Birthday Party

83 8 9
                                    

Nie wierzyłam w to co usłyszałam. Mam jeździć po świecie jako asystentka trenera z Neymarem u boku? Może to on w ogóle wpadł na taki pomysł?

Życie mnie jebie coraz bardziej.

                       
                                          ***

Dzisiaj moje urodziny. Cieszę się jak głupia bo nigdy nie miałam organizowanej takiej imprezy. Pojechałyśmy wczoraj z Zuzą do galerii ale tylko po to by odebrać sukienkę, którą zamówiłam przez internet. Piękna biała tiulowa sukienka. Do tego dokupiłam przezroczyste szpilki. Outfit idealny. Od samego rana biegałam jak poparzona chcąc jak najlepiej przyszykować się na urodziny. Zuza natomiast wręcz przeciwnie. Jak ja już byłam gotowa to ona dopiero jadła śniadanie w piżamie.

- Czemu ty jeszcze nie gotowa?! -Wykrzyczałam patrząc spod byka na blondynkę.

- Może dlatego, że mamy jeszcze 2,5h? -Odparła kręcąc widelcem w powietrzu.

- Faktycznie. -Powiedziałam wzdychając.

- Miło się patrzy na ciebie taką szczęśliwą. -Rzekła śmiejąc się w moją stronę.

- Wiesz przecież, że nigdy nie miałam okazji być na takiej imprezie. A zawsze bardzo chciałam.... -Odpowiedziałam drapiąc się po karku i patrząc lekko przygnębionym wzrokiem skierowałam się na kanapę.

Nigdy nie miałam takiej imprezy bo nie miałam do niej warunków, ani nie miałam kogo na nią zaprosić. U nas w domu raczej się nie przelewało, a mi było szkoda prosić mamę o jakiekolwiek pieniądze. Zawsze urodziny spędzałam w domu z Zuzą, jadłyśmy pizze i oglądałyśmy jakiś film. Nie miałam większej ilości znajomych bo nie czułam potrzeby by ich mieć. Teraz nawet się z tego cieszę bo i tak przez przeprowadzkę tutaj pewnie straciłabym z nimi kontakt.

- Och Madie. Ważne, że mamy siebie. Nic nas nie rozdzieli, twój wyjazd zresztą to potwierdził. -Uśmiechnęła się siadając obok mnie i oparła głowę o moje ramie. Co ja bym bez niej zrobiła? Odwróciłam się w stronę dziewczyny przytulając ją. Zachichotała i uścisnęła mnie z całej siły ledwo pozwalając mi oddychać.

- Kocham cie Zuza. -Powiedziałam dalej tuląc się do dziewczyny.

- Ja ciebie też. -Parsknęła śmiechem.

- Dobra, pora się zacząć szykować, bo musimy jeszcze dojechać. -Rzekłam spychając dziewczynę z kanapy.

- A jak tam się jedzie? -Zapytała idąc do szafy.

Przecież ja tego nie wiem. Kurwa, nie dowiedziałam się, jak w ogóle mamy się dostać do domu Brazylijczyka. Wyciągnęłam szybko komórkę i wybrałam numer do bruneta. Słysząc, że chłopak odebrał odrazu zapytałam:

- Jak mamy do ciebie dojechać? Nie podałeś mi adresu.

- Przyjadę po was o 18:00. -Powiedział beztroskim tonem.

- Jaki z ciebie dżentelmen. Nie musisz, poradzimy sobie tylko podaj adres. -Zaśmiałam się czekając na dane podróży.

- Ależ to żaaaden problem Madison. I tak już wszystko jest gotowe, a ja nie mam co robić. Do zobaczenia, Mademoiselle.

Jezu kiedy on przestanie być taki uparty?! Denerwowało mnie to ale było to też na swój sposób ,,słodkie''.

Blondynka już wyszykowała się do wyjścia, miała na sobie krótką dopasowaną niebieską sukienkę bez ramiączek. Do tego srebrne buty na słupku i kopertówkę. Wyglądała przepięknie. Ja natomiast, postanowiłam wrzucić swój strój na story. Wzięłam telefon od Zuzy i zrobiłam zdjęcie.

HIS PRETTIEST PROBLEM | NEYMARJROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz