*28*

87 10 2
                                    

- Nie powinniśmy założyć kasków?- spytała Emilia, przekrzykując z trudem motocykl, który prowadził Bartek. Mężczyzna z całych sił starał się odwrócić jej uwagę od wszystkich problemów i z powodzeniem.
- Nie ma czasu do stracenia!- odkrzyknął.- Poza tym to blisko!
Emilia wtuliła twarz w jego plecy. Obejmowała go w mocno pasie i nie zamierzała go puścić dopóki się nie zatrzymają. Wiatr rozwiewał jej włosy i czuła silny powiew na twarzy, ale nie przejmowała się. Ufała Bartkowi.
Po kilku minutach zeszli z motoru.
- Co będziemy robili?- spytała.
- Musisz mi zaufać- uśmiechnął się.- Zgodzisz się, żebym zawiązał ci oczy?
- No.. dobrze- była zaskoczona i przestraszona jednocześnie.
Bartek położył Emilii ręce na ramionach i ją obrócił. Następnie zasłonił jej oczy jedwabnym szalikiem i zawiązał z tyłu głowy.
- Dobrze. A teraz weź mnie za rękę- powiedział.
Emilia z lekkim wahaniem złapała go za dłoń. Kiedy ich skóra się ze sobą spotkała, poczuła dziwne ciepło w sercu. Mężczyzna ruszył, prowadząc dziewczynę. Potykała się co kilka minut, więc asekurował ją, żeby nie upadła. Co chwilę pytała, gdzie idą, ale on nie chciał zdradzić jej szczegółów.
- Zatrzymaj się- powiedział w końcu po kilkunastominutowym spacerze.- Jesteśmy na miejscu.
Rozwiązał opaskę, która opadła na ziemię. Emilia szerzej otworzyła oczy z zachwytu, kiedy zobaczyła to, co dla niej przygotował. Przed nimi stała altana udekorowana sztucznymi, kolorowymi kwiatami, kokardami i serpentynami.
- O rany!- wykrzyknęła Emilia. Uścisnęła Bartka bardzo mocno, a potem zawstydziła się i odsunęła kilka kroków.
- Podoba ci się?- spytał.
- A jak myślisz?- zaśmiała się.- To jest przepiękne!
Weszli do altany, gdzie stały dwa rozkładane krzesełka, mały stolik i wielki kosz piknikowy. Usiedli na krzesłach. Bartek zaczął wyciągać zawartość koszyka. Wypakował z niego dwa kubki, do których nalał gorącej czekolady z termosu. Potem na stole pojawiły się przeróżne smakołyki, jak pianki, żelki, truskawki, bita śmietana i kruche ciastka. Emilia była oszołomiona. To wszystko było niesamowite.
- Co się stało?- spytał Bartek niepewnie.- Może wolałabyś pojechać do McDonalnda?
- Nie- pokręciła przecząco głową.- To wygląda wspaniale. Po prostu nie wiem, co powiedzieć.
Rozpromienił się.
- Jedzmy.
Zaczęli rozkoszować się różnymi pysznościami. Bartek opowiadał różne śmieszne historie, dlatego też Emilia co jakiś czas się śmiała. Tymczasem pociemniało i niebo zaciągnęło się chmurami. Najpierw zaczęło lekko kropić, a zaraz potem padać na całego. Na ich głowy zaczęły kapać krople deszczu.
- Cholera!- zawołał Bartek.- Musimy stąd uciekać! Leje jak z cebra! Tu niedaleko można się schować przed deszczem. Po rzeczy wrócę później. Gotowa?
Emilia skinęła głową z uśmiechem. Zaczęli biec, ale kiedy kobieta nie mogła dorównać kroku Bartkowi ten stanął.
- Wezmę cię na barana.
Chciała zaprotestować, ale on już przykucnął. Emilia wskoczyła mu na plecy, a mężczyzna zaczął biec. Oboje byli coraz bardziej przemoczeni, ale nie przejmowali się tym. Zielonka zsunęła się z jego pleców, kiedy ten dobiegł do wiaty.
- I co teraz?- zaśmiał się.- Oboje jesteśmy przemoczeni do suchej nitki, a obiad nam się utopił.
- Nie mam zielonego pojęcia- oboje zaczęli się śmiać.
Nagle Bartek spoważniał. Patrząc Emilii prosto w oczy, przysunął się bliżej niej. Ich twarze dzieliło tylko kilka centymetrów. Emilia czuła jego oddech na swojej skórze. Czuła zapach jego męskich perfum. Zapach przy którym nie umiała się skupić i myśleć. Usta Bartka znalazły się na jej w jednej sekundzie. Na początku całowali się delikatnie. Oboje tego chcieli. Jego ręce znalazły się na jej tali, przyciągając ją do siebie. Ich wargi zaczęły ze sobą współpracować. Emilia marzyła, żeby ta chwila trwała wiecznie.

OKNO NA NOWĄ DROGĘ | YA [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz