Staliśmy tak, patrząc się na siebie.
- Powiem ci Madison, że niezła niezdara z ciebie.- Mówiąc to, podał mi moje wcześniej upuszczone dokumenty nie spuszczając wzroku z mojej twarzy.
- Niestety jestem tego świadoma. -Syknęłam, biorąc od chłopaka potrzebne mi papiery i omijając go skierowałam się w stronę swojego biura.
- Dużo ci jeszcze tego zostało? Może ci pomogę? Będzie szybciej. -Zaproponował, a ja nie odwracając się w jego stronę stanęłam i odpowiedziałam:
- Twoja pomoc to raczej ostatnie czego teraz potrzebuję. -Powiedziałam olewczym tonem, chcąc wejść już do pomieszczenia i więcej na niego nie patrzeć.
- Ooo Madie, jak ci idzie? -Usłyszałam głos Galtiera. Odwróciłam się w jego stronę ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć głos zabrał ten brazylijski cymbał.
- Dobrze jej idzie, poza tym, że miała mały wypadek idąc do biura. Ale spokojnie, pomogłem jej i już po wszystkim. -Odpowiedział brunet zerkając na mnie i puszczając mi oczko. Zacisnęłam usta powstrzymując się od nazwania go kretynem.
- A co się stało? -Zapytał zdziwiony mężczyzna.
- Potknęłam się tylko. Neymar robi z igły widły. Zostało mi jeszcze tylko parę dokumentów do zabrania i już kończę. -Ciesząc się, że tym razem zdążyłam odpowiedzieć trenerowi usłyszałam jak zawodnicy wychodzą z szatni i kierują się w stronę murawy energicznie o czymś dyskutując.
- Rozumiem. O widzę, że wszyscy gotowi do treningu. Neymar, skocz proszę po resztę dokumentów i zanieś jej do pokoju, żeby Madie mogła już mieć spokój. I załóż koszulkę bo zaraz zaczynamy. A i moja propozycja jest wciąż aktualna Madie, włóż tylko dokumenty do półek i chodź na trening. Przy okazji poznasz resztę drużyny bo widzę, że naszą gwiazdę numero uno już znasz. I tak nie masz dziś dużo do roboty. -Odparł zerkając na bruneta i podnosząc lekko kąciki ust skierował się w stronę boiska.
Jak on z nim wytrzymuje? Zadając sobie w głowie to pytanie poszłam szybkim krokiem do swojego biura pochować wszystkie dokumenty.
Zamykając już ostatnią szafkę zobaczyłam jak brazylijczyk odkłada ostatnie papiery na moje biurko. Dalej będąc bez koszulki.
- A ty musisz paradować pół nagi? -Zapytałam z jednoczesną irytacją i rozbawieniem w głosie.
- Nie mów tylko, że ci to przeszkadza. -Odparł, a ja stojąc dalej tyłem do niego nie wiedziałam co mu odpowiedzieć. Gdy postanowiłam się już ruszyć, szybko odwróciłam się aby wziąć ostatnią papierologie i mieć połowę pracy z głowy. Nie zdążyłam postawić nawet kroku a już zetknęłam się z jego ciepłym ciałem.
- Znowu na mnie wpadłaś, to już chyba nie był przypadek. -Spojrzał na mnie, a ja chciałam się jak najszybciej wytłumaczyć więc odsunęłam się zanim znowu będziemy stać niebezpiecznie blisko siebie zbyt długo.
- Sądziłam, że stoisz przy biurku. A teraz idź lepiej na trening bo powiem Galtierowi, że mnie zagadywałeś tylko po to by nie iść na trening- Tłumacząc się, uśmiechnęłam się wrednie i poszłam skończyć co zaczęłam.
- Nie zagaduję cię tylko dlatego. -Po wypowiedzeniu tych słów usłyszałam tylko zamykanie drzwi. Boże, wreszcie mogłam odetchnąć. Za każdym razem jak jestem z nim w jednym pomieszczeniu napinam się jakbym miała zaraz ciężary podnosić.
Nie zagaduję cię tylko dlatego.
A dlaczego w takim razie?
Po chwili skończyłam co miałam i udałam się na trening tak jak prosił mnie Christophe.
CZYTASZ
HIS PRETTIEST PROBLEM | NEYMARJR
FanfictionMadison dopiero co skończyła szkołę, nie wie co chce robić w życiu i pod wpływem impulsu postanawia zacząć nowe życie na ulicach Paryża. Co i kto ją tam czeka? Czy podjęła słuszną decyzję?