Lecąc samolotem, Emilia nie mogła się doczekać, kiedy zobaczy Katarzynę, Tomasza i Zdzisława, u których zawsze się zatrzymywała, gdy przyjeżdżała do tego rejonu Polski. Nie widziała ich dłuższy czas, latając zawsze do Joanny i dziadków. Zdzisław był kiedyś bardzo bliskim przyjacielem jej zmarłej babci, Janiny.
Odprawa w Polsce trwała krótko i kiedy weszła na salę, zaczęła rozglądać się w poszukiwania znajomych osób. Poinformowała ich, że przyjeżdża.
Chwilę później zobaczyła Tomasza, syna Zdzisława i jego żonę, Kasię. Byli szczęśliwym małżeństwem od trzech lat.
- Witamy w Polsce!- niemal krzyknął Tomek i przytulił Emilię, która następnie to samo zrobiła z Kaśką.
- Cześć. Nie zmieniliście się prawie w ogóle- spojrzała na czarnowłosą Kasię i od lat niezmieniającego się Tomka.
- Za to ty bardzo się zmieniłaś. A taka młoda dopiero była- ruszyli w stronę wyjścia.
Przez całą drogę powrotną opowiadali sobie nowinki. Kiedy dojechali, Emilia nie mogła uwierzyć własnym oczom. Nie poznała domu Kwaśniewskich.
Parter, garaż na trzy samochody, tarasowo ułożone grządki oświetlone były wiszącymi pięknymi lampionami.
- Tak, wiemy. Zaszaleliśmy z tym remontem- powiedział Tomek, podchodząc do drzwi frontowych.
- Nie lubicie zbędnych ozdóbek i właśnie tak go wyremontowaliście- skomentowała Emilia, nadal się rozglądając.
- Mówisz tak, bo jeszcze nie widziałaś wnętrza- bąknęła Katarzyna. Widocznie nie była zadowolona z wyglądu własnego domu.
Tomek otworzył drzwi i zaprosił gościa do środka, biorąc od Emilii jej walizkę.
Z korytarza widać było jadalnię z tapetą w duże kwiaty i dywanem w czerwone róże, zakrywającym podłogę z ciemnego drewna. Salon zastawiony był meblami z ciemnego drewna. Pod oknem stała czerwona kanapa i stolik, a na przeciwległej ścianie wisiał telewizor plazmowy. W rogu widniał wielki stół z sześcioma krzesłami.
- Zaskakujące zestawienie- skomentowała Emilia.
- Zaskakujące? Ohydne- prychnęła Kaśka.- Nie było mnie w domu tylko tydzień i proszę co zrobił mój kochany mąż. To wszystko miało wyglądać całkiem inaczej- pożaliła się.
- Nie jest tak źle.
- Chcesz coś zjeść?- zapytał Tomek, otwierając drzwi do kuchni. Tego co Emilia tam zobaczyła, nie spodziewała się kompletnie. Meble w kuchni były czerwono- białe z czarnymi dodatkami, a ściany purpurowe i kiedyś dość przestronne pomieszczenie wydawało się dużo mniejsze niż było w rzeczywistości.
- Nie. Pójdę wziąć prysznic. Hmm.. macie coś przeciwko czerwonemu kolorowi?- nie wytrzymała, nie zadając tego pytania.
- Te meble miały być inne- pożaliła się ponownie Kasia i opadła na krzesło.- Całkiem inne i nie czerwone!- dodała.
- A gdzie wujek?- spytała Emilia, zmieniając temat. Mówiła tak na Zdzisława.
- Przyjdzie później. Jest u siebie w domu- Zdzisław mieszkał naprzeciwko dawnego domu babci Emilii, a Tomek i Katarzyna na drugim końcu ulicy.
- Dobrze. Więc pójdę się odświeżyć- Emilia ruszyła w stronę schodów, zabierając po drodze walizkę.
- Nic się nie bój. Piętra nie remontowaliśmy!- krzyknął za nią Tomek, a ona się zaśmiała.
Zgodnie z tym co powiedział Tomasz, piętro było w stanie nienaruszonym. Wciąż było tam miło i przytulnie. Emilia weszła do pokoju, w którym spała, kiedy tam przyjeżdżała. Położyła walizkę na niewielkim łóżku i rozpięła ją. Wyciągnęła z jej wnętrza kosmetyczkę i zestaw ubrań, w który chciała się przebrać. Była dopiero czwarta po południu. Wzięła prysznic i założyła na siebie czarną bokserkę i turkusowe, krótkie spodenki. Na rękę założyła tego samego koloru bransoletkę z kamyczkami, a na nogi wsunęła czarne japonki. Wysuszyła włosy i ułożyła je, a następnie włożyła w nie markowe okulary przeciwsłoneczne. Umalowała się jeszcze delikatnie i była gotowa. Przed wyjściem zgarnęła klucz do domu jej babci, który przywiozła z Nowego Jorku. Następnie zeszła na parter i poinformowała domowników, że idzie na spacer.
CZYTASZ
OKNO NA NOWĄ DROGĘ | YA [ZAKOŃCZONA]
Teen FictionKontynuacja historii Emily Zielonka. Emilia po doświadczeniach z młodości i z nowym podejściem do życia wkracza w dorosłość. Nadal żyje w znienawidzonym kiedyś nowojorskim świecie, które z wiekiem zdążyła jednak zaakceptować. Pewnego dnia jej na poz...