili poczułam że wszystko na co zapracowałam, co dostałam od wszechświata, się wali...

Szłam ulicą okrążoną lasem. Ledwo widziałam drzewa i kamyk, który przez drogę kopałam. W pewnym momencie go podniosłam.
- Nazwę cię... Jedyny. Ponieważ tylko ty mi zostałeś. - uśmiechnęłam się do przedmiotu. Może to chore, ale potrzebowałam się komuś wyżalić. Padło na Jedynego.

Opowiedziałam mu od A do Z calutki dzień. Tak, gadałam do kamyka póki nie usłyszałam silnika samochodu i świateł oświetlających mi drogę.

Na początku trochę się przeraziłam bo co ja mu powiem. Ale wiem też jedno. Jestem królową improwizacji.
- Lamira! Co się stało? Dlaczego płaczesz i dlaczego płakałaś? - zasypał mnie pytaniami, gdy jak poparzony wyleciał z pojazdu. Płacze?boh, rzeczywiście nie zauważyłam.
- B-boje się. - wysyczałam. Ale czego się boje? Albo raczej kogo?
- Tak się martwiłem. - oznajmił zmęczony i zamknął mnie w szczelnym uścisku.
- Dziękuję. - wyszeptałam.

Następnie zaprowadził mnie do środka. Najwidoczniej wyczuł że nie jestem w stanie mu czegokolwiek powiedzieć to odpuścił. Oparłam głowę o szybę i... Usnęłam.

***

Obudziłam się w... Salonie? Tak. W salonie. Ulżyło mi gdy zrozumiałam gdzie jestem. Jestem w swoim drugim domu, czyli u sąsiadów. Obok mnie siedziała Octavia.
- Dziecko drogie w końcu! - krzyknęła uradowana.
- Też dobrze cię widzieć. - powiedziałam i od razu wstałam to pozycji siedzącej i objęłam ją ramieniem.
- Co ty tam robiłaś? - zapytała.

Milczałam.

- Czy to przez Moneta? - spytał nagle Harry.

Milczałam.

Wiedziałam że przez moje milczenie tylko potwierdziłam to czego nie chciałam.

- Wiem że jesteś zmęczona. Nie musisz mi nic mówić. Wystarczy że ja ci powiem. Twoja mama...
- Co z nią? - przerwałam jej.
- Spokojnie. Tak jak mówiłam, zdenerwowała się, a nie powinna. Wyjdzie dopiero jutro. Będzie brać leki 2 razy dziennie. Ja wszystko wiem i będę mogła się nią zająć. - wspomniała.
- Dziękuję. - jeszcze jedno. - Dlaczego tak się zdenerwowała o wzmiance nazwiska Monet? - zaciekawiłam się.

Teraz to Octavia chciała jak najszybciej zakończyć tę rozmowę.
- Nie zaprzątaj sobie tym główki. - aha.
- Ale ja chcę! - podniosłam głos.
- Lamira... To nie ja powinnam ci powiedzieć. - no a kto kurwa.
- Octavia, jeżeli nie ty to kto? Mama nie może się denerwować, a to pewnie nie jest łatwe dla niej. Za to Jude nie jest mi tak bliska jak ty. Więc kto? - westchnęłam.
- Twój ojciec... - powiedziała ściszonym głosem.

Czekajcie co?

- Mój o-ojciec? - powtórzyłam z lekką chrypką.
- Tak. - potwierdziła. - Przepraszam, muszę ochłonąć. - poinformowała mnie i wyszła. Zostałam sam na sam z Harrym.

A może nie tak sam na sam? Włożyłam rękę do tylną kieszeń od moich spodni. Jest! Jedyny...

- A więc... Co tam się wydarzyło? - spytał klękając przy mnie.
- Ta rozmowa zajmie nam cholernie dużo czasu. - rzekłam bawiąc się kamykiem w dłoniach. Co jak co, ale już zdążyłam się do niego przywiązać. Nie powiem już nigdy na niego jako rzecz, a jako przyjaciel. Możliwe że wydaje wam się, iż to jakieś dziwne ale nie dla mnie.
- Ja mam go wystarczająco. - uśmiechnął się lekko, jednak ja nie byłam zachwycona że muszę o tym rozmawiać.
- Okej, więc pamiętasz Fionę?... - spytałam.

***

- ... W drodze Tony powiedział mi że jest ex Fiony. Myślałam że zawału dostanę. Ta zdzira zawsze mówiła o nim źle, nawet że celował do niej bronią. Może nie powinnam jej wierzyć, ale jakoś tak zapadło mi to w pamięci. Tragicznie się wystraszyłam i kazałam aby się zatrzymał. Po długiej namowie to zrobił, a że następnie Samanta nie mogła mnie odebrać padło na ciebie. Strasznie mi głupio. - westchnęłam, zmęczona gadaniem o tym przeklętym dniu.

Szczerze mówiąc mam dosyć.
- Jezu... To straszne, okropne... - skomentował.
- Wiem.
- Przepraszam. - powinieneś.
- Za co? - głupia.
- Za wszystko. Za tą bujke, za to że jestem jaki jestem, za to że nie mogłem być z tobą, że to że...
- Shhh, jest okej. Dziękuję. - przytuliłam go, bo jak można się domyśleć, ja i on tego potrzebowaliśmy.

- Masz jakiś czarny marker? - spytałam, bo do głowy wpadł mi jeden pomysł.
- Zaraz poszukam. A co? - będę...
- Po nic takiego. Po prostu mi go daj. - popędziłam go.

Po kilku minutach wrócił chłopak z małym przedmiotem. Odebrałam mazak z ręki chłopaka i spojrzałam na Jedynego. Ciągle był przy mnie.

Narysowałam mu malutkie, blisko siebie oczka, a nad nimi brwi, tak aby wyglądały jakby był on zmartwiony. Buźkę miał uśmiechniętą, oraz malutki, okrągły nosek. Na środku czoła narysowałam mu czarne serduszko. Pomyślałam sobie że...

Ta jedyna osoba, najwspanialsza, będzie mogła zamalować je na czerwono. Tylko musi zasłużyć...

\\\\\\\ Witam!
Jak wam się podoba? Postaram się za 3 dni, a przynajmniej coś około tego wstawić next. Myślę nad ciągiem wydarzeń i co z tym tatą. Błagam dajcie mi jakiś pomysł 🙏🙏 Pomyślę, a jak na razie to miłego dnia/nocy <333

Zmienił mi całe życie- Dylan Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz