16. Prawda czy wyzwanie?

547 18 3
                                    

- Okej? Co to było? - zaśmiała się Samanta.
- Nie mam bladego pojęcia. - ja również zaczęłam się śmiać. Co jak co ale śmiesznie było haha.

***

Było około godziny 16. Chłopaki doprowadzili się chociaż trochę do normalnego stanu.
- Zagrajmy w prawda czy wyzwanie. - zaczął Dylan. Jemu to się na prawdę nudzi w życiu.
- Cóż, wydaje mi się że to nie jest dob...
- Czyli gramy! - zaklaskał w dłonie Harry. Nie powiem, są naprawdę uroczy hihi.
- No nie bądź taka. Dajmy im to czego chcą, a zaraz pójdą spać. Daje im pół godziny. - namawiała mnie Samm.
- Robię to tylko i wyłącznie dla ciebie. - uległam.

I tym oto sposobem, właśnie siedzę na płytkach szpitalnych w kółeczku. Po jednej stronie siedzi Samm, po drugiej Dylan, a na przeciwko mnie Harry. Dziwne że się jeszcze nie pozabijali.

- Zaczniemy od... Samanty. - kamień z serca mi spadł słysząc słowa Moneta. Ciągle w głowie chodziły mi te słowa niedługo Monet. Wiem że był pijany ale jednak chciałbym aby to była prawda...
- Dobra, Samanta, prawda czy wyzwanie? - odchrząknął Dylan.
- Co? A, em... Prawda. - odpowiedziała. Znam ją na tyle że wiem, iż ona lubi tą grę.
- Jak zdobyłaś naboje? - wypalił od razu Harry.
- No tak jakby znałam tego typa i troszeczkę go zaszantażowałam. - uśmiechnęła się dziewczyna. Nie no w chuj śmieszne.
- Matko jedyna... - przetarł twarz dłońmi Harry. - Nie ważne. Teraz Lamm. - nie, nie, nie!

- Świetnie. - mruknęłam.
- Oj nie marudź. Prawda czy wyzwanie dla wszechwładnej panienki? - parsknął Dylan.
- P-prawda? - odpowiedziałam niepewnie.
- No to... Jak ty, zdobyłaś broń? - palnął Monet. Matko jedyna... No tak jakby wyszło, że w jakimś pokoju z bronią prawie rozebrałam się przed jakimś gościem. Nie ma mowy że to powiem.
- No... - szybko, Lamira, wiem że potrafisz przewracać prawdę. - Zabrałam jakiegoś typa, a raczej on mnie, do pokoju z bronią i... - kurwa! - i kiedy on nie patrzył zabrałam broń. - skończyłam. Myślałam że odetchnę z ulgą ale mam sumienie.

- To dlaczego jak wychodziłyśmy on powiedział coś w stylu kot... - nie dałam jej dokończyć ok?
- Hahahahhaahhaha. - wybuchłam gromkim śmiechem. - Tia, to, to nie było do mnie tylko do tej laski przed nami. - posłałam jej spojrzenie ani mi się waż, a ona mi domagam się wyjaśnień.
- No doobra? - powiedział podejrzliwie chłopak.
- Mi też bro. - dodał brat przyjaciółki. Czekaj co? Bro? Tragedia.
- Dobra, teraz Harry. - zmieniłam temat. - Prawda czy wyz...
- Wyzwanie. - przerwał mi.
- Okej, cóż, masz zapytać jakaś młodą pielęgniarkę czy się z tobą umówi. - to jest nikczemny plan! Podoba mi się to.

Dylan uśmiechnął się na ten pomysł, a Samm wybuchła głośnym śmiechem co uczyniłam też ja.
- I... Masz... To nagrać! - powiedziałam w przerwach od śmiechu.
- No w chuj śmieszne. - warknął wstając z podłogi. Jego mina była niezastąpiona haha.

Harry

I z czago oni rżną? Mnie to jakoś nie śmieszy ale gra to, w końcu gra. Gorzej będzie nagranie tego. Dam radę.

Upatrzyłem jakąś szatynkę. Kurwa, ona ma z 20 lat a ja 15. Nie no tragedia. Nazywa się... Hunter. Ładnie ale co ja gadam? Może zlituje się nade mną?

Oke, wdech... I wydech... Idę!
- Przepraszam... - podeszłem. Na tej pakiettce co ma na tym stroju jest napisane Hunter Davis 18 lat uczę się. - Czy... Ma pani bardzo ładne oczy. - uśmiechnąłem się. Odwzajemniła WOW!
- D-dziękuje. A ile ty masz przypadkiem lat? - spojrzała na mnie podejrzliwie. Zajebiście.
- 15? - odpowiedziałam lekko przerażony jak zareaguje.
- A potrzebujesz pomocy? - zmarszczyła brwi.
- Tak. Jak mam zaprosić panią do kina? - czułem że jestem jak burak. Ahhhh!
- Hmmm, no nie jestem do tego przekonana. - westchnęła, a ja zrobiłem minę zbitego psa.
- No proszę, proszę, proszę! - błagałem, bo spodobała mi się, tak na serio ta Hunter.
- Shhh! Jeszcze ktoś usłyszy, tu masz mój numer. - podała mi jakąś karteczkę do ręki a mnie przeszły miłe ciarki. - Napisz do mnie po 20. Idę pracować, pa. - udawała obojętną, lecz ja jednak czułem że taka nie jest.

Podoba mi się pełnoletnia, niska kobieta.

Po chwili uśmiechania się, wróciłem do sali Lamiry. Martwię się o nią...

Lamira

Harry wrócił.
- Masz nagranie? - parsknęłam. Trochę szkoda mi tej kobiety, którą zaprosił.
- Kurwa zapomniałem, ale mam coś lepszego. - uśmiechnął się po chwili namysłu.

Pokazał nam jakąś karteczkę z numerem telefonu.
- A skąd my mamy wiedzieć że w trakcie sobie jej nie napisałeś, co? - przyczepił się Dylan. Co jak co ja mu wierzę i Samanta pewnie też.
- Jesus, tia, bo ja se długopis i kartkę wyczarowałem. - przewrócił oczami.
- Dobra wystarczy. Dylan, prawda czy wyzwanie? - uciszyła ich Samm.
- Wyzwanie.
- Musisz... - myślała aż jej wzrok wylądował na mnie. Ja już wiem że to mi się nie spodoba. - Musisz polizać Lamire po szyi, twarzy i... Ustach! - przegieła! Zabiję ją!
- Co?! - wykrzyknęłam nie ukrywając swojego zdziwienia.
- No dobrze. - starał się ukryć ekscytację, tylko że jakoś słabo mu to poszło haha.

- Nie wierzę... - westchnęłam. Chłopak przyczołgał się do mnie na czworaka i zbliżył się do szyi. Fuuuj!
- Szybko. - pospieszyłam go. Uśmiecha się jeszcze, nie no debil!

Zaczął przybliżać się do mojego szyi, a ja szykowałam się na tą bezpośrednią karę. Przymrużyłam oczy, a on... On zaczął się śmiać patrząc na mnie i nawet mnie nie dotknął!
- Przymknij się, zanim ucieknę! - nawrzeszczałam na niego.
- No już już. Shhh! - położył palec na moje usta po czym na nie spojrzał. Nie dam się tak łatwo. Odwróciłam wzrok i głowę, a na mojej twarzy pojawił się zadziorny uśmieszek. Podejście drugie. Znów się przystawił do mojej szyi, ale ja tym razem nie zamknęłam oczu, tylko bacznie obserwowałam jego ruchy. Wyciągnął z język i... Ble!

Kogo ja oszukuję? Podobało mi się! I to jest najgorsze...
- Jak wrażenia? - wybuchnęła śmiechem dziewczyna, a Harry tam chichotał pod nosem.
- Zajebiste. - parsknął Dylan.
- Bardzo. - powiedziałam sarkastycznie.
- Teraz twarz. W policzek. - no chyba nie!

Tym razem poszło gładko. Zrobił to w kilka sekund. To było jeszcze lepsze! Kurwa mać! Teraz najgorsze... Aaaa!

Czas się zatrzymał.

Przybliżył się do moich ust, serce biło szybciej, a oddech sprawował ogromny problem. Uspokój się, Lamira! Jest dobrze to tylko gra. JEBANA GRA! Stało się. Dotknął językiem moich ust. I było... Dobrze...

Ledwo powstrzymałam się od pocałowaniem go. Co ja gadam?! Nie powstrzymałam się! Pocałowałam go...

Zabiję się.

To było tak chwilowe. Tyłku musnęłam jego usta, że Harry się nie skapnął. Ale Samanta już tak. Mogli być gorzej, co nie? Nie, nie mogło. Dylan, patrzył się na mnie uśmiechając, a potem...

POCAŁOWAŁ MNIE!

/////// Hej!
Rozdział jest... Opóźniony. Bardzo. Serio przepraszam, nie zawsze rozdziały będą pojawiać się co 2 dni. Przepraszam, nie ważne nawet.

Jak wam się spodobało? Mi mega! Serio, dzieje się haha. Chciałabym zdradzić wam jedną nieistotną rzecz ale dowiecie się pod koniec książki hihi. Do zobaczenia! <33

Zmienił mi całe życie- Dylan Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz