9. Córka

721 22 10
                                    

Zanim wzrok chłopaka padł na mnie usłyszałam tylko:
- On nie wie na co nas stać. Mamy jego córkę. - uśmiechnął się dumnie Dylan. Właśnie po tych słowach jego wzrok padł na mnie.
- To ona?! Co ona tu robi?! - przewrócił wzrok na mnie.
- Szefie, kazałeś znaleźć dziewczynę o nazwisku Williams z nazwiskiem panieńskim matki, Johnson. - przyznał lekko wystraszony typ, który mnie porwał. Co? Właściwe to po co on mnie porywa.

Słyszałam jeszcze ciche przeklinanie Dylana. Kracil się w około, a rękoma przeczesywał włosy. KOGO JA JESTEM CÓRKĄ?

- Chodź dziewczynko. - rozkazał Dylan. Chciałam się z nim kłócić że nie pójdę z psychopatą co chciał mnie porwać, a raczej już to zrobił. Jednak nie miałam siły bo oni musieli mi coś wstrzyknąć. Chłopak zaczął rozwiązywać sznur do którego byłam przywiązana i podał mi rękę, którą odepchnęłam. Wstałam ledwo czując nogi i popatrzyłam na Dylana. Nie wiem co czuł, ale wydaje mi się że zdezorientowanie, przerażenie, czy wściekłość i bezradność.

Kierowaliśmy się chyba do jakiegoś innego pomieszczenia. Nie myślałam się. Byliśmy w jakimś pokoju, dosłownie. Była tu kanapa, telewizor, stolik kawowy oraz takie tam inne. Usiedliśmy na kanapie, a ja wsunęłam się pod kąt przedmiotu aby być dalej chłopaka. Może chciał się do mnie przysunąć ale nie odważył się? Nie wiem i nie zamierzam go bronić. Unikałam też, kontaktu wzrokowego.
- Ekhem. - odchrząknął. - Dziewczynko, to nie tak jak wygląda. - zaczął.
- Nie? To ja ci to wyjaśnię... Byłam sama w domu i oglądałam pojebany serial o porywaczu. Nagle jakiś typ zaciągnął mnie do auta i odjechał. Budzę się, kurwa, a tutaj pierwszą twarzą jaką widzę jest bliski mi chłopak, którego uważałam za kogoś wyjątkowego. Teraz to tylko przeszłość! - łzy spływały mi po twarzy i byłam całą spocona. Czułam się okropnie...
- Zanim opowiem ci co to miało być to musisz się uspokoić. - muszę? Ja? To ten kretyn mnie porywa. No ale jak on sobie chcę.
- Gadaj.

- Dobra. Zaczęło się od tego na tej misji. Byłaś w tym klubie. Ja byłem tam by szukać, nijakiego Connora Williamsa. Jak można się skapnąć, najprawdopodobniej jesteś jego córką... - bawił się palcami, czyli się stresował. - no i tak jakby ten twój ojciec...

- Nie mam ojca. - przerwałam mu.

- Okej, więc ten Connor, jest bardzo złym człowiekiem. Jakby ci to powiedzieć... No... - jak ten człowiek mnie wkurza! - On... Na samym początku okradł naszą organizację, potem zaczął zabijać naszych ludzi, a następnie przeszedł na tych których nie tolerował. Zrozum... On mógł zabić nas, Hailie, twoich bliskich, a nawet... Ciebie... - słucham...

Mój tata zabójcom? Psychopatą? Jebanym dupkiem? Ale...
- Ale co ja mam z tym wspólnego? - spytałam bo wciąż nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
- No... Musieliśmy porwać jego córkę aby się opamiętał...
- Czyli jakby była to niewinna dziewczyna i tak byście ją porwali?! - ja się chyba boje tego "ojca" ale Dylan chyba też zaczynam!

- Możliwie.

JAK TO KURWA MOŻLIWE, AHA?

- Zawieź mnie do domu. - wstałam z kanapy, i skierowałam się w stronę wyjścia.
- Jeszcze nie teraz, musisz odpowiedzieć na kilka pytań.
- Że co kurwa?! To jakieś przesłuchanie?! Idioto, mówię ZAWIEŹ MNIE DO DOMU! - wykrzyczałam mu prosto w twarz. On o dziwo posłuchał i wstał z kanapy. Łaziłam za nim bo nie wiedziałam gdzie mam iść. Udawałam silną, ale wątpię że mi to wychodziło.

Wsiedliśmy do samochodu. Żadne z nas się nie odzywało, natomiast ja nie miałam odwagi spojrzeć w stronę Dylana, jednak czułam jego spojrzenie na sobie.

Jak byliśmy już na miejscu, po prostu otworzyłam drzwi i wyszłam. Nie miałam ochoty nawet na niego spojrzeć. Gdzie on ma sumienie? Uczucia? Odpowiedź jest taka:

Nie ma.

Stałam przed drzwiami domu i powtarzałam sobie wdech... I wydech... Wątpię że to coś pomoże, lecz warto spróbować. Uspokoiłam się chociaż trochę? Nie.

Otworzyłam drzwi i zauważyłam dosłownie wszystkich w salonie. Wyglądali na przejętych. No napewno byli. Skąd wiem? Samm płakała, Harry był wręcz wkurwiony, a zmartwiona Octavia usypiała Adelajde. To wszystko przeze mnie?

Trzasnęłam płytą, następnie kierując się w stronę schodów. Oczywiście się o coś prawie wypieprzyłam, wrzeszcząs przy tym:
- JAPIERDOLE, KURWA!

Słyszałam jeszcze coś w stylu;
- A tej co?
- Gdzie byłaś?
- Martwiliśmy się?
- Stało się coś?
- Kurwa, Lamira!
- Halo?
- Chodź tu!
- Lamm...
- Martwiłam się...

Współczułam im że jestem takim problemem. Po co ja tu jestem. Mogę zniknąć przecież. Zrobię to ale nie teraz. Byłam zmuszona ich ignorować, bo byłam zbyt wściekła i zmęczona.

Weszłam do pokoju. Nic się nie zmieniło. Na wszelki wypadek zamknęłam drzwi na klucz, aby nikt mi nie wchodził. Sięgnęłam po telefon i wpisałam w google... Eeee... Jak on tam miał? Oliver? Johnson? Wiem! Connor! Więc, wpisałam Connor Johnson w stronę internetową. Co mi wyszło? Nic. Super. I co teraz? Wiem! To okropny pomysł ale może i pomoże mi. Okej, więc...

Założę fałszywe konto i napiszę do niego na jakimś portalu społecznościowym. Boże, masakra...

Ale zrobię to jutro. Znaczy założę to konto dzisiaj, ale napiszę jutro. Tylko najpierw trzeba znaleźć, aplikacje na, którym będzie ten człowiek.

~~~~~~

- Mogę?
- Nie!

Po raz kolejny odpowiadałam przecznie na pytanie czy ktoś może ze mną pogadać. Mam tego dosyć. Przecież jutro sobie pogadamy, co nie?

Wracając, znalazłam Connora na Messengerze. Nie ma zdjęcia profilowego.

Ja nazywam się Juliet Phantom i mam 29 lat. Tia, ciekawe czy uwierzy.

Na zegarze widniała godzina 23:41. Powinnam iść już spać. Wykąpałam się, przebrałam w piżamę i położyłam się spać. Próba zaśnięcia zajęła mi dobre 2 godziny. W dodatku przebudziłam się z kilka razy w środku nocy i z samego rana. Dopiero koło 8 zasnęłam na dobre...

\\\\\\ Siemkaaa!
Naprawdę przepraszam że wczoraj nie było rozdziału ale miałam ciężki dzień. Nie jestem jakoś zadowolona z tego rozdziału. Next powinien być jutro. To tyle z mojej strony, papa!

Zmienił mi całe życie- Dylan Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz