*11*

99 10 3
                                    

- Dostałam pracę!- pisnęła Emilia do słuchawki, rozmawiając z Lucie.
Była bardzo szczęśliwa. Ze szkoły muzycznej zadzwonili do niej dwa dni po jej rozmowie i przekazali, że z chęcią przyjmą ją w zastępstwo za jedną z nauczycielek śpiewu i nauki grania na instrumentach klawiszowych. Kobieta była przeszczęśliwa. Zaczęła wątpić, że ją przyjmą.
- Bardzo się cieszę- powiedziała szczerze Lucie.- Chciałaś pracować, to będziesz, a na dodatek przy czymś, co uwielbiasz. Szkoda tylko, że przez tak krótki okres.
- Tak. Ale cieszę się i z tego co mam- Emilia leżała na brzuchu, na swoim łóżku i ramieniem przyciskając do ucha komórkę, przekładała kartki gazety, której nawet nie czytała, a jedynie oglądała obrazki.
Ubrana była w szeroką, błękitną koszulę do kolan. Jej blond włosy szczepione były w koka na czubku głowy, a na twarzy nie miała nawet grama makijażu. W takim stanie można było zastać ją tylko wieczorami, tak jak wtedy, lub wczesnymi porankami.
- Widzisz, ty zdobyłaś pracę, a ja ją tracę- Lucie westchnęła.
- Wcale jej nie tracisz. Po prostu odchodzisz na krótki urlop.
- Mam nadzieję, że moja pozycja nie spadnie- kobieta słyszalnie posmutniała.
- Lucie, nie możesz tak myśleć. Prawdziwi fani cię nie opuszczą, a ja zawsze będę z tobą. Właściwie to, gdzie teraz jesteś?
- W Chicago. Jutro mam tu sesję zdjęciową, która będzie przerabiana, tak żebym miała swoją figurę, a później występ... Wiesz, jak ja nie lubię oszukiwać ludzi?- spytała płaczliwie.
- Wiem, Lucie, wiem, ale nie ma innego wyjścia- Emilia wspierała swoją przyjaciółkę, jak tylko mogła.- Dobrze o tym wiesz.
- Było idealne wyjście- bąknęła, mając nadzieję, że Emilia tego nie usłyszy. Jednak tak się nie stało.
- Lucie, czy ty sobie żartujesz?- przestała przeglądać magazyn.- Usunęłabyś tą ciążę i co? Może nie musiałabyś robić sobie tej przerwy, która jestem pewna, że wyjdzie ci na dobre, ale za to miałabyś wyrzuty sumienia do końca życia.
- A skąd wiesz, że chcę mieć dzieci?
- A nie chcesz?- nie czekała na odpowiedź.- Niestety lub stety będziesz matką czy ci się to podoba, czy nie. I wciąż nie rozwiązałyśmy o kwestii ojca, więc wiedz, że pamiętam o tym.
- Emilka.. proszę cię, nie mówimy o tym- poprosiła.
- Kiedyś musimy- zauważyła.- Im szybciej tym lepiej.
- Nie jestem gotowa.
- A kiedy będziesz?- Emilię irytowało zachowanie Lucie. Równocześnie bała się, co może usłyszeć skoro przyjaciółka tak długo broni się przed ujawnieniem ojcowstwa.- Może to nie moja sprawa, ale, Lucie, ojciec musi się dowiedzieć...
- Nie- przerwała jej.- Nie może się dowiedzieć. Nikt.
- Nikt?- powtórzyła Emilia.- Więc co zrobisz dzieckiem?- przestraszyła się. Nie chciała dopuszczać do siebie najgorszych scenariuszy.
- Nie wiem, Emilka. Nie wiem. Nic nie wiem!- pożaliła się.- Moje życie pomału toczy się na sam dół.
- Jesteś młoda, uzdolniona, piękna...
- I z dzieckiem- znowu jej przerwała.
- Lucie, dlaczego ty nie możesz patrzeć na to wszystko z dobrych stron?
- Bo tu nie ma dobrych stron!- krzyknęła.- Ciekawa jestem jak ty byś się zachowywała, gdybyś była teraz w ciąży.
- Ale nie jestem- zauważyła.- Za to ty tak. Nie możesz myśleć, a co by było, gdyby... Popatrz lepiej, co jest teraz! Jesteś ciąży, Lucie. To nie są żarty.
- Wiem. To koszmar.
Emilia westchnęła poirytowana. Z jednej strony rozumiała przyjaciółkę, a z drugiej miała ochotę jej wygarnąć to i owo.
- Lucie, będę kończyła. Robi się późno, a ja jutro zaczynam pracę- nie chciała się z nią kłócić.
- W porządku. Cześć i powodzenia jutro.
- Dziękuję. Cześć- rozłączyła się i odłożyła komórkę na szafkę nocną. Zamknęła gazetę, która w dalszym ciągu leżała przed nią na łóżku, podniosła się i odniosła magazyn na komodę. Westchnęła. Z emocji nie chciało jej się spać, ale musiała się położyć, żeby następnego dnia być wypoczęta i gotowa do swojej pierwszej w życiu pracy. Miała nadzieje, że da sobie radę.

OKNO NA NOWĄ DROGĘ | YA [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz