34. Zrobię dziś wyjątek...

242 8 0
                                    

Witajcie tu nowa ja. Lamira Gloria Williams. Mam piętnaście lat, mój ojciec wrócił okazało się że mama nie jest moją mamą, zaniedbuje przyjaciół i każdego w około. Trzymajcie się z daleka kochani to nie pożałujecie. Plus byłam okłamywana całe życie. Buziaki.

Tia, jak wspaniale to brzmi...

Moje życie się wali. Teraz zmienię się cała.

- Ja nie wiem co o tym myśleć. - zakryłam twarz w dłonie.
- Nie myśl o tym jak na razie. Masz dużo czasu. Jednak decyzja należy do ciebie i musisz wybrać rozsądnie. - złapał mnie za nadgarstki tata. Boje się że znowu się do niego przywiąże a on odejdzie...
- A co jeżeli odejdziesz? Na zawsze?... - mruknęłam ledwo powstrzymując łzy cisnące się do oczu.
- Sam z siebie nie odejdę. Tym razem ktoś musiałby mnie zabić żeby to się stało. - powiedział a mi zrobiło się ciepło na sercu.

Ale już niedługo...

- Przyniosłeś nożyczki? I farbę? - nagle mi się przypomniało.
- Jakbym mógł zapomnieć. - zaśmiał się.

Pamiętał...

- Cóż... Obawiam się że jesteś za słaba na obcięcie włosów. - powiedział pewnie, a mi zrobiło się smutno bo miał rację. Nie dam rady.

Trudno poczekam z tym jeszcze chwilkę.

- Ale przecież ty mógłbyś mi zrobić! - wpadłam na wspaniały pomysł. Jak byłam mama to zawsze tata mnie czesał, obcinał a nawet farbował. To nie możliwe że nie pamięta jak to się robiło bo robił to zbyt precyzyjnie.

- Już myślałem że nie spytasz. - zachichotał a ja byłam w niemałym zaskoczeniu. Pozytywnym oczywiście. - Najpierw pofarbujemy...

***

Wyglądam zajebiście. Mam piętnaście lat i nie wiem jak poruszyć ten temat. Czy ja mam go w ogóle poruszać?! Czy może mam uciec bez słowa?! A co z moją siostrą, Adelajdą?!

- Dobra słodka, ja się będę już zbierał. Robota czeka. - powiedział tata po długim spędzonym ze mną czasie w szpitalu.
- Pa tato, zadzwonię... Niedługo? A wrócisz? - spytałam cichutko obawiając się z mnie wyśmieje, zaprzeczy i wyjdzie. Nie wiem czemu ale to pierwsza myśl wpadająca mi do głowy.

- Pewnie że tak. Do zobacenia. - uśmiechnął się i puścił mi oczko.

Wyszedł z sali jak gdyby nigdy nic. A ja? Rozmyślałam krok w krok. Nie tylko o tym jak zajebiście wyglądam w nowych włosach. Nie różni odcięte w takie trzy pasma poziomo chyba w dodatku czarne.

Siedząc tak ktoś wszedł do sali a mnie zamurowało z zaskoczenia. Dylan. A są nim... Tony i Hailie i Shane i Smith i Samm i Harry i Mona. O.Mój.słodki.boże!

Stanęli jak wryci z uśmiechami. No, co niektórzy byli naburmuszeni jak zwykle, czyli Tony i Dylan. Shane był wyjątkowo rozpromieniony. W pewnym sensie.

Mojw oczy powędrowały na dół to znaczy ich ręce zapełnione torbami prezentowimi i momentalnie się zaszkliły.

Robią to wszystko dla mnie. Jednej z niewielu idiotek. W dodatku brzydkich... Fuj.

Uśmiech wkradł się na twarz i zaczęłam bardzo i to bardzo płakać. Tak że byłam cała mokra haha.

Najpierw podbiegła do mnie Samanta rzucając torby na ziemię. Zwyczajnie do mnie podbiegła i otuliła więc zaczęłam głośno łkać. Na pewno każdy to słyszał. To samo zrobiła Hailie.
- No dobra laski też idę! - wrzasnęła Mona na co zachichotałam.
- Zrobię dziś wyjątek. - westchnęła zabawnie Mariana i też do nas podeszła. Nie mogłam przez nie oddychać bo przez ten ogromny przytulas mnie zgniatały.

Syknęłam gdy poczułam ukłucie w brzuchu. Najszybciej jak potrafiły się ode mnie odsunęły ale ja nie przestałam się uśmiechać i płakać jak szalona.
- Ja... Ja... Kocham was wszystkich... - załkałam. Nie wytrzymałam i wypłakałam kolejną warstwę łez.

Szkoda ze nie widzieliście mojego zdziwienia kiedy zaczęła płakać Mona razem ze mną. Każdy na nią spojrzał.
- No co? - oburzyła się ścierając łzy.
- Przestańcie bo też zacznę płakać. - zaśmiała się Hailie ale widziałam w jej oczach wzruszenie i była na skraju płaczu.
-  Nawet się nie waż. - postraszyła palcem Hailie Samanta. Wiedziałam że jakbyśmy w trzy tu płakały to każda by zaczęła.

- My też cię kochamy. - dodała po chwili Smith.
- Co? - dopiero po chwili zrozumiałam o co jej chodziło. - ... PRZESTAŃCIE! - jęknęłam z zażenowana że znowu ryczę.

Jestem słaba.

Znowu utknęłam w silnym uścisku.
- ... Bo... Ja ciągle płacze... Przepraszam... Ale... Jesteście najbardziej zjebanymi ludźmi jakich spotkałam żeby kupowali prezenty akurat mi. - zaśmiałam się. Zdziwiło się ale nie skomentowali tego co wypadło z moich ust.

- Dobra koniec. - zarządziła Mariana. Szybko zrobiły mi widok na chłopaków.
Najpierw popatrzyłam na Harry'ego. Przyjaciel uśmiechnął się słabo ale się nie ruszył.
- Jak tu do cholery nie przyjdziesz będę zmuszona sama wstać do ciebie. - powiedziałam sztucznie poważnie a on nieco zaskoczony do mnie podszedł. Objęłam go mocno bo za nim tęskniłam i to bardzo.
- Tęskniłem. - szepnął mi do ucha.
- Ja cholernie też. - odpowiedziałam starając się nie rozpłakać. Znowu.

Kiedy się od siebie oderwaliśmy on odszedł a ja spojrzałam na kolejnego. Shane'a. Uśmiechnął się ukazując rządek białych zębów oraz pokazałam głową że teraz jego kolej.

Po kilku krótkich sekundach był już przytulony mocno do mnie.
- Dziękuję, Shane. - popatrzyłam mu w oczy po czym znowu objęłam.
- Za co? Za to że leżysz w szpitalu? - rozluźnił uścisk jednak ja go pogłębiam.
- Za to że żyje. - wyszeptałam ciszej i go puściłam. Utrzymywaliśmy kontakt wzrokowy a on był w szoku. Urwałam tę czynność i popatrzyłam na Tony'ego.

On patrzył na mnie, ja na niego.

On nawet się nie uśmiechnął. Cham. Ale ja się do niego uśmiechnęłam. Pokazałam mu lekko gestem dłoni aby podszedł ale on pokiwał przecząca głową.
- Proooooszeeeee. - powiedziałam nieco ciszej ale on to usłyszał. Westchnął głośno i dopiero po Długosz sekundach się ruszył.

Podszedł do mojego łóżka spięty i nie wiedział co robić jednak ja wiedziałam przytuliłam go z całej siły w talii. On kurwa poklepał mnie po plecach na co się zaśmiałam.
- Dziękuję i przepraszam. Naprawdę. - powiedziałam mu z żalem do siebie o to.
- Um... Nie... Ja też. - wyszeptał i chwilowo się schylił i mnie szybko przytulił. W pośpiechu odsunął się i odszedł. Został tylko on.

- Ciebie już widziałam ale chodź. - powiedziałam śmiertelnie poważnie jednak on nawet na mni nie spojrzał. - Dylankuuu. - przymrużyłam powieki. Tak bardzo chcę jego dotyku. I mam. Po chwili i jego trzymałam w uścisku. Leki pocałowałam jego nos i puściłam jego tors. Zdziwiony odszedł.

Spojrzałam na zjarane dziewczyny.

Hailie jakby coś analizowała.
- O JAPIERDOL!... - krzyknęła ale przypomniała sobie o braciach. - O BOŻE! - poprawiła się. Cała trójka braci mordowała już Hailie spojrzeniem.

- Mam coś na twarzy? - spytałam przerażona.
- Wyglądasz zjawiskowo! - dokończyła.
- Kurwa kto ci farbował?
- Niech cię diabli wezmą...
- Laska wyglądasz kurwsko pięknie!
Zachwycały się.

Ja nie widzę różnicy bo i tak jestem brzydka.

- Myślałem że tego nie zrobisz... - otworzył szerzej oczy Harry.
- A jednak. - zachichotałam bo kiedyś powiedziałam mu że jak będę większą przefarbuje włosy na czarno i je obetne.
- Ładnie ci. - powiedział Dylan a Shane mu zawtórował. Aż miło.

- Dobra stop. Głupio mi słuchać jak gadamy tylko o mnie. Ale ma to gdzieś i kontynuujemy o mnie. - wzruszyłam ramionami. - Lepiej usiądźcie. - zwróciłam się do stojących osób.

- A co będziemy robić? - zadał pytanie Tony.
- No ona nam opowie co się wydarzyło. - mruknęła zachwycona nim Mona.
- Dawaj bo się stresuje strasznie. - jęknęła Hailie.
- Jak wam kurwa powiem tą pojebaną historię to jebnie was coś. Ja ledwo do chuja przeżyłam. - zaśmiałam się a chłopaki patrzyli na mnie w zdziwieniu że ja tyle klnę. - Sami będziecie klnąc jak to usłyszycie.

\\\\\\

Zmienił mi całe życie- Dylan Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz