39. Zegar.

289 9 3
                                    

Obudziłam się najprawdopodobniej w środku nocy, bo za oknem było już ciemno. Jak zasypiałam było jaśniej. O wiele jaśniej.

I nie byłam sama. Teraz obok mnie nie było nikogo. Ani Smith, która gdzieś poszła, ani Aniołka z tymi pięknymi, błękitnymi ślepiami, ani Nate, który zawsze wiedział jak poprawić mi chumor. Co gorsza nie było jego.

Chciałam iść spać dalej ale nie mogłam. Coś mi w tym przeszkadzało.

Chciałam oderwać się od świata.

Przekręcałam się z boku na bok. Kilkanaście razy poprawiałam sobie poduszkę. Raz przykrywałam się kołdrą po same czoło, a raz rzucałam ją na płytki podłogowe w sali. W końcu nie wytrzymałam.

Chwyciłam za mój telefon. 01.02.2023 rok. Godzina 3:58. Za oknem panuje straszną, głośna i przeraźliwa burza. Ciągle się błyska i do sali dochodzi przyćmiony odgłos grzmotów.

Ta, chyba zapomniałam dodać że za 15 sekund mój smartfon się wyłączy.

Wiedziałam że już w ogóle nie zasnę doprowadziłam się do pozycji siedzącej. Usiadłam na łóżku po turecku zastanawiajac się co mam ze sobą zrobić.

Nie zadzwonię do nikogo w nocy, z resztą nawet nie mam jak. Boje się wyjść z sali, a widno będzie się robić dopiero za jakieś 2 godziny. Nie cale 2 godziny.

W całej sali panował mrok. Totalna ciemność. Szybkim ruchem ręki złapałam za pluszaka, tak naprawdę pierwszego lepszego. Ścisnęłam go o wiele mocniej i przytuliłam do siebie.

Misja czas odnaleźć włącznik światła rozpoczęta.

- Trzy - zaczęłam odliczać. Byłam przerażona. - Dwa. - nie jestem gotowa. - Jeden. - jak oparzona wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam biegnąć jak na wyścigu w stronę tego włącznika. Bałam się panicznie. Nie nawidze ciemności, a właśnie znajduje się w jej środku.

Zaczęłam jeździć dłońmi po ścianie aż natrafiłam na kwadratowy, wybrzuszony przedmiot umiejscowiony na niej. Jak najprędzej mogłam odnalazłam się w tej rzeczy i kliknęłam odpowiedni przycisk.

Butelkowe światło na podłużnych żyrandolach od razu się zapaliło.
- Oh yeah! - krzyknęłam szeptem bo w końcu jest środek nocy, a ja paraduje po sali.

Szkoda że nikogo ze mną nie ma.

Zawsze jestem sama.

Uśmiechnęłam się do siebie smutno i dopiero teraz zrozumiałam co się zadziało. Nie mam przyczepionej kroplówki więc swobodnie mogłam wstać, co wyszło na moją niekorzyść. Jaką? Mam jebaną rane w brzuchu, i dopiero teraz poczułam jak mnie to napierdala. Kurwa.

Stałam ciągle na środku sali i lekko się skuliłam klnąc pod nosem przez ten cholerny ból.

Przynajmniej mam czas na myślenie. Samej.

Ledwo co doczołgałam się do łóżka i usiadłam na jego brzegu. Strasznie nakurwiała mnie ta rana. Coś mi się kiedyś usłyszało że ledwo uszłam z życiem bo rana była prawie na wylot. Chłopaki mówili że... Ona, miała dobrą broń to dlatego. Nikt nic o niej nie słyszał odkąd to się stało.

To dopiero cisza przed burzą.

Siedziałam tak na łóżku. Trochę przesunęłam się do środka aby nie ześlizgnąć się z brzega. Ręce trzymałam oparte o materac, i podtrzymywały mnie abym nie zleciała głową do tyłu. To strasznie dziwne że łóżko tego szpitala jest tak bardzo duże.

Dlaczego mama tak nagle zmieniła nastawienie po odejściu Richarda?

Ból nie ustawał więc uznałam że dobrze byłoby gdym się położyła. Starałam się jakoś ułożyć do pozycji leżącej jednak z każdym ruchem bolało coraz gorzej i gorzej.

Gdzie się każdy podział?

W końcu jakoś dałam radę. Lewą nogę położyłam wzdłuż prosto, natomiast prawą nogę zgięłam. Było mi tak wygodnie i nic mnie nie bolało.

Czy spotkam jeszcze tatę?

Leżałam i wpatrywałam się prosto w sufit. Moja głowa była wręcz zalewana myślami. Ręce trzymałam wzdłuż ciała.

Czy mogę ufać mojemu tacie po tym co zrobił?

Zaczęłam gwałtownie rozglądać się po sali. Nie uwierzycie co znalazłam.

Czy to prawda co on mówił?

Zegar.

Czy mogę ufać mojej mamie? Chyba mamie...

Bez problemu odczytałam na nim godzinę, ponieważ mimo tego że miałam telefon i jak chciałam zobaczyć godzinę to właśnie z niego korzystałam, to pani w podstawówce zawsze nam mówiła że trzeba się tego wyuczyć na mały palec. A dlatego że ją uwielbiałam i uwielbiam dalej, mam to wykute na całe życie. Bo na przykład Samanta nie potrafi tego robić.

Mój tata jest z mafii?!

4:37. Jak ten czas szybko leci w nocy.

Czemu Tony tak dziwnie się zachował słysząc o moim tacie?

Po raz kolejny tego dnia przekręcałam się z boku na bok. Może nie tak dosłownie bo rana dawała o sobie znać. Po prostu ciągle się wierciłam.

Jedno pytanie dręczyło moją głowę już od samego początku.

Czy problem jest we mnie?

Niestety odpowiedź jeszcze bardziej mnie dobijała.

Tak, zdecydowanie. Problem jest we mnie. Wszystko co się tu działo jest właśnie moją winą.

\\\\\\\\\
Hejoo!
Taki sobie ten rozdział nie podoba mi się zbytnio ale jest. Chciałam go wstawić w nocy ale nie było weny aby go dokończyć. Nie wiem kiedy pojawi się next bo jestem w trakcie podróży i jadę już tak 4 godziny heh. No nic, mam nadzieję że nie jesteście zawiedzeni. Bajooo xo <333

Jesteście wspaniali!







Zmienił mi całe życie- Dylan Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz