To nie alkohol, to ten Brazylijczyk zawsze sprawia, że zapominam o wszystkich złych rzeczach. Nienawidzę się za to. Nienawidzę się za to, że pozwalam mu wchodzić do mojego życia i robić bajzel. Decyduje o wszystkim za mnie uważając się za jebanego Boga. Ale uwielbiam go za to, że jest w najlepszych momentach. Pomaga mi nie ważne jak bardzo się kłóciliśmy. Uspokaja mnie i sprawia, że czuję się jak w swoim starym domu gdy byłam dzieckiem.
Poczułam jak sukienka zaczyna mi zjeżdżać z ciała, a wiedziałam, że obserwuje mnie pewien Paryski piłkarz. Czułam jak moje policzki robią się czerwone. Gdy już chciałam spalić się ze wstydu zdałam sobie sprawę, że sukienka już się nie zsuwa. Ktoś ją trzymał. Myślałam, że będzie chciał zobaczyć mnie bez ubrań, w końcu to Neymar. A może i chce ale się powstrzymał? Albo po prostu nie chce widzieć swojej koleżanki z pracy półnagiej? To ostatnia opcja wydaje się najbardziej prawdopodobna. Złapałam sukienkę by nie spadła i po chwili odwróciłam się w stronę chłopaka.
- Dzięki. -Powiedziałam z wstydliwym uśmiechem biorąc koszulkę z łóżka. Założyłam ją na siebie nie zdejmując sukienki. Gdy bluzka była na swoim miejscu to pozbyłam się reszty mojego wyjściowego stroju. Byłam w majtkach i koszulce, przy Neymarze. Nie sądziłam, że kiedykolwiek dojdzie do takiej sytuacji. On natomiast jak gdyby nigdy nic przyglądał mi się i podnosząc lekko kącik ust powiedział beznamiętnie:
- Całkiem ci pasuje. Dobranoc, Madison. -Skierował się w stronę drzwi.
- Czekaj, gdzie ty będziesz spać? -Zapytałam nie chcąc sprawiać chłopakowi problemu z wyspaniem się.
- W pokoju gościnnym. -Odpowiedział trzymając klamkę z leniwym wzrokiem.
- Przecież ja mogłam tam pójść, to jest twój pokój. -Rzekłam zmieszana podchodząc powoli do bruneta.
- Tu ci będzie lepiej, a mi to bez różnicy. -Odparł mierząc mnie ciekawskim wzrokiem.
Gdy byłam już obok niego, stanęłam jeszcze bliżej patrząc się mu w oczy i przytuliłam go. Byłam mu wdzięczna za wszystko co zrobił. Staliśmy tak w bezruchu przytuleni do siebie przez chwilę. Gdy odsunęłam się od bruneta podziękowałam mu, a on jedynie uśmiechając się lekko wyszedł z pokoju.
***
Obudziłam się otulona promieniami słońca. Dawno nie spało mi się tak dobrze. Rozbudzając się, wstałam z wielkiego i okropnie wygodnego łóżka chcąc się ogarnąć. Nie miałam żadnych ubrań więc musiałam siedzieć w tej sukience z imprezy, była całkiem wygodna więc nie najgorzej. Wyszłam z pokoju kierując się w stronę łazienki by doprowadzić do porządku twarz i włosy. Spoglądając w lustro zdałam sobie sprawę, że nie zmyłam makijażu. Czyli cała pościel chłopaka jest pewnie brudna, co za wstyd. Zmyłam resztki makijażu wodą, spięłam włosy w koka i ruszyłam na dolne piętro szukać bruneta. Czując na stopach zimne kafelki podłogowe poszłam w głąb mieszkania, o dziwo już nikogo nie było, szybko się uwinęli. Idąc dalej poczułam aromatyczny zapach naleśników, przez co uświadomiłam sobie, że mój żołądek pożera sam siebie i musze jak najszybciej coś zjeść. Po chwili znalazłam kuchnie, w której zobaczyłam Brazylijczyka.
- Hej... -Powiedziałam ledwie słyszalnym i zaspanym jeszcze głosem.
- O wstałaś. Dobrze się składa bo robię śniadanie. -Odparł kładąc na wyspę kuchenną talerz z naleśnikami, dżem oraz jakiś ser biały. -Bon appetit, Madame. -Dodał uśmiechając się z samozadowoleniem na twarzy. Widząc to parsknęłam śmiechem i usiadłam na hokerze dziękując za jedzenie.
- Dzięki, że mnie przenocowałeś. Ale czemu już nikogo nie ma? Serio spałam najdłużej? -Zapytałam z lekkim zmieszaniem.
- Dużo osób wróciło do domu gdy impreza się skończyła, na noc zostało z pięć osób, które już z samego rana pojechały. -Odpowiedział, machając szpachelką dalej będąc odwróconym w stronę kuchenki.
CZYTASZ
HIS PRETTIEST PROBLEM | NEYMARJR
FanfictionMadison dopiero co skończyła szkołę, nie wie co chce robić w życiu i pod wpływem impulsu postanawia zacząć nowe życie na ulicach Paryża. Co i kto ją tam czeka? Czy podjęła słuszną decyzję?