Rozdział 19

2.5K 49 0
                                    

Avery:

Byliśmy w magazynie w którym są trzymani nasi goście. Luca kazał ich przenieść tutaj, bo przede wszystkim jest tu więcej miejsca i więcej sprzętu. Byłam w nawet sporym pokoju, na środku był przywiązany do metalowego krzeszą jeden z tych kutasów z Chicago. Ja się oczywiście przebrałam, jestem ubrana w top czarny z koronkowymi rękawami i to tego skórzane spodnie które idealnie podkreślają mój tyłek i na to płaszcz skórzany. Obok mnie bardzo blisko stał Luca. Nachylił się mi do ucha.

-Ja pierdole Aniele, jak dalej będziesz się tak ubierać to przysięgam że większość naszych ludzi będę musiał pozabijać za patrzenie na ciebie- wyszeptał groźnie.

-Oj Luca, nie przesadzaj, nasi ludzie wiedzą że jak na mnie spojrzą źle lub powiedzą coś czego by nie powinni to by mieli przejebane, zresztą zobacz na nich- powiedziałam ze śmiechem.

-Masz rację, a teraz zajmij się naszym gościem- wskazał mi ręką naszego gościa.

-Oj ja już nim się zajmie, nigdy takiej obsługi nie miał-powiedziałam ze śmiechem.

Podeszłam do wysokiego, szczupłego blondyna. Na oko miał z 25 lat. Ma charakterystyczną bliznę na brwi.

-Witam, nie będę cię pytała o imię, bo jest mi to nie potrzebne, nie chce mieć w umyśle tak nie potrzebnej informacji wiec zacznijmy, dlaczego Benjamin was wysłał?

-Spierdalaj suko-warknął blondyn.

-Hmm jak miło, no dobrze widzę jednak potrzebujesz motywacji, nie martw pomogę ci ją znaleźć-powiedziałam z przebiegłym uśmiechem.

Podeszłam do wielkiego stołu z rożnymi narzędziami. Zastanawiałam się od czego zacząć hmm. Dobra mam pomysł, wzięłam kilka igieł. Wróciłam do blondyna.

-Zadam jeszcze raz to pytanie dlaczego ten skurwysyn was tu wysłał- powiedziałam spokojnym tonem.

-Nigdy ci tego nie powiem szmato, nie wiedziałem że Miami tak osłabło że pozwala rządzić kobietom- zaśmiał się, ja też się zaśmiałam sztucznie z jego głupoty.

-Nie wierze jakim jesteś dupkiem, to że jestem kobietą nie oznacza iż jestem słaba, na pewno jestem silniejsza od ciebie chłopcze i zaraz ci to udowodnię- powiedziałam powoli konspiracyjnie i bezczelnie się uśmiechnęłam.

Zauważyłam że Luca traci powoli kontrolę, chciałby się moim gościem zająć, niestety taki plan nie wchodzi w grę. Zaczęłam wciskać mu igły pod paznokcie, nie jęczał, zaskoczył mnie, spokojnie sprawię że będzie jęczał z bólu.

-Chcesz mi coś powiedzieć?- zapytałam go po chwili.

-Spierdalaj suko-warknął.

-Powtarzasz się, to się robi nudne- powiedziałam znudzonym tonem.

Widziałam że nasi ludzie mnie obserwują. Jest ich tutaj z dwudziestu. Widzę Polo, Matta i Marco. Padłam na pomysł, zdjęłam mu koszule, wiedziałam że Luca wypala mi plecy swoim spojrzeniem. Wzięłam akumulator na prąd i te dwa kabelki podłączyłam do jego sutków.

-Zmieniłeś zdanie?

-Pierdol się!

-Ooo inne zdanie, jestem dumna-powiedziałam przesłodzonym tonem.

-A teraz wybacz nie dajesz mi innego wyboru – powiedziałam z niewinnym uśmiechem.

Podeszłam bliżej urządzenia, kucnęłam i je włączyłam. Nadal nie jęczał. Po 3 minutach przestalam.

-To co powiesz mi?

-Nigdy.

-A już myślałam że zmieniłeś zdanie- dalej go raziłam prądem.

Czarna ZemstaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz