Rozdział 50

1.5K 30 3
                                    

Avery:

Gdy tylko moja stopa postawiła pokój w którym się zatrzymałam, zaczęłam się pakować. Nie płakałam, nie zasłużył na moje łzy, nie ON. Nikt na nie nie zasługuje. Byłam jedynie wściekła, usłyszałam pukanie do moich drzwi, nie odezwałam się, do pokoju wszedł Enzo.

-Nawet go kurwa nie broń- warknęłam, nie obdarzając go wzrokiem.

-Nie zamierzam- podniósł ręce do góry. -Chciałem ci tylko powiedzieć coś czego na pewno nie wiesz- powiedział.

-Teraz gówno mnie to interesuje- wyznałam szczerze.

-Avery- próbował dalej mówić.

-Nie!- wstałam spoglądając na niego- Nie Enzo, nie przekonasz mnie żebym tutaj została rozumiesz? Poza tym na ciebie też jestem cholernie wściekła!

-Rozumiem to i zasługuje na to- powiedział ze smutkiem, którego u niego nie słyszałam.

-Chciałem ci tylko powiedzieć, że masz pełen dostęp do naszych samolotów, helikopterów, statków. Możesz z nich zawsze korzystać- powiedział szczerze.

-To są słowa tego chuja?-spytałam się beznamiętnie, przekręcając głowę na lewo.

-To mi kazał tobie przekazać- odpowiedział z uśmiechem.

-Możesz mu przekazać żeby się pierdolił- posłałam mu beznamiętny wyraz twarzy -Czy to już wszystko?

-Tak-odpowiedział.

-Enzo?-zatrzymał się.

-Tak?-odwrócił się do mnie.

-Psy idą ze mną, to też mu przekaż- odparłam.

-Jasne-teraz opuścił pokój.

***

Spakowana z 3 walizkami wyszłam z pokoju i natknęłam się na niego.

-Pomóc ci?-spytał głos który doszczętnie złamał mi serce kolejny raz.

-Dam sobie świetnie radę-odparłam beznamiętnie.

-Jak chcesz-powiedział neutralnie -Jak nie życzysz sobie mojej pomocy, Enzo może ci pomóc-powiedział.

-Nie, dziękuję- powiedziałam wymijająco, a on kiwnął mi głową mijając mnie.

Najpierw wzięłam jedną walizkę, następnie chciałam wziąć następną, gdy zauważyłam Cole który niesie pozostałe 2.

-Dziękuje-odpowiedziałam.

-Nie ma za co kochana- powiedział przyjaźnie.

-Avery?-spytał.

-Tak?

-Nie wiedziałem o tym- odparł -I kurwa nie popieram co odpierdolił mój braciszek- a ja kiwnęłam głową, a następnie podeszłam do niego a on mnie przytulił.

-Zawsze możesz na mnie liczyć pamiętaj o tym- powiedział poważnie w moje włosy.

-Dziękuje Cole-powiedziałam odsuwając się od niego, a on kiwnął głową.

Szczeniaki do mnie przy truchtały, a ja kucnęłam żeby je po kolei pogłaskać, wtedy wyczułam że ktoś na mnie patrzy, spojrzałam na górę, na schodach stała Aurelia, która mi się przyglądała, myślała że jej nie widzę.

-Widzę cię słońce- powiedziałam, a ja ją speszyłam.

Zeszła powoli ze schodów, kierując się do mnie, a gdy jej twarz znalazła się naprzeciwko mnie, objęła wtulając nos w moją szyję.

Czarna ZemstaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz