17. Trzy życzenia.

524 18 1
                                    

Tak, całuje się z Dylanem Monet... Ehh. Czekajcie co?!

Wracając do rzeczywistości, nie myślałam. Po prostu żyłam chwilą. Całowałam go... Tylko tak inaczej. Bardziej ryzykownie. Jakoś nie brzydzi mnie bardzo wymienianie się śliną no nie, ale jednak coś było nie tak. Chodzi o to że coś poczułam, a tego być nie powinno. On jest dupkiem.

W pewnym momencie przypomniałam sobie o Harrym i Samancie. Nie no, tej dziewczynie chodziło tylko o to! Skąd wiem? Uśmiechała się od ucha do ucha. No Harry już nie, ale on niech trzyma język za zębami, bo on gadał że jestem dziwką i... Właśnie!

Oderwałam się od chłopaka, na co nie był zachwycony, i zajęłam swoje miejsce.
- Miało być położenie. TYLKO. - zaśmiała się rozweselona Samm.
- To nie jest... - chłopak dla ciebie. Typowy tekst Harrego.
- Chłopak dla mnie? Ty się zamknij bo nie ja gadałam że się puszczasz. - warknęłam na niego, oraz nieco się uspokoił. No ale ja jeszcze bardziej się bulwersowałam.
- Że co? - zrobiła wielkie oczy Samm.
- To może... - ja już pójdę, Jezus znam na pamięć te tandetne wymówki.
- Nie. - wyprzedziłam Dylana. - Ty o niczym nie wiesz? - zwróciłam się do przyjaciółki.
- O czym do cholery mam wiedzieć?
- No o tym, iż twój brat jak i Dylan kopali se dupę, gdyż Harry gadał że się puszczam, jestem dziwką i takie tam. - spojrzałam złowrogo na Harrego. Samm też się na niego patrzyłam ale z żalem.

- A-ale jak to?... - wyszeptała.
- No to było dawno. - starał się bronić Harry.
- Mam to w dupie! Jesteś kretynem! To moja przyjaciółka, a ty? Ty bezczelnie jej obrabiałeś dupę na każdym kroku! Jak mogłeś... - podkręciła głową z niedowierzaniem. Nie mogłam patrzeć jak kłócą się tylko i wyłącznie z mojego powodu. Podeszłam do dziewczyny i objęłam ją tak, że głowę miała na mojej klatce piersiowej.
- Shhhhh, spokojnie. Nie jestem zła. - o jestem zła i to nawet mało powiedziane. Gdy nie patrzyła przy okazji pokazałam środkowego palca Harremu. - To było praktycznie 2 lata temu jak nie więcej. Czyli dawno, a to przeszłość. W końcu Harry to twój brat. Pewnie zrobił to nie do końca umyślnie. - jeszcze raz spojrzałam na chłopaka znowu pokazując mu środkowego palca, bo jak inaczej.
- Ja naprawdę nie wiedziałam. Powiedział mi co innego... - jeszcze kłamca! Okłamał moją ukochaną przyjaciółkę!
- Kurwa teraz jestem zła. Okłamał cię? - bardziej stwierdziłam niż zapytałam. - Zaraz oboje mu dupę. - odsunęłam Samm na bok i miałam podejść do chłopaka, ale przeszkodziła mi czyjaś ogromną klatka piersiowa.

Dylan.

- Ależ spokojnie. Nikomu dzisiaj nie obijesz dupy, musisz ochłonąć. Najlepiej się prześpij bo twoje wory pod oczami nie wróżą niczego dobrego. - zachichotał.
- Aż tak widać? - zaśmiałam się sarkastycznie. Ciągle byłam strasznie zła. Powinnam być zła też na Dylana, czy raczej mu podziękować?
- Heh, usiądź na łóżku, a ja zajmę się nimi, dobrze? - pokiwałam głową na znak zgody. To w sumie miłe z jego strony.

Przytuliłam Samm na pożegnanie i zbliżyłam się do jej ucha.
- Wybacz mu. - i odeszłam. Usiadłam na łóżku, a kiedy Dylan przekazał coś Samm do ręki coś tam jej mówiąc, nie powiem że się nie zdziwiłam. Chwilę później wyszedł Harry mrucząc coś pod nosem. Wyglądał na dość niezadowolonego ale co się dziwić jak jednym z tych powodów jest to że wydarła się na niego siostra.

- Dziękuję. Za wszystko. Naprawdę jesteś cudowny. - czułam że jestem jak burak.
- Nie dziękuj. Ty jesteś za to jeszcze lepsza. Piękna, pomocna, opiekuńcza, miła, wyrozumiała, świetnie całuje. A właśnie! Co do tego... Musimy... - to powtórzyć, co jest ze mną? Jak ja to wszystko wiem?
- Musimy to powtórzyć. - zaśmiałam się.

Dylan zaczął niebezpieczne zbliżać się do mojej twarzy, co w sumie mi się podobało.
- A może teraz? - uśmiechnął się. Nawet nie czekał na odpowiedź bo od razu złączył nasze usta w pocałunek. Ten był o wiele bardziej zachłanny.

Nie mogę powiedzieć że źle całuje.

Przerwałam nasze czułości bo na moją twarz wkradł się uśmiech.
- Oh, przepraszam. - oderwałam głowę do tyłu. Jakbyście widzieli jego grymas na twarzy, haha. Mimowolnie zaczęłam się śmiać, a na jego twarzy pojawił się zaradny uśmiech.
- Obrażam się. - udawał oburzonego i starał się zachowywać powagę, co nie wyszło mu dobrze.
- No nie no. - wstałam z łóżka. Tym razem ja niebezpieczne zbliżyłam do Dylana.
- A jak ci wybaczę to co będę z tego miał? - spytał dwuznacznie.
- Hmmm, co tylko sobie zażyczysz. - kurde, tego zdania nie przemyślałam.
- No dobra. Wybaczam. - tyle w tym dobrego.
- A co sobie zażyczysz? Daje ci trzy życzenia. - będzie ciekawie.
- W swoim czasie się dowiesz. Na razie ważne że tu jesteś. - uśmiechnął się i mnie pocałował. Kocham to... I go chyba też... Tylko jeszcze nie jest w 100% trzeźwy.

- Mam pytanie? - zaczęłam bo dręczył mnie ten temat.
- Tak?
- Co powiedziałeś i dałeś Samm? - spytałam podejrzliwie.
- Tylko obiecaj że nie będziesz zła. - parsknął bez humoru.
- Obiecuję. Na paluszka. - wyciągnęłam małego palca.
- Tak wyszło, że dałem jej kluczyki od samochodu mojego i powiedziałem żeby zawiozła Harrego do domu, a potem pojechała do Hailie. - spuścił wzrok.

Zaczęłam się niekontrolowanie śmiać, a jego mina była pomieszana ze złością, śmiechem, zdezorientowaniem.
- P-przepraszam ale... Ale nic się nie stało. - powiedziałam, jednakże widząc jego niezadowolenie na twarzy dodałam. - Hej, skar... Dylan, - zapędziłam się. - naprawdę nic się nie stało. Po prostu taką śmieszną miałeś minę. - próbowałam się tłumaczyć, ale on tak jakby był w innych świecie.
- Co chciałaś powiedzieć? - uśmiechnął się i popatrzył na mnie.
- Co? Kiedy? - najlepiej udawać głupią. Może zapomni.

- Wiesz. Skarbie? - poruszył brwiami co wyglądało przekomicznie.
- No... Nie. - skłamałam.
- A mi się wydaje że tak. Nie ładnie dziewczynko, nie ładnie... - cmokał.
- Może, a co?
- Okej, od dzisiaj mówisz mi skarbie - uniósł ręce tak jakby do kosmosu.
- Hola, hola, nie wiem czy to dobry pomysł. - co mu do łba strzeliło?!
- No a czemu nie? - zapytał, ale potem jakby sobie o czymś przypomniał i się speszył. - która godzina? - spytał przestraszony.
- 19:03. - odpowiedziałam. Szybko ten czas leci.
- Kurwa. Lecę dziewczynko. - dał mi buziaka na pożegnanie co było wręcz przeurocze, ale niepokoiło mnie jego zdenerwowanie.

Coś się stało?...

Gdy wyszedł zostałam zupełnie sama. Wyjść miałam już jutro, ale to wciąż za długo. Nie powinno mnie tu być. Tęsknię za mamą i to cholernie.

To mnie przytłacza. Nie dość że cały dobry chumor ze mnie zleciał to jestem sama. Tylko ja. Bez nikogo. Niekontrolowanie zaczęłam płakać, a jak by mi ktoś to powiedział jak się śmiałam to bym go olała. Żenada. Łzy ciekły jak wodospad, oraz zakryłam ręką usta abym nie łkała za głośno.
- Mamo... Błagam, nie dam rady... Wróć... - mówiłam podchodząc do śpiącej kobiety. Miała się wybudzić prawda?! Dlaczego jeszcze tego nie zrobiła?...

Jako jedyna mnie wspierała, i kochała naprawdę.
- Co się tu dzieje?! Kurwa, za przeproszeniem, najpierw ty, później nie mam czasu spędzić nawet dnia z siostrą, Dylan Monet się we mnie buja o ile się nie mylę, kłótnia z Harrym, no i w dodatku cholerny tata powraca! Co jest nie tak z tym pojebanym życiem?! - warknęłam przez łzy. Naprawdę czuję się jak o wiele starsza.

*no i się nie myliłam co do starszego wieku. Jeszcze nie wiedziałam co będzie działo się już nie długo...*

Zamarłam...

Jej ręka się ruszyła!

\\\\\\\\ Hejooo! <3
Na serio lubię pisać tą książkę. Chcecie więcej takich myśli jak ta powyżej? Niedługo będzie się dużo działo, a do taty i kłopotów Lamiry jeszcze wrócimy. Zastanawiam się jeszcze jak pociągnąć losy Lamiry i Dylana, bo jeszcze nie raz przyprawie was o zawał. No chyba tyle z mojej strony. Kocham was, miłego dnia/nocy !!! :p

Zmienił mi całe życie- Dylan Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz