*24*

109 8 4
                                    

Lucie spędziła w szpitalu trzy dni. Lilly leżała obok niej w łóżeczku, w różowej czapeczce i kaftaniku, wywijając małymi kończynkami.

- Lilly Emily Seguero- Lucie szepnęła do niej, kiedy leżała w jej ramionach.- Lilly wybrane przeze mnie, Emily ponieważ urodziłaś się w urodziny twojej cioci o tym imieniu i Seguero po rodzinie- pocałowała ją z czułością w czubek głowy.- Witaj w moim życiu.

Lucie nie czuła się dobrze w szpitalu. Nieustannie płacze dzieci w nocy nie pozwalały jej zmrużyć oczu. Za to w dzień dołował ją widok mężów, odwiedzających swoje żony i pociechy. Przynosili im pluszaki, słodycze, kwiaty, obsypując całusami. Ich stoliki przy łóżkach były pełne prezentów od całej rodziny, a na jej stała jedynie butelka z wodą i miętówki. Odwiedzała ją jedynie Dagmara i Katarzyna, ale i za nich dziękowała losowi.

Do szpitala przyjechał po nią Tomasz wraz z Dagmarą, chociaż nie było to ich obowiązkiem. Jakby tytułem rekompensaty każdy, kogo Lucie znała w Polsce dał jej niewielki prezent dla malucha, a pocztą codziennie przez dwa tygodnie przychodziły upominki od znajomych, którym zdecydowała się pochwalić maleństwem.

Emilia nie wiedziała o narodzinach swojej imienniczki. Joanna, która wiedziała od Dagmary, powiedziała jedynie Sarze, ale żadna z nich nie poinformowała o tym Zielonki. Uznały, że to byłoby bez sensu, skoro ta i tak nie wiedziała, o kogo chodzi. Postanowiły najpierw doprowadzić do ich spotkania i sprawdzić, czy Emilia będzie coś pamiętała. Mimo to siostry wspólnie wysłały prezent dla Lilly, podpisując się także za Emilię. Były pewne, że gdyby nie wypadek z pewnością byłaby już przy przyjaciółce i pomagałaby jej.

- Lucie- zaczęła nieśmiało Dagmara, pomagając koleżance układać malutkie ubranka w komodzie.- Czy... ojciec Lilly wie o jej narodzinach?- kobieta nie znała historii piosenkarki.

- Nie- odpowiedziała krótko. Nie była jeszcze gotowa opowiedzieć kolejnej osobie o tym, co przeżyła dziewięć miesięcy wcześniej.- I nigdy się nie dowie- dopowiedziała.

- Co? Dlaczego?- brunetka na chwilę zaprzestała swojej czynności.- Myślę, że ma prawo wiedzieć.

- Nie, nie ma do niczego prawa, a już na pewno nie do Lilly. Ona jest tylko moją córką- wskazała na siebie- i na zawsze tak zostanie.

Dagmara podniosła obie brwi do góry. Nigdy nie pytała Lucie o ojca jej córeczki, chociaż ciekawość nieraz prawie ją zjadała od środka.

- Przepraszam, ale nie jestem jeszcze gotowa, żeby powiedzieć cokolwiek więcej- przeprosiła wzrokiem, kładąc na pułce kolorowego misia, którego dostała Lilly.

- Dobrze. Rozumiem.

Wróciły do poprzedniego zajęcia. Lucie spojrzała na córkę, leżącą w drewnianym łóżeczku, które przyniósł Tomasz. Dziewczynka spała niczym aniołek. Była śliczna. Kobieta lekko się uśmiechnęła. Nie mogła uwierzyć, że to małe stworzenie było pod jej sercem. Była gotowa zabić za swoje dziecko, gdyby była taka konieczność.

- Wiesz.. w szpitalu dużo myślałam nad przyszłością- zaczęła, odwracając wzrok od dziewczynki. Dagmara dała jej znak, że słucha i żeby kontynuowała.- Nie mogę zostać tutaj długo.

- Dlaczego? Kasia z Tomkiem ci nie pozwalają?

- Powiedzieli, że mogę zostać, ile chcę...

- Więc w czym problem?- nie rozumiała.

- Nie czuję się tu dobrze. Wszyscy jesteście dla mnie bardzo dobrzy i jestem za to bardzo wdzięczna, ale chciałabym być w domu, żeby Lilly wychowywała się tam gdzie ja.. Ale boję się. Boję się tego całego rozgłosu, którego z pewnością nie uniknę, kiedy pokażę się gdziekolwiek z Lilly- posmutniała.

OKNO NA NOWĄ DROGĘ | YA [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz