Nowe życie

24 1 0
                                    

Mamy październik. Minęło parę miesięcy od ostatniej sytuacji. Wróciłam do Polski, do domu teraz już całkowicie mojego.

Gdy dowiedziałam się o śmierci mamy, zemdlałam. Trafiłam do szpitala gdzie spędziłam 3 tygodnie. Okazało się, że choruje na anemię, a przez tamtejszy stres organizm po prostu nie wytrzymał. W szpitalu miałam robione masę badań by upewnić się, że na nic innego nie choruje. Skończyło się na tym, że muszę codziennie brać leki i pilnować diety.
Od tamtego czasu sporo się zmieniło. Między innymi zwolnili mnie z pracy, przez moją nieobecność Galtier musiał zatrudnić kogoś innego bo sam nie wyrabiał. Potem okazało się, że ta osoba bardzo dobrze spełnia swoje obowiązki i zarząd nie potrzebuje mnie z powrotem.

Przykra prawda.

Praktycznie odrazu po opuszczeniu szpitalnego łóżka spakowałam się i wiedząc, że w Paryżu już nic mnie nie trzyma ruszyłam do ojczystego kraju.
Zerwałam umowę najmu, pożegnałam się z przyjaciółmi w większości już byłymi i wsiadłam w najszybszy samolot.
Nie mam pojęcia co z Neymarem i resztą osób, które poznałam we Francji. Jedyny kontakt aktualnie mam z Austinem, który jest moim jedynym oparciem aktualnie. Przez ten czas nasza relacja bardzo się poprawiła, uwielbiam go całym sercem i jestem wdzięczna, że jest przy mnie chociażby online.

Będąc w szpitalu odwiedzała mnie masa osób poza jedną. Nie wiem co się stało, ale ten nieszczęsny piłkarz postanowił wykreślić mnie ze swojego życia. Niby nic nas nie łączyło ale jednak brak kontaktu z nim dał o sobie znać. Przestałam jeść co jeszcze gorzej wpływa na mój stan zdrowia i przestałam utrzymywać kontakt z kimkolwiek kto wspominał mi o tym człowieku. Po powrocie do Polski Adam i André próbowali się ze mną kontaktować wiele razy ale tylko ich zbyłam. Nie chciałam litości ani współczucia. O dziwo tylko Austin sprawiał, że zapominałam o wszystkim.

Od paru dni próbuje zaplanować pogrzeb. Próbuje dlatego, że nie mogę się skupić. Chodzę przygnębiona nie mając siły na płacz. W ciągu paru miesięcy straciłam wszystko co miałam i teraz siedzę sama w pokoju mojej rodzicielki i myślę nad dalszym sensem życia.

Już jej nie ma. I nie będzie. Minęło już trochę czasu, a ja dalej czekam aż wejdzie przez te drzwi. Codziennie łudzę się, że wstanę rano i nie będę całkowicie sama. Łudzę się, że to tylko zły sen i zaraz obudzę się w Paryżu widząc w telefonie powiadomienie od chłopaka, który chcąc nie chcąc obrócił mi świat do góry nogami.

Ale to nie wróci.

Moja relacja z mamą nie należała do najlepszych, kontakt miałyśmy słaby ale wiem że życie by za mnie oddała, a ja za nią.
Dowiedziałam się, że zmarła z powodu guza, o którym nie wiedziała. Nigdy nie chodziła do lekarza bo zawsze uważała, że jak coś się dzieje to zaraz przejdzie. Ale w tym przypadku nic się nie działo, przynajmniej ja o niczym nie wiedziałam. Siedzę na jej łóżku z laptopem i co jakiś czas spoglądam tylko na jej rzeczy, których nie miałam odwagi ruszyć. Widzę jej ulubioną koszulkę rzuconą luzem na krzesło, widzę jej różową szczotkę do włosów i widzę jej ukochane perfumy, które dostała ode mnie rok temu. Flakonik w połowie pusty, tak kochała te perfumy że psikała się nimi tylko okazjonalnie. I na co jej to było jak nawet nie zdążyła ich użyć?

Gdy w końcu poukładałam w procencie swoje myśli, wstałam i ruszyłam chwiejnym krokiem do łazienki. To było jedyne miejsce, do którego się udawałam. Byłam bez pracy, rodziny i znajomych. Wiadomo, rodzina jakaś tam jest ale czy można tak nazwać ludzi, którzy odzywają się do ciebie tylko w święta by złożyć wymuszone życzenia?

Spojrzałam w lustro i zobaczyłam wrak człowieka.


__________________________________

Ten rozdział króciutki bo to taki trochę ,,epilog'' do drugiej części tej książki żebyście mogli wgłębić się tylko w sytuację Madison. Druga część będzie jakby w tej samej książce także spokojnie :) teraz lecę spać bo jest 2:30 a ja o 4:30 wstaje do pracy. Ale musiałam napisać ten epilog bo nie mogłam przez to zasnąc xd buźka

HIS PRETTIEST PROBLEM | NEYMARJROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz