Rozdział 59

2.1K 69 6
                                    

Avery:

Byłam u ginekologa potwierdzić ciążę. Jestem w 4 tygodniu, dziecko prawidłowo się rozwija, lecz pan Jenkins, kazał mi się oszczędzać, przez moje mdłości. Nadal nie mogę uwierzyć w to że jestem w ciąży z Lucą. Od naszej rozmowy, nie miałam z nim kontaktu. Moje serce rwało do niego, ciało również. Brakowało mi go, jego czułych słów z rana, czasami nawet jak się budzę, obracam się na drugi bok, oczekując go, ale zastaje mnie zimne, puste miejsce. Doskonale zdaje sobie sprawę, że muszę porozmawiać z Lucą o dziecku, nie zamierzam go odciągać od naszego maleństwa. Może przez to, że sama nie miałam ojca? Być może. Wiem o tym, że Luca będzie wspaniałym ojcem, a nasze dziecko będzie oczkiem w jego głowie. Leżałam z Bellą oglądając w salonie The Originals, była scena gdy Klaus szukał Rebeki w starym szpitalu, śmiałam się, a Bella mi wtórowała. Mój telefon wydał dźwięk świadczący o powiadomieniu. Podniosłam go ze stoliku który był niedaleko telewizora. To był sms od Aurelii. Uśmiechnęłam się mimowolnie.

Kruszynka: Hej Avery, moglibyśmy się spotkać? Tęsknię za tobą bardzo 😭.

Ja za nią też tęsknię. Zanim pomyślałam napisałam, szybką wiadomość potwierdzającą.

Ja:Hejka kruszynko jasne! Przylecę do ciebie jutro, wiem że Luca by ci nie pozwolił 😝.

Zobaczyłam trzy kropki, świadczące że Aurelia pisze.

Kruszynka: Masz rację, ostatnio jest mniej znośny niż jak byłaś z nim.

Patrzyłam na wiadomość nie wiedząc co odpisać. Wiedziałam dlaczego, i mnie to nie dziwi, lecz zasłuż sobie.

Po dłuższym czasie odpisałam jej.

Ja: To gdzie chcesz się spotkać? Babskie zakupy czy jednak wolisz pójść do kina? A wiesz co? Może to i to co na to wchodzisz?

Kruszyka:Jasne wchodzę to kiedy?

Ja: Jutro, gdzieś tak o 14? Dam ci jeszcze znać do zobaczenia skarbie ❤️.

Kruszynka: 🥰❤️.

Jak ja za nią tęsknię. Nie widziałam jej 3 dni, nie zmarnujemy tego jednego dnia. Nie zauważyłam że B wstrzymała odtwarzanie, patrząc na mnie uważnie.

-Aurelia do mnie napisała, chce się spotkać-wyznałam patrząc na nią.

-Ooo to miło, polecisz do niej czy ona tu?-spytała zaciekawiona.

-Ja do niej, Luca by jej nie puścił tutaj-rzuciłam.

-Masz rację, powiesz dingowi?

-Tak-powoli wstałam. -Teraz pójdę mając to z głowy.

Bella pokiwała głową. Skierowałam się do gabinetu Willa. Przejął gabinet Georga, lecz całkowicie go zmienił, na lepsze. Jakby go zostawił bez zmian, pewnie bym później miała atak paniki, wspomnienia by powróciły, niemiłe...

Weszłam wpierw pukając, usłyszałam "wejść". Pierwsze co się rzuca w oczy, to naprzeciwko drzwi ogromne czarne biurko na którym leżały papiery, Macbook, przybliżone krzesło tego samego koloru co biurko, na którym siedział mój brat. Ściany są brązowe, po lewej stronie jest na całą ścianę barek z przeróżnym alkoholem, tego akurat nie zmienił. A po prawej stronie są ogromne okna przez które widać nasz taras. Oczy brata, patrzyły na mnie oczekująco. Zmienił się trochę odkąd przejął władzę po ojcu, musiał. Stał się zdystansowany, udaje przy mnie że nic się nie zmieniło, ale ja to widzę, to już nie jest mój brat z którym chodziłam palić.

-Co się stało złośnico?-spytał przyjaznym tonem.

-Musi się coś stać żebym odwiedziła swojego brata?-odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

Czarna ZemstaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz