- Sprzedałem właśnie wszystkie twoje mniejsze firmy. Pieniądze powinny wpłynąć na twoje konto w ciągu dwudziestu czterech godzin- Emilia usiadła na ławce przed domem, przyciskając do ucha komórkę.
Rozmawiała z Dannym, któremu udało się szczęśliwie sprzedać parę firm, o co poprosiła go Emilia przed wypadkiem. Na początku nie wiedziała, o co w ogóle chodzi, ale mężczyzna wszystko jej wytłumaczył. Nawet nie wiedziała, że należały do niej jakiekolwiek firmy, ale to też wyjaśnił jej Danny, a Sara potwierdziła.
- To chyba dobrze- podrapała się po karku, patrząc na roześmiane dzieci, które bawiły się na podwórku.- Dużo za nie wziąłeś?
- Dość sporo- przyznał słyszalnie zadowolony z siebie.- Udało mi się wynegocjować bardzo wygodne warunki. Potrzebny jest tylko twój podpis.
- Nie wiem, kiedy przyjadę... Mam nadzieję, że to może poczekać.
- Jasne, że może. Nic się nie martw. Mam wszystko pod kontrolą.
- Jak ci się bez nas mieszka?- spytała, bawiąc się źbłem trawy.
- Bardzo... spokojnie- odpowiedział po chwili.- Mam bardzo dużo czasu na różne przemyślenia i tak dalej..- nawet nie zdawała sobie sprawy, że słowa mężczyzny mają podwójne znaczenie.
- To dobrze- rozmowa widocznie im się nie kleiła. Emilia nie mogła znieść Danny'ego. Nie rozumiała, jakim sposobem mogli być według jego słów parą. Nawet nie czuła do niego sympatii. Był jej całkiem obojętny i szczerze, momentami ją irytował.
- Wiesz, muszę kończyć. Mam firmę do prowadzenia- usłyszała po drugiej stronie.
- Jasne, idź.
- A wiesz może, kiedy mniej więcej wrócicie?
- Niestety nie- odpowiedziała zgodnie z prawdą. Nawet nie rozmawiała o powrocie z Sarą, która widocznie nie miała zamiaru jeszcze wyjeżdżać. Po tylu latach chciała się nacieszyć rodziną.
- W porządku. Miłego odpoczynku. Nie musicie się śpieszyć. Nad wszystkim tu czuwam.
- Dzięki, Danny. Miłego dnia- złapała swoją dolną wargę zębami. Chciała jak najszybciej się rozłączyć. Jakiś wewnętrzny głos mówił jej, żeby uważała. A może po prostu od ostrzeżenia owego mężczyzny w każdym człowieku, którego choćby mijała, widziała jakieś zagrożenie? Nie była pewna. Ale z pewnością stała się ostrożniejsza.
- Z pewnością będzie miły. Na razie.
- Cześć- z ulgą zakończyła połączenie.
Zaczęła się zastanawiać. Musiała w końcu dojść do jakiegoś sensownego wniosku, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Wiedziała tylko, że jest w rzekomym niebezpieczeństwie, Danny zajmuje się dwoma dużymi firmami, jakie zostały w jej posiadaniu, a ona jest w Polsce. Nie miała nawet kogo zapytać, czy miała jakieś kłopoty. Sama się domyśliła, że skoro nie miała dobrych kontaktów z matką, to ta z pewnością nic nie wie. Ta bezradność doprowadzała ją do szaleństwa.
Rodzina wspólne zjadła obiad. Po nim wyszli na zewnątrz. Dni były wyjątkowo ciepłe, więc szkoda im było ich marnować. Promyki słońca śmiało wydostawały się zza niewielu chmur, wiał lekki wiaterek, co tylko zachęcało do spędzania czasu poza domem. Sara rozmawiała z rodzicami, kiedy Joanna przysiadła się do Emilii siedzącej na dużej, drewnianej huśtawce ustawionej z tyłu domu. Ciągle zastanawiała się nad swoim wcześniejszym życiem. Wbrew pozorom nadal była przygnębiona zaistniałą sytuacją.
- Wszystko dobrze?- spytała Bartosik z lekkim uśmiechem, kładąc swoją dłoń na dłoni siostrzenicy. Ta podniosła na nią wzrok, zauważając dopiero wtedy, że ciotka siedzi obok niej.
CZYTASZ
OKNO NA NOWĄ DROGĘ | YA [ZAKOŃCZONA]
Novela JuvenilKontynuacja historii Emily Zielonka. Emilia po doświadczeniach z młodości i z nowym podejściem do życia wkracza w dorosłość. Nadal żyje w znienawidzonym kiedyś nowojorskim świecie, które z wiekiem zdążyła jednak zaakceptować. Pewnego dnia jej na poz...