Rozdział 45

1.7K 42 0
                                    

Avery:

Moje serce wykonało fikołek, biło podwójnie, tak działa na mnie mój mąż Luca Mori, którego kocham całym sobą, za którego sprzedałabym własną duszę, oddałabym życie za niego. Stoję obok niego, patrzy na mnie z miłością, której nigdy w człowieku nie widzi, prócz mojej matki i brata.

-Luca.

-My razem zaczęliśmyśmy i razem to skończyliśmy- rzekliśmy skutecznie, naprawiliśmy mi prosto w oczy, oplotłam nasze ręce, po odłączeniu połączenia nasze usta, sama chciałam zrobić.

Po dłuższej chwili odsuń się, szukając do kieszeni, z której wyciągnął zapalniczkę. Podał mi ją, a ja wybrałem, wziąłem jego dłoń i nakierowałem na swoją. Odpaliłam zapalniczkę, rzuciłam ją na podłoże, po chwili płomień się pojawiło, Luca złapał mnie za rękę i wyprowadziłem.

Teraz znajduję się na pewno, który ma idealny widok na całe miasto. Płonie, jest wszędzie czerwono.

-Powiedziałem, że spłonę twoje miasto a ja zawsze doprowadziłem do Dimitrij- mruknął Luca sam do siebie.

Ja się do niego przytuliłam. Czułam, że mój mąż, lepiej się czuję. Spalił całą Rosję, dotrzymał słowa. Za to go uwielbiam, że coś obieca, dotrzyma tego. Chwilę staliśmy na klifie, oddychając spalinami, Luca patrzył przed sobą, a ja obserwowałem jego prawy profil. Czy teraz będzie lepiej? Pokonaliśmy wroga. Czy teraz będziemy żyć długo i szczęśliwie?

Wróciliśmy na dół, gdzie wszyscy na nas czekali.

-Gdzie jest ten skurwysyn?-skierował Luca pytanie do Enzo.

-Które? Wiesz ich tutaj wielu-odpowiedział z uśmiechem Enzo

-Dobrze wiesz który-syknął Luca.

-Uciekł-odpowiedział, Luca, który trzymał moją dłoń, dalej ją ścisnął. Jego żuchwa zaraz pęknie, przez zaciskanie szczęki.

-Jak uciekł- przeliterował warcząc.

Enzo przez chwilę nie wygląda, że ​​się wydaje nad odpowiedzią, która aż tak nie wkurzy Luci.

-Byłem zajęty otoczeniem tych środowiskw co przeżyli, zorganizowałem transport i inne pierdołami- zadeklarowałem Enzo, mój mąż był na granicy wybuchu.- I jeszcze dodam, że przydzieliłem do pilnowania Dimitrija, dwóch ludzi.

-Kogo- cudowny wydusił z siebie Luca.

-Filip i San-wyznał.

-Gdzie oni są?- nikt mu nie odpowiada.

-Gdzie oni są kurwa?!-wydarł się.

Zauważyliśmy dwie osoby, które wykorzystały uciec. Nasi ludzie wyścigzili im, zagradzając im drogę, obezwładniając ich. Luca do nich powoli podchodził.

-Wy zakłamani zdrajcy- powiedział tonem powstałym. -Zabierz mi ich od twarzy- wydarł się, a nasi ludzie wykonali polecenie.

2 naszych ludzi zabrała Sana i Philipa dalej, proszęc linami. Luca oddychał głęboko, opanował swoje emocje. Podeszłam do niego, łapiąc jego w oddający otuchy ramię. Mój mąż przyciągnął bliżej do siebie, stałego do niego do tyłu, a on mnie stworzył ramionami, gładząc swoją postać na moim barku.

-O wiele lepiej- wyszeptał do mojego ucha.

-Dlaczego?-mruknęłam drocząc się z nim. Znałam doskonale, ale potrzebowałam żeby, mi powiedział.

-Bo jesteś w moich ramionach-wyznał mrucząc. -I wącham twój zapach kochanie.

Moje serce właśnie się rozpuściło, czy to nie powinno być zabronione? On odebrał moje serce, cenię w garści.

-Luca- westchnęłam, mój mąż uciszył mnie pocałunkiem.

-Cśś mio ciure illo, nie musisz odpowiadać, ja znam- odpowiedź, pomocna do serca.

Jak zawsze, nastrój przerwał nam Enzo.

-Gołąbeczki nie chce wam przeszkadzać, wydaje mi się, że proszę zwrócić- zasugerował.

-Kochanie, Enzo ma rację- przyznałam prawdziwość Enzo.

-Zbieramy-wygłosił Luca, biorąc moją udział. -Wracamy tak, jak jechaliśmy-dodaliśmy.

Skierował nas do naszego samochodu, w którym używaliśmy z tyłu. Do tyłu wsiadł również Collin, który zna się nie odzywał, jak każdy. Podczas całej jazdy nie odzywaliśmy się, wszyscy potrzebowali ochłonąć, niezależnie od naszych myśli. Jutro nasz lepszy dzień. 

***

Następny dzień spędziliśmy nawet spokojnie, no oprócz wizyty ciotki Joy. Nie mogłam ze śmiechu, jak mój nieustraszony mąż bał się ciotki. Przyszła do nas popołudniem. Ciotka się przeprowadziła, mówiąc że potrzebujemy więcej prywatności, i co nam bo starej pomarszczonej staruszce. Próbowałam ją przekonać, że nam nie przeszkadza, lecz ciotka nie dała się przekonać, już wiem po kim mój mąż jest uparty. Wracając ciotka, jak przyszła poszła prędko do kuchni, gdzie przywitała się z Marią uściskiem. Dyskutowały o czymś zawzięcie. Ja z mężem skierowałam się do salonu. Po niecierpiących się minutach ciotka zjawiła się trzymając w ręce szklaną paterę, gdzie były różnego rodzaju ciasteczka, obok niej pojawiła się Maria z dzbankiem.

-No rozlewaj Maria- zaćwierkotała wesoło ciotka.

A Maria nie lekceważąc ciotki, zrobiła to z uśmiechem na ustach. Maria nalała nie chętnemu Luce herbaty, mi również chciała ale odmówiłam. Maria wyraźnie zdziwiona, nie zrobiła tego. Ciotka Joy usiadła naprzeciwko nas na sofie.

-Jak ja tęskniłam za tym domem- powiedziała ze smutkiem oglądając salon.

-Nikt cię z niego nie wyganiał-wymamrotał pod nosem Luca, walnęłam go w ramię łokciem.

-Co powiedziałeś?-spytała zainteresowana ciotka.

-Luca powiedział, że dzisiaj wyjątkowo jest piękna pogoda- powiedziałam z uroczym uśmiechem.

-Nie okłamuj mnie dziecko- powiedziała patrząc mi w oczy.- Lucuś by tego na pewno by nie powiedział, chyba że byłby chory psychiczne- zaśmiała się, a ja odwzajemniłam go.

-Ciociu nie przesadzajmy-powiedział Luca.

-Ja swoje przeżyłam, więc wiem co mówię-spojrzała karcąco na swojego siostrzeńca.

-Averuś możemy się przejść?-spytała wesołym tonem.

-Jasne ciociu-odwzajemniłam ton.

Z ciocią chodziliśmy po ogrodzie w ramię, ramię.

-Zmieniłaś go- powiedziała nagle.

-Słucham?

-Dziecko drogie, nie udawaj że mnie nie słyszałaś- skarciła mnie. -Powtórzę zmieniłaś go na lepsze- powróciła wesoła nutka w jej tonie.

-Ciociu o ile mogę spytać- wtrąciła mi się w słowo.

-Ciocię możesz zawsze o wszystko spytać o każdej porze dnia, jesteś moją siostrzenicą o której zawsze marzyłam- wyznała, a ja się wzruszyłam jej słowami.

Przytuliłam ją, a ona szczelniej mnie objęła.

-To o co drogie dziecko chciałaś się mnie spytać?

-Jak go zmieniłam?

-To jest prosta odpowiedź kochana, zmieniłaś go całkowicie. Zmieniłaś czarne serce Luci, na jego prawidłowe barwy.

Czy to prawda? Zmieniłam Lucę? To na pewno, ale czyżbym zmieniła serce Luci? W pewnym stopniu tak, ale czy całkowicie? 

Czarna ZemstaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz