*16*

108 10 1
                                    

Emilia wytrzeszczyła oczy, patrząc na kobietę, stojącą przed nią. Nie wiedziała, czy jej się wydaje, czy Dagmara rzeczywiście przed nią stoi. Ale co by robiła w Nowym Jorku?

- Cześć- brunetka lekko się uśmiechnęła, a Emilia myślała, że będzie zbierać szczękę z podłogi. Dagmara się do niej uśmiechnęła! Do tego była w jej domu.

- Hej- bąknęła oszołomiona.

Sara stała obok z rękoma założonymi na piersiach. Uważnie obserwowała reakcje obu dziewczyn.

- Zostawię was- powiedziała w końcu, wychodząc. Czuła, że to najlepszy pomysł.

Emilia wskazała, żeby brunetka usiadła. Dagmara zajęła jedną z kanap- tą naprzeciwko tej, na której usiadła Zielonka.

- Chcesz coś do picia, albo do jedzenia?- zapytała niepewnie. Nie wiedziała, jak się zachować. Nigdy w życiu nie spodziewałaby się jej w tym domu.

- Nie, dziękuję.

- Marnie wyglądasz- zauważyła. Dagmara wyglądała na naprawdę zmęczoną. Miała podkrążone oczy i była bardzo blada.

- Przyjechałam tu prosto z lotniska- przyznała.

- Gdzie jest twój bagaż?- rozejrzała się, czy go nie przeoczyła.

- W taksówce na zewnątrz.

- Co? Dlaczego?- nie czekała na odpowiedź.- Poczekaj.

Skontaktowała się z Brandonem, który na jej prośbę wniósł niewielką walizkę do willi i zapłacił taksówkarzowi.

- Co tu robisz?- zapytała Emilia, prowadząc Dagmarę do kuchni. Uparła się, że brunetka musi coś zjeść. Wyglądała kiepsko.

- Musimy porozmawiać.

Emilia przystanęła.

- Dobrze.. skoro chcesz- wzruszyła lekko ramionami.- Ale najpierw musisz coś zjeść. Jadłaś cokolwiek dzisiaj?

- W samolocie kanapkę- wyznała.

Emilia wytrzeszczyła oczy. Lot trwał co najmniej kilka godzin, a ona zjadła kanapkę.

- Tylko Bartek wie, że tu przyleciałam- powiedziała, siadając na krześle przy wysepce kuchennej.- Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział, że tu jestem...

- Na długo przyjechałaś? I gdzie będziesz mieszkać?- postawiła przed nią obiad. Popatrzyła na nią z wdzięcznością, wkładając kęs jedzenia do buzi. Przeżuła to i połknęła.

- Nie myślałam jeszcze, na ile zostanę. Będę musiała zobaczyć, po ile są bilety- wzruszyła ramionami.- Pojadę do hotelu.

- Jeśli chcesz możesz zostać tutaj- zaproponowała niepewnie. Lubiła mieć gości. Ten dom był stanowczo za duży dla trzech osób.

Dagmara spojrzała na nią zaskoczona. Nie spodziewała się czegoś takiego po tym jak ją wcześniej traktowała. Czuła się z tego powodu głupio.

- Nie chcę sprawiać kłopotów..

- A co ty małe dziecko jesteś, żeby sprawiać kłopoty?- cicho się zaśmiała.- I tak mamy tu nowego lokatora.

- Tym bardziej- Dagmara uparła się przy swoim. Nie chciała być piątym kołem u wozu i czuć się jak intruz. Wolała już stracić i zapłacić za pokój w hotelu niż liczyć na czyjąś gościnę. I tak nie zamierzała zostać w Nowym Jorku długo. Bardzo ceniła to, że Zielonka wyszła z tą propozycją, ale nie chciała z tego skorzystać.

Kiedy tylko Dagmara skończyła jeść, wróciły do salonu, gdzie mogły porozmawiać. Emilia widziała, że Dagmarę coś gryzło, ale nie wiedziała, co to mogło być.

OKNO NA NOWĄ DROGĘ | YA [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz