Rozdział 30

1.9K 42 0
                                    

Lucas:

Po tygodniu wróciliśmy do Miami. Nie mam tak dużych zaległości w interesie jak myślałem. Enzo większość ogarnął, lecz nie mógł wszystkiego. Jestem teraz w gabinecie, gdy ktoś zapukał.

-Wejść-powiedziałem stanowczym głosem.

Do pomieszczenia wszedł Cole, nie spodziewałem się go. Później też wszedł drugi bliźniak.

-Czego chcecie? Na pewno nie spytać o moje samopoczucie- powiedziałem lodowatym tonem.

-Po co te nerwy bracie? Nie możemy ci złożyć braterskiej wizyty? -odpowiedział Cole z tym swoim uśmieszkiem.

-Cole zamknij się- odezwał się Collin poważnym tonem, odwracając na chwilę głowę w jego stronę.

Ja szczerze nie wiem jak Collin wytrzymywał z Cole. Mają zupełnie inne charaktery. On jest wesoły, przebojowy natomiast Collin jest taki sam jak ja.

-Przejdzie do sedna- powiedziałem.

-No to ogółem wiem że organizujesz wyścigi prawda?-powiedział Cole.

-Tak i co związku z tym?

-Chciałbym w nich uczestniczyć- powiedział poważnie.

-Hmm wiesz to nie ode mnie zależy- odpowiedziałem zdezorientowany.

-Jak to?- Cole był zdziwiony.

-Każdy uczestnik losuje się z każdym wyścigiem-wyznaje.

-Mów dalej- powiedział podekscytowany Cole.

-Każdy uczestnik ma swój własny numer który się wrzuca do pudełka, jeden z organizatorów losuje 10 uczestników i te osoby występują w wyścigu-odpowiadam.

-Serio? Losowanie? A jak ktoś nie umie prowadzić a wygra losowanie?-zapytał dociekliwie Cole.

-Myślisz że nie sprawdzamy każdego członka który się zgłosi do wyścigu?-oświadczyłem stanowczym głosem -Ty na serio chcesz się ścigać?- spytałem go po chwili.

-A myślisz że jakbym nie był pewien to bym do ciebie przychodził?

-Zauważyłem po twoim zachowaniu że tak.

Cole bezczelnie się zaśmiał pokazując swoje białe zęby.

-A ty w jakiej sprawie?- zwróciłem się do Collina.

-Hmm- odchrząknął -Chciałbym ci pomóc w interesie-wyrzucił stanowczo.

-W jakim sensie?

-Z produkcją narkotyków- oznajmił.

-Znasz się na tym?

-Połowicznie tak, ogółem mam jakąś wiedzę na ten temat- wyznał lodowatym tonem.

-Interesujące- oznajmiłem -Zapoznam cię z moim chemikiem- zapewniłem go, przyda mi się więcej chemików.

-Dziękuję-odpowiedział przytakując głową.

-Nie masz za co Collin, tak robi rodzina- odpowiedziałem szczerze.

-A co z tymi wyścigami?

-Pogadam z organizatorami i dam ci znać-westchnąłem ciężko.

-Coś jeszcze chcecie mi powiedzieć?

-Hmm moglibyśmy zorganizować jakiś wieczór we 4. Aurelia nadal się tutaj tak zbytnio nie zaaklimatyzowała. Chcemy żeby ciebie bliżej poznała- oznajmił rzeczowo lodowatym tonem Collin.

Czarna ZemstaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz