*21*

91 9 4
                                    

- Jesteś tego pewna?- Danny stał tyłem do Emilii, patrząc na fortepian, stojący w salonie. Po jego głosie można było wywnioskować, że nie takiej decyzji się spodziewał.

- Tak, Danny- powiedziała stanowczo.- Przepraszam, ale nie mogę tak po prostu oddać ci tak potężnej firmy. Może w przyszłości, kiedy będzie cię stać, kupisz ją- wzruszyła lekko ramieniem, ale on tego nie widział. Kobieta mogła jedynie obserwować jego plecy. Nie odwrócił się przodem do niej nawet na chwilę.

- To ostateczna decyzja?

- Tak. Ale nie zmieniłam zdania i nadal chcę sprzedać wszystkie małe firmy, jakie miał ojciec. Mam nadzieję, że mi w tym pomożesz.

Gwałtownie się odwrócił, a w jego oczach latały błyskawice. Popatrzył na Emilię. Jego dłonie był mocno zaciśnięte w pięści tak, że aż pobielały mu knykcie. Szybkim i gwałtownym krokiem ruszył przez salon. Kiedy mijał Emilię, lekko trącił jej ramię i nie odwracając się, wyszedł z willi.

Kobieta jeszcze chwilę stała tak jak wcześniej. Nie do końca wiedziała, co się przed chwilą wydarzyło. Opadła na kanapę i zakryła twarz dłońmi. Uraziła Danny'ego? Ale przecież od początku nic nie obiecywała. Nie wiedziała, jak odebrać jego zachowanie. Ten koleś był bardzo poplątany. Była pewna, że ją zrozumie... jakże się pomyliła.

Wstała z kanapy i poszła do swojej sypialni, aby się ubrać. Następnie zakładając po drodze kurtkę, wyszła na zewnątrz. Wiadomość o śmierci Kamila zdążyła już spaść na dalszy plan, więc mogła dzięki temu spokojnie wyjść w domu i nie narażać się na ostrzał dziennikarzy. Wsiadła do swojego samochodu i ruszyła w stronę jednej z firm. Nie była tam ani razu od tragedii w ich rodziny. Zajmował się nią Danny.

W głowie miała mętlik, ale czuła, że dobrze postąpiła. Była sprawiedliwa. Przynajmniej tak uważała.

Zaparkowała na wolnym miejscu parkingowym i ruszyła w stronę drzwi wejściowych. Kiedy tylko pojawiła się w środku, szczupła blondynka wyszła zza wysokiego biurka i drobnym krokiem do niej podeszła.

- Dzień dobry, proszę pani- skinęła głową, bawiąc się ze zdenerwowania palcami u rąk. Emilii zachciało się śmiać, ale się powstrzymała.

- Dzień dobry- uśmiechnęła się.- Przyjechałam sprawdzić, jak firma się sprawuję- była to jedna z tych, które zamierzała sprzedać, więc przed tym chciała się upewnić, czy wszystko jest w porządku.

- Ach, oczywiście. Co chciałaby pani zobaczyć?

- Na początek pójdę do gabinetu taty.

- Dobrze, naturalnie. Um, zaprowadzić panią?

- Nie, dziękuję- Emilia pokręciła przecząco głową.- Znam drogę.

Wyminęła ją i ruszyła w stronę odpowiednich drzwi. W budynku było dziwnie pusto. Jedyną osoba, jaką spotkała była owa sekretarka. Jednak nie przejęła się tym za bardzo. Kiedy przekroczyła próg gabinetu, poczuła się tam bardzo obco. Nigdy tam nie przyjeżdżała. Rozejrzała się dookoła siebie. Nie do końca wiedziała, od czego ma zacząć. Planowała przepatrzeć różne papiery i upewnić się, czy nie było tam niczego osobistego, co mogłaby zabrać. Otworzyła jedną z szafek, stojących przy ścianie. Było w niej pięć grubych segregatorów, które wyciągnęła, kładąc je z hukiem na biurku. Następnie przejrzała każdą kartkę, która w nich była. Zajęło jej to sporo czasu, ale nie śpieszyło jej się. Wolała zrobić to dokładnie. Później za swój cel obrała szuflady. Były tam różne listy, najczęściej służbowe, ale trafiło się też kilka prywatnych. Jeden z nich bardzo zainteresował Zielonkę. Otworzyła kopertę, która była jeszcze zaklejona i wyciągnęła zgiętą na pół kartkę. Rozprostowała ją. Pismo było od prywatnego detektywa. Emilia zmarszczyła czoło. Po co Kamil zatrudnił prywatnego detektywa? Zaczęła czytać list i pomału wszystko zaczęło do niej docierać. Jej serce przyśpieszało z każdym przeczytanym słowem, aż w końcu zrobiło jej się słabo, więc oparła się biodrem o biurko. Przełknęła głośno ślinę. Nie mogła uwierzyć własnym oczom i temu, co właśnie przeczytała.

OKNO NA NOWĄ DROGĘ | YA [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz