Obudziłam się, widząc przymrużonymi oczami światło słoneczne wpadające przez okno do pokoju. Ja dalej nie mogłam uwierzyć w to, gdzie aktualnie jestem. Trochę jeszcze nie kontaktując podniosłam się z łóżka i podeszłam do walizki wyciągnąć jakieś ubrania.
Zerkając na pogodę postawiłam na garniturowe krótkie spodenki oraz czarny koronkowy top. Chcąc sprawdzić godzinę, podniosłam telefon i zobaczyłam, że mam 23 nieodebranych połączeń oraz 15 wiadomości.Matko.
No tak, zapomniałam dać znać komukolwiek, że doleciałam i żyję. Czemu ja zawsze muszę być taka roztrzepana i nie myśleć o tym jak inni mogą się martwić. Do cholery jasnej. Wzięłam głęboki wdech i zadzwoniłam do Zuzi na messengerze, by nie pobierało by mi opłaty za rozmowy międzykrajowe. No tak, muszę sobie załatwić jeszcze nowy numer. Czekając już chwilę usłyszałam głos w słuchawce:
- Czy ty jesteś normalna?! Chcesz nas wszystkich pozabijać, żebyśmy na zawał zeszli?! -odezwała się dziewczyna z dużym podirytowaniem w głosie. No cóż, należało mi się.
-Heeeeej Zuzaaa, fajnie cię słyszeć. -Zaśmiałam się nerwowo w słuchawkę po chwili kontynuując. -Słuchaj, wiem, że jesteś zła i w ogóle ale wiesz, że spontaniczny wyjazd marzył mi się od dawna. Muszę jak najszybciej szukać pracy i ogarnąć sobie nowy numer na komórkę. Daj mojej mamie znać proszę, że wszystko w porządku. Zadzwonię do was jak już wszystko się ustatkuje. Kocham was. -Kończąc mówić odrazu rozłączyłam się by jak najszybciej zacząć dzień widząc, że na zegarku już 9:00.
Ubrana i pomalowana wyszłam z pokoju, nie zastając żywej duszy.
-Gdzie oni się podziali? -Powiedziałam do siebie spoglądając na widok za oknem. Ciekawa byłam gdzie wybyli, ale nie miałam czasu by na nich czekać. Poza tym miałam tu zostać tylko jedną noc.
Po krótkim namyśle upchnęłam płaszcz do walizki i biorąc reszte swoich rzeczy miałam zamiar wychodzić z domu. Ale przecież nie mogłam, bo kto by zamknął drzwi, kurwa. Nie mam pojęcia gdzie poszli, nie mam do nich numerów telefonów ani nic przez co mogłabym się jakoś z nimi skontaktować. Nie pozostaje mi nic innego jak siedzieć i czekać. Patrząc się w ścianę zrywałam co jakiś czas wzrok na dekoracje w mieszkaniu, gdy moją uwagę przykuła kartka papieru z kluczami i 15 euro. Zdziwiona i zaciekawiona podeszłam do półki zobaczyć co jest napisane na kartce, po chwili zaczęłam czytać:
,,Hej Madie, musieliśmy wyjść już z samego rana bo mamy sprawy biznesowe do złatwienia. Wiemy, że musisz szukać pracy więc klucze zostawiamy ci żebyś mogła wyjść kiedy chcesz, masz tez 15 euro na śniadanie. Bo w lodówce nic nie ma, a głodny człowiek niczego nie załatwi. Klucze wrzuć do skrzynki na listy. W razie jakbyś miała jakiś problem to śmiało wpadaj, my pomożemy."
Przez chwile stałam w bezruchu zdając sobie sprawę jak bardzo mili, życzliwi i pomocni są ci ludzie. Znają mnie pare godzin, a traktują jakbym byla ich przyjaciółką, jak już się ustatkuję to będę musiała im się jakoś odwdzięczyć. Ciesząc się jak głupia, wzięłam wszystkie rzeczy i ruszyłam do wyjścia. Stojąc już pod kamienicą tym razem w ciągu dnia, mogłam się jej dokładniej przyjrzeć.
CZYTASZ
HIS PRETTIEST PROBLEM | NEYMARJR
FanfictionMadison dopiero co skończyła szkołę, nie wie co chce robić w życiu i pod wpływem impulsu postanawia zacząć nowe życie na ulicach Paryża. Co i kto ją tam czeka? Czy podjęła słuszną decyzję?