*2*

118 14 0
                                    

Emilia Zielonka następnego dnia usadowiona wygodnie na tylnym siedzeniu czarnego luksusowego samochodu z uśmiechem przyglądała się nowojorskiemu ruchowi ulicznemu. W Nowym Jorku spędzila większość swojego życia i nawet nie spodziewała się, że może odnaleźć tu swoje szczęście. A wszystko za sprawą Kevina, który przeprowadził się z Waszynktonu do Nowego Jorku specjalnie dla niej. Zaczął wtedy studiować architekturę, której nigdy nie skończył. Za to bardzo wspierał Emilię. Kiedy miała występy w szkole, zawsze przychodził. Kiedy miała jakiś porblem, po jednej wiadomości zjawiał się w drzwiach jej domu. Zawsze służył pomocą i z dumą kroczył u jej boku. Wszystko było jak z bajki. Wielka miłość, o której pisały w swoim czasie gazety. Emilii nie udało się tego uniknąć tym bardziej, że był to czas kiedy powstawało mnóstwo plotek wokół jej rodziny. Później z roku na rok było coraz gorzej, a zaczęło się od usunięcia się w cień Sary. Nikt nie spodziewał się, że zupełnie zrezygnuje z pracy, mając własną firmę odzieżową. Nadal jest jej oficjalną właścicielką, jednak nigdy się w niej nie pojawia.

Pojazd zatrzymał się, więc Emilia wysiadła z pojazdu. Brandon, ich wieloletni szofer, wyciągnął jej walizkę z bagażnika.

- Miłej podróży- powiedział, uśmiechając się ciepło.

Emilia lubiła Brandona. Był z jej rodziną od samego początku i stał się dla nich niczym rodzina. Kobieta podziękowała i poszła do budynku lotniska. Odebrała zamówiony bilet, a następnie bezproblemowo przeszła odprawę.

Kiedy samolot wylądował w Polsce, była piętnasta. Wchodząc do hali przylotów, zauważyła biegnącą w jej stronę Asię, a jej męża Krzysztofem i trójkę ich wspaniałych dzieci- Filipa, Julkę i Szymona. Emilia przystanęła na moment, patrząc na nich z uśmiechem. Swoją ciocię, Joannę, sporo młodszą siostrę Sary, Emilia poznała dopiero w wieku dziewiętnastu lat, nad czym bardzo ubolewała. Niemal od razu wytworzyła się między nimi wyjątkowa więź, której dziewczyna nie czuła z nikim innym. Podejrzewała, że dużo pomogła w tym jedynie siedmioletnia różnica wieku, ale dziewczyna czuła ogromną wdzięczność za rodzinę.

- Cześć, Szymon- rzekła Emilia, biorąc najmłodszego chłopaczka na ręce. Był jej chrześniakiem.- Wiesz jaki jesteś ciężki?

- Bo mam już cztery latka- powiedział z dumą. Odstawiła go, mierzwiąc mu włosy dłonią.

- Cześć, dzieciaki- przywitała się z pięcioletnią dziewczynką i sześcioletnim chłopcem z uśmiechem. Tworzyli piękną, kochającą się rodzinę, której zazdrościła im Emilia. Marzyła, że kiedyś założy własną.

- Witaj- odezwała się w końcu Joanna, przytulając siostrzenicę.- Jak ci minął lot?- spytała, ruszając zwartą grupką ku wyjściu. Dzieci grzecznie chwyciły za dłonie rodziców.

- Jak zawsze szybko. Gorzej będzie z powrotem.

Włożyli walizkę Emilii do bagażnika rodzinnego samochodu. Chwilę później wszyscy zajęli swoje miejsca. Przez całą drogę rozmawiali, nadrabiając zaległości. Emilia starała się odwiedzać ich najczęściej jak tylko było to możliwe. Byli dla niej bardzo ważni. To u nich czuła się jak w domu, mogła odwiedzić jedynych dziadków, jacy jej pozostali, zwierzyć się czy wypłakać.

Kiedy samochód zatrzymał się na parkingu przed nowoczesnym blokiem, wysiedli. Krzysztof zabrał dzieci na pobliski plac zabaw, dając kobietom chwilę na rozmowę w ciszy. Joanna wraz z rodziną zamieszkiwała jedno z mieszkań na drugim piętrze. Zielonka bardzo lubiła ich mieszkanie. Było duże, przestronne i jasne, a wystrój wszystkich pomieszczeń bardzo nowoczesny.

- Zrobić ci kawę? A może jesteś głodna?- zapytała Joanna, kiedy Emilia siadała na wygodnej, beżowej kanapie w salonie.

- Nie, dziękuję. Bardzo fajnie jest tu wracać- Emilia uśmiechnęła się, z nostalgią rozglądając się wokół siebie.

OKNO NA NOWĄ DROGĘ | YA [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz