*26*

90 8 1
                                    

- No dalej, Emilia. Nie daj się prosić- Dagmara od pół godziny prosiła Zielonkę, żeby ta zgodziła się wyjść wieczorem na miasto jednak Emilia uporczywie przystawała przy swoim.

- Muszę pomagać Lucie..- złożyła w idealną kostkę kilka świeżo upranych ubranek dziecięcych.

- To nie jest wymówka- przerwała jej z niezadowoloną miną.- Jesteś tu od czterech dni i ciągle siedzisz z Lilly. Ja rozumiem, że pomagasz przyjaciółce, ale daj jej samej zająć się trochę swoim dzieckiem- Emilia ruszyła ze stosem ubrań do szafy, żeby je tam zostawić, a następnie wróciła do koszyka, w którym leżało pranie, które tego dnia zrobiła. Dagmara ciągle chodziła krok w krok za nią po całym pokoju.- Emilia, musisz się zabawić dopóki jesteś młoda.

- Już taka młoda to nie jestem.

- Ugh- Dagmara wyrzuciła ręce w powietrze.- Ale codziennie jesteś coraz starsza i coraz bardziej uparta!- oparła się biodrem o komodę.- Co ci szkodzi?

- Nie chcę zostawiać Lucie.

- Zanim przyjechałaś, radziła sobie świetnie. Lilly jest aniołkiem! Niejedna matka może pozazdrościć tak spokojnego dziecka- ruszyła w stronę Emilii i stanęła tuż przy niej.- Nie możesz raz pójść ze mną na imprezę? Obiecuję, że będzie fajnie.

- I kto tu jest uparty..- bąknęła, sięgając po kolejną bluzkę tym razem swoją.

Drzwi do pokoju się otworzyły i do środka weszła Lucie. Dagmara od razu podeszła do niej i obejmując ją ramieniem, ruszyła z powrotem do Emilii, która już wiedziała, co się szykuje.

- Lucie, powiedz swojej przyjaciółce, żeby się zgodziła wyjść wieczorem- powiedziała Dagmara, zaczynając mówić po angielsku, a Emilia przewróciła oczami. Z jednej strony chciała się zabawić, pośmiać się, ale bała się, że będzie miała wyrzuty sumienia, że zostawiła Lucie, która nie mogła wyjść. Miała teraz córkę.

- Ja jestem jak najbardziej za tym, żebyś wyszła - zgodziła się z Formańską.- Powinnaś posmakować takiego życia w Polsce- Dagmara pokiwała twierdząco głową, zgadzając się z każdym słowem Lucie.- Nie możesz ciągle siedzieć ze mną, bo się zanudzisz. I tak bardzo dużo mi pomagasz. Nawet za dużo, bo nie mam co robić- zaśmiała się.- I nie mów tylko, żebym odpoczywała- powiedziała szybko, widząc, że Emilia otwiera buzię. Kiedy to usłyszała, zamknęła ją i lekko się uśmiechnęła.- Mam dość odpoczywania. W końcu nie mogę ciągle leżeć. Powinnam zacząć się odchudzać- wydęła wargi w niezadowoleniu, patrząc z góry na siebie.

- Uspokój się, Lucie. Jesteś szczupła, jak na kobietę, która dopiero co urodziła dziecko- złożyła jedne ze spodni.

- Chyba nigdy się nie dogadamy!- zniecierpliwiona Dagmara dosłownie wskoczyła na łóżko.- Emilia Zielonka! Idziesz dzisiaj wieczorem ze mną na imprezę! I bez żadnych sprzeciwów- zagroziła palcem. Emilia westchnęła zrezygnowana.- Lucie- popatrzyła tym razem na blondynkę.- Czujesz się dobrze, prawda?- skinęła głową.- Doskonale! Kiedy jutro odpoczniemy po imprezie, pomożemy ci przy Lilly. I sprawa rozwiązana- podwinęła nogi, siadając na środku łóżka „po turecku". Podparła głowę na dłoni zadowolona z siebie.

- Emilia, idź i baw się dobrze- Lucie położyła swoją dłoń na ramieniu Emilii.- Nie możesz ciągle przy mnie siedzieć. Jestem dorosła i dam sobie radę, naprawdę- zapewniła.

- Dobrze, pójdę- przewróciła oczami, ale w duchu się ucieszyła. Czuła wielką potrzebę wyjścia gdziekolwiek.

- Jej!- pisnęła Dagmara, szeroko się uśmiechając.- Więc wszystko ustalone. Nie mogę się doczekać!

- Taa, ja też.

***

Dokładnie o siódmej wieczorem Dagmara posadziła Emilię na krześle u siebie w pokoju przy swojej toaletce.

OKNO NA NOWĄ DROGĘ | YA [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz