13. Wina

543 16 0
                                    

Spędziłam około 2 godziny na opowiadaniu Harremu o tym wszystkim. Wydawał się naprawdę wściekły, zawiedziony, zażalony, smutny, współczujący, czy bardziej skrępowany. Nie wiem. Widziałam że się martwił i pewnie jakby mógł zajebał by całe miasto za to co sobie robię.
- ...Ja p-przepraszam... - mruknęłam cicho.
- To przez niego? - warknął przez zaciśnięte zęby patrząc na Dylana.
- N-nie... - jęknęłam.
- Zajebe go. - wręcz zerwał się z krzesła podchodząc w stronę chłopaka.
- Hola, hola stary. Spokojnie. - odparł lekko zdezorientowany.
- Harry to naprawdę nie... - nie zdążyłam skończyć, bo Dylan dostał pięścią w nos. Słyszałam jak łamią mu się kości i nie będę udawać, że lekko się wystraszyłam.

- Coś jeszcze chcesz powiedzieć, stary? - rzekł oschle Harry. Nagle podbiegła do nas Samm łapiąc brata w talii i odsuwając go. Dylan dotknął się po nosie.
- Jest okej. To tylko małe złamanie. - Małe? Pff, on ci prawie nos wykręcił w drugą stronę kretynie.
- Trzeba z tym iść do pielęgniarki. - powiedziałam, własnoręcznie oglądając mu nos.
- Nie ma opcji. - odparł po chwili. - W tedy każdy się dowie że to, Harry mnie pobił. I będziemy mieli opierdol wszyscy. - przewrócił oczami.

Rzeczywiście.
Harry i Samm - od Octavii.
Dylan - od Vincenta.
Ja - od każdego.

Wina nie jest nikogo. Wina leży tylko i wyłącznie po mojej stronie.

Z resztą jak zwykle...

- To do cholery dlaczego to zrobiłaś?! - krzyknął Harry, i to na tyle głośno że jestem przekonana, iż słyszał to cały szpital.
- Co cię napadło!? Nie krzycznie na nią! Jesteście jebanymu dupkami! - odkrzyknęła im Samanta, po czym wzięła mnie za rękę i wyszłyśmy z sali.

- Przepraszam za niego, serio. - westchnęła Samm.
- Spoko. Jest dobrze, dziękuję. - od dawna nauczyłam się żeby nie mówić nic innego oprócz jest dobrze dzięki czy coś w tym stylu.
- Bądź szczera. Każdy się że nie jest. Wiem, że potrzebujesz czasu, ale... Powinnaś im powiedzieć. Ja nie znam szczegółów, wiem tylko to że robisz to przez tamtą szkołę. Ale chyba powinnaś dać nam szczegółowe wyjaśnienia. - popatrzyła na mnie. Zrobiła to na co ja nie miałam odwagi.

Mruknęłam tylko jakieś przytaknienie.
- Lamira Williams? Panna powinna leżeć w sali. - odparł kobiecy głos. To jakaś starsza, zrzędliwa pielęgniarka. Skąd wiem? Po jej okropnym głosie.
- Tak, już wracamy. - odparłam, a ona tylko westchnęła. Widocznie miała ciężki dzień haha.

Słyśmy w dość niezręcznej ciszy.

Gdy byłyśmy już na sali zaczęłam.
- Musimy pogadać. O tym... - czułam spojrzenie każdego z tamtąd na mnie.
- Dawaj. - rzekł spokojnie Harry, co nie można powiedzieć o Dylanie, ponieważ był dość... Zdenerwowany.

- Okej, lecę prosto z mostu. Staram się nie robić tego od kilku miesięcy, lecz nie zawsze się powstrzymuję. Moja mama o tym wiedziała i nawet chodziłam do psychologa. Zaczęło się od szkoły, a raczej ludzi będących w niej. Steph, którą chyba zdążyliście już poznać, była jedyną osobą z którą się przyjaźniłam. Była mi bardzo bliska. Nawet po stracie kontaktu mnie nie zostawiła. Ale jeżeli istnieje dobro, to jest też zło o nazwie FBI. Inaczej Fiona, Blanca i Isa. To były te szmaty ze szkoły. Fiona była ich przewodniczącą. Tamte dwie tylko się jej podlizywały robiąc to, co ona im każe. Jednak był też Ravi. Mój ex. Zniszczyły go. Ufałam mu i wiedział o moich problemach jako trzecia osoba na tym świecie. Zawiódł mnie. Rozglosił wiadomość o tym że... Chciałam się pozbyć mianowicie samej siebie, niszcząc mi przy tym życie. Niektóre osoby mi współczuły, inne miały to w dupie za co je wielbiłam, ale niektóre też pogorszyły sprawę. Mniej więcej tym że gadały że ona tylko atencji szuka. Depresantka z niej. I tak przez 3 miesiące. Cholerne 3 miesiące. Nadeszły święta. Dla większości dzień lepszego dnia, czy nowego roku. A tu takie coś. Mój ojciec. Dowiedział się że mama jest w ciąży i wyszło jak wyszło. Kto by się spodziewał że osoba, której tak ufałam, mnie zostawi. Moja mama nie była święta. Za nim tu przyjechałam była ropuchą. Czepiała się jednego, małego szczebelku. Nawet myślałam że mnie nie kochała. Ale nagle wszystko się zmieniło. Nie wiem dlaczego. To kolejny powód. Nie wiem nic. Każdy ma jakąś tajemnicę i coś przede mną ukrywa. Mam dosyć. Jeszcze to porwanie. Zawiodłam się w tedy. To jedna z tych tajemnic. I w tedy jeszcze śpiączka mamy. W tamtym momencie się zaczęło. Mdlałam praktycznie codziennie, słabiej mi się oddychało i w ogóle. Olałam to, bo jestem Idiotką. Myślałam że wyleczyłam się z tego, że te ataki się nie powtórzą, a jednak znów zaskoczenie. Tak nie miało być. Do tego ojciec, który podobno jest niebezpieczny. To wszystko mnie dołuje. Życie powinno być bajką, a czym jest? Jednym walniętym koszmarem...

Nawet nie wiem kiedy moje policzki stały się zalane łzami i zimnym potem.

///// Już druga część w maratonie!

Zmienił mi całe życie- Dylan Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz