Avery:
Zaczęliśmy schodzić po schodach samolotu niedaleko samolotu stoi piękny czarny Suv mercedes, z którego wysiadł wysoki, przystojny blondyn.
-Witaj Avery-odezwał się blondyn.
-Enzo?
-A kto kurwa? Ksiądz? Avery szanujmy się, mojego wspaniałego głosu nie da się pomylić z czymś innym, każda kobieta zna go na pamięć -powiedział dumnie unosząc brwi.
Przewróciłam oczami a Luca już był wkurwiony, trzymał mnie mocniej za rękę.
-Enzo kurwa nie wkurwiaj mnie odkąd wylądowałem-warknął.
-A czym się to różni od twojego standardowego wkurwienia?
-Tym że zaraz ci wsadzę kij w tyłek albo mam lepszy pomysł wyślę cię do Parkland a uwierz mi nie chcesz tam się znaleźć- warknąłem.
-Oj weź Luca nawet nie można z tobą pożartować, kiedy stałeś się taką ciotą?
-Czy ty nie możesz się nie odzywać przez pięć pierdolonych minut?- warknął
-A co ci to da Luca? Przecież wiesz że mnie to nie powstrzyma od rzucania zajebistych tekstów które wychodzą z moich ust- stwierdził rozbawiony Enzo, widziałam w jego oczach diabelski błysk, muszę przyznać że jest przystojny, nie w moim typie.
-Czy ty kurwa nie umiesz się chociaż raz normalnie zachowywać?
-Od kiedy jesteśmy normalni Luca?-odpowiedział En zakładając ręce na klatce.
-Ja w porównaniu do ciebie jestem jebanym ideałem.
Enzo się na to zaśmiał bardzo głębokim głosem, zginając się w pół ze śmiechu, wytarł niewidzialne łzy.
-Kurwa stary lepszego żartu nie słyszałem- powiedział z ledwo hamowanym śmiechem, spoglądając na twarz Luci wybuchł śmiechem, ja sobie też nie szczędziłam, wiedziałam że Luca jest jebanym psychopatą.
-Wsiadajcie-powiedział Enzo po uspokojeniu się.
-Później Enzo przyjedź bo mój samochód.
-Dobrze capo.
Razem wsiedliśmy na tyły a Enzo do przodu, zaczął prowadzić.
-Włącz radio-powiedziałam do blondyna.
-A może jakieś proszę czy coś?-spytał Enzo.
-Nie musi cię prosić o zgodę Enzo-powiedział Luca stanowczym głosem.
-Naprawdę? Od kiedy kobieta ma mną rządzić?
-Od kurwa teraz, Avery razem ze mną rządzi więc ma takie same prawa co ja jasne?-warknął przybliżając mnie do siebie zaborczym ruchem.
-Tak jest capo.
A ja się do niego uśmiechnęłam, co odwzajemnił.
W radio poleciał stary hit „Baby one more time" od Britney Spears który znałam na pamięć. Objęłam Lucę w pasie zaczynając śpiewać. Luca się uśmiechnął, słuchał mnie uważnie. Enzo przewrócił oczami za co dostał ostrzegające spojrzenie Luci. Minęła nam jazda bardzo przyjemnie, jechaliśmy z jakieś dwadzieścia minut przy których leciały same stare piosenki i za każdym razem śpiewałam. Jak ja uwielbiam jechać samochodem i śpiewać. Stanęliśmy przed ogromną willą. Jeden z jego ludzi otworzył nam ogromną srebrną bramę. Wjechaliśmy i na środku była ogromna fontanna symbolizująca anioła. Diable jakie to było piękne. Zatrzymaliśmy się przy drzwiach do których prowadziły piękne białe schody. Luca wysiadł i chciałam już otworzyć drzwi, gdy on mnie wyprzedził, podał mi rękę która przyjęłam, wysiadłam z gracją, po chwili złapał mnie za rękę.
-Chodź aniele, pokaże ci nasz dom.
CZYTASZ
Czarna Zemsta
RomansaAvery Black jest śpiewaczką w barze. Podczas jednego ze swoich występów siada na kolana pewnego faceta. Jakby wtedy wiedziała kim on jest, nigdy by tego nie zrobiła. Tą osobą nie był nikt inny jak Luca Mori- jej przyszły mąż, capo Capony w Miami. Av...