Rozdział 42

1.3K 44 0
                                    

Avery:

Bo skończonej rozmowie z Lucą, o wiele lepiej się czułam. Nie spodziewałam się, że powiem że mnie kocha, w obecności Rosjan, lecz wzruszył mnie tym wyznaniem. Wiedziałam że w normalnych okolicznościach, by tego nie powiedział przy świadkach, ale teraz myśli że jednak może mnie stracić. Zastanawiam się jak on się czuje. Czy jest załamany? To na pewno. Czy martwi się? W 100%. Tęsknię za nim. Za jego bliskością i jego brązowymi oczami. Jak otulał mnie, martwił, pieprzył, a najbardziej jak on patrzył na mnie, jak najważniejszą osobę, która chodzi po tej planecie. Jego brązowe oczy, tęsknię za nimi. Sama go bardzo kocham, aż to niemożliwe. Zrobiłabym dla niego wszystko. Odkradłabym bank, tylko żeby był szczęśliwy, zabiłabym prezydenta, nawet samą siebie jakby wymagały tego okoliczności. Od rozmyślań wstrzymało mnie mocne klepnięcie w ramię. Spojrzałam na mojego oprawcę, tego rosyjskiego ścierwa- Dimitrija. On uważnie patrzył na moją twarz, niebieskimi oczami.

-No to jak mamy przyjemną rozmowę za sobą, to żegnam małyszka do zobaczenia- powiedział teatralnie rozkładając ręce.

-Spierdalaj- wyplułam te słowa z jadem.

-Ojoj nie ładnie, Luca nie nauczył cię manier? Spokojnie my cię nauczymy prawda?- spojrzał oczekująco na swojego sługę, on pokiwał głową z entuzjazmem.

-No to droga, zostawiam cię z nim- powiedział rozweselony.

-Chciałam cię na odchodne poinformować iż pożałujesz tego, Luca rozpierdoli to twoje miasto- powiedziałam z wyższością. Dimitrij się przybliżył do mnie, złapał za moje włosy mocno, ciągnąc moją twarz do jego starej pomarszczonej.

-Niech tylko spróbuje, a pożałuje tego, wtedy wytnę tą twoją kuszącą cipkę i powieszę na ścianę w gabinecie- oświadczył lodowatym tonem.

-Taka mała pamiątka bo pięknej małyszce- powiedział rozweselony, puścił moje włosy, a ja złapałam powietrze z ulgą , trzymał moje włosy z niemałą siłą.

Puścił mi oczko a następnie odszedł. Zostałam sama z wyrośniętym gorylem. On następnie lustrował moje ciało, jakby mógł to by już mnie przeruchał, a ja się tego bałam iż tego dokona. Wtedy bym tego nie przeżywa, nie ponownie.

-Nie zrobię ci krzywdy maleńka, jeżeli to tego mnie nie zmusisz- powiedział cicho, przybliżając swoją twarz do mojego ucha, które polizał, wstrygnęłam się i dostałam nieprzyjemnych dreszczy.

On jak zobaczył moją reakcję, uśmiechnął się i dotknął mojego kolana, chciałam mu się wyszarpać, to wtedy mocno mnie uderzył w twarz.

-Nie wierć się suko- warknął.

Zamarłam. Nie wiedziałam co robić, próbowałam wyrwać więzy na rękach, ale musiałabym wybić sobie kciuka, co zrobiłam, boleśnie bolało ale twarz miałam pokerową. Nie zorientował się, dotykał mnie a ja próbowałam się uwolnić, po kilku ruchach nadgarstka udało się i w niespodziewanym momencie walnęłam go mocno ręką w twarz. Był mocno zdziwiony jak i wkurwiony. W tym jego szoku, uwolniłam nogi a następnie mocno go kopnęłam w krocze. Zwinął się na podłogę, był cały czerwony, klnąc na mnie wściekłe. Zorientowałam się szybko, gdzie jest wyjście, wzięłam broń od tego typa co leżał jak i komórkę. Szybko wyszłam, przyjęłam pozycję obronną, ciągle się rozglądałam. Wybrałam znany na pamięć numer. Odebrał po 2 sygnałach.

-Luca Mori słucham- odezwał się zmęczonym głosem, a mi serce się krajało.

-Luca to ja- odezwałam się szybko.

-Avery?-zapytał zszokowany, jak i szczęśliwy.

-Tak! Udało mi się uciec,nadal jestem u wroga, pokonałam jednego jego człowieka. Mam przy sobie broń jak i telefon.

-Dobrze, wyślij współrzędne- powiedział szybko - Przyjadę po ciebie kochanie- powiedział czule.

-Dobrze skarbie- odpowiedziałam i się rozłączyłam.

Zauważyłam ludzi Dimitrija, zaczęli do mnie strzelać, oddawałam im, i ich trafiłam.

Następny korytarz, czysto. Usłyszałam w całym budynku.

-Nie dajcie tej kurwie uciec!- ryknął wściekłe Dimitrij.

No to się przeliczy staruszek. Bo ja nie zamierzam się poddać i już jadą moje posiłki a w tym mój mąż, nieustraszony Luca Mori.

Czarna ZemstaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz