*13*

101 10 1
                                    

Wszędzie na świecie jest w roku taka pora, kiedy wszystko osiąga stan bliski doskonałości. Letnie upały już minęły, deszcze i śniegi jeszcze nie nadeszły, a w kryształowo czystym powietrzu pojawia się pierwszy chłód, niebo wciąż jest lazurowe, a ludzie z przyjemnością wkładają wełnianą odzież i chodzą szybszym krokiem. Kiedy wrzesień ustępuje październikowi, wszyscy odżywają, zaczynają planować i nawet dzieci wyglądają świeżo, wracając ze szkoły. Emilia zaraz po zajęciach w szkole muzycznej postanowiła odwiedzić Corey. Ślub jej i Jake'a zbliżał się wielkimi krokami. Po wypiciu kawy i niewielkich ploteczkach, przyszła panna młoda, spytała:

- Chcesz zobaczyć moją suknię ślubną?- aż roznosiło ją od środka z ekscytacji.

- Jasne- odpowiedziała natychmiast Emilia.

Corey poprowadziła ją szybkim krokiem do sypialni. Złapawszy blondynkę za nadgarstek, pociągnęła ją do swojej garderoby. W najdalszym kącie pomieszczenia na osobnym wieszaku, wisiał długi, plastikowy pokrowiec na ubrania. Corey rozpięła torbę jednym zwinnym ruchem, a potem ostrożnie wyciągnęła zawartość. Powiesiwszy suknie z powrotem na stojaku, odsunęła się o krok z wyciągniętą w jej stronę ręką, jakby prezentowała coś na jakimś pokazie.

Emilia założyła ręce na piersiach i przekrzywiła głowę, aby trochę podrażnić się z koleżanką.

- Hm...

Uśmiechnęła się.

- Podoba ci się? Co o niej sądzisz?- Emily miała wrażenie, że Corey za chwilę zacznie skakać w miejscu z niecierpliwości.

- Jest śliczna. Pasuje do ciebie- powiedziała jeszcze trochę odciągając tą chwilę.

Brunetka szeroko się uśmiechnęła.

- Częściowo to mój własny projekt. Kiedy miałam piętnaście lat, postanowiłam, że w takiej wyjdę za mąż- dotknęła białej satyny.

Suknia ślubna wykonana była właśnie z takiego materiału. Do bioder była idealnie dopasowana, a dalej rozkloszowana. Dotykała samej ziemi.

Kobiety wróciły do salonu.

- Mam nadzieję, że wszystko będzie tak, jak sobie wymarzyłam- Corey była bardzo podekscytowana.

Emilia uśmiechnęła się. Bardzo cieszyła się szczęściem przyjaciół. Jednak z drugiej strony robiło jej się smutno, że to nie ona miała stanąć przed ołtarzem. W głębi duszy chciała już zostawić życie panienki.

- Wykorzystasz zaproszenie z osobą towarzyszącą?- zapytała Corey, odgryzają kęs ciasta, które stało na stoliku.

- Tak- Emilia skinęła głową.

Tydzień wcześniej poprosiła Danny'ego, aby jej potowarzyszył. Bartek wrócił do Polski, a Kamil bardzo nalegał, żeby to jego pracownika zaprosiła. W końcu uległa.

- Bardzo się cieszę- w tym momencie komórka Corey zadzwoniła. Kobieta sięgnęła po urządzenie i przycisnęła je do ucha.

Przez parę minut Emilia przysłuchiwała się jednostronnej konwersacji.

- Emily, przepraszam- powiedziała, kiedy zakończyła połączenie.- Dekoratorka coś naplątała i muszę pojechać i zobaczyć, o co chodzi- patrzyła przepraszającym wzrokiem.

- Nic się nie dzieje- podniosła się z wygodnej kanapy.- To jak, widzimy się na ślubie?- spytała, stojąc przy drzwiach.

- No jasne. Dziękuję, że przyjdziesz.

- To będzie dla mnie największa przyjemność.

Razem wyszły z budynku. Na pożegnanie pocałowały się w policzki i rozeszły w swoje strony.

OKNO NA NOWĄ DROGĘ | YA [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz