Rozdział 7

836 14 1
                                    

Dziś pogoda nie sprzyjała dlatego wszyscy oprócz Vincenta zostali w domu.

Nudziłam się dlatego zaczęłam rysować i planować zemstę na tym typie.

Muszę poznać jego słabszą stronę żeby go zgnieść jak mrówkę, wątpię że moi bracia coś mi powiedzą dlatego moją jedyną opcją jest Ophelia która na 100% wie jakiś sekret Vincenta.

Już miałam do niej iść ale sama mnie zawołała, dlatego prędko zbiegłam na dół i weszłam do kuchni w której Ophelia coś gotowała.

Usiadłam przy stole i zaczęłam kontem oka się jej przyglądać.

-Dzień dobry pani mamo, więc... po co mnie zawołałaś?-Odwróciła się do mnie plecami i spojrzała z uśmiechem na twarzy.

-Pogadam sobie, moi synowie przestali ze mną rozmawiać przy gotowaniu dlatego ty musisz uczynić honory.

Idealnie, mogłam dopytać ją trochę co do Vincenta.

-Mogę zadać jakie kolwiek pytanie i odpowie mi mama na nie, prawda?-Odwróciła swój wzrok od krojenia warzyw i spojrzała mi prosto w oczy.

-Odpowiem na wszelkie pytanie jakie zadasz więc śmiało.-Perfekcyjnie, wyłożyłam więc wszystkie karty na stół.

- Więc czy będę w tym domu siedzieć do końca moich dni? Czy muszę nazywać ich moimi braćmi? I czego Vincent najbardziej się boi?-Nigdy tak szybko nie mówiłam ale skoncentrowana czekałam na odpowiedź Opheli.

-Nie, po przerwie zimowej wrócisz do szkoły na nowy semestr. Twoja wola co do chłopców a co do Vincenta, nawet ja nie za bardzo znam jego obawy lub lęki wydaje mi się że najbardziej boi lub bał się swojej rodziny,a szczególnie swojego ojca.-Kolega boi się swojego ojca dla mnie ekstra, mam jego lęk oczywiście upewnię się jeszcze czy dalej się go boi,ale nagle coś mnie naszło żeby zapytać Opheli jak z jej rodziną.

-A jak z twoją rodziną pani mamo?-Byłam ciekawa odpowiedzi, oczekiwałem pozytywnej reakcji ale na twarzy kobiety ujrzałam szok i niedowierzanie, jakbym zapytała ją o bardzo niekomfortowy i kujący temat.

Wiedziałam że nie odpowie mi na to pytanie dlatego sobie odpuściłam ale kobieta oderwała się od krojenia i usiadła na przeciwko mnie.

Wpatrywała się w moje ręce przez 5 minut aż nagle usłyszałam cichy spokojny głos.

-To bardzo skomplikowany temat, szczególnie dla mnie.-Było mi jej szkoda, musiała przeżyć coś złego co najwidoczniej odcisnęło ślad na jej psychice.

-No ale cóż się mówi i idzie się dalej, zresztą to było dawno temu więc nie musisz się tym przejmować.-Wróciła do krojenia i spędziliśmy resztę gotowania na opowiadaniu różnych historii.

Teraz mam dwa cele dowiedzieć się o rodzinie Vincenta i pani mamy.

Jednak zainteresowała mnie jeszcze "szafa sukcesów" pani mama mówiła że tu znajdują się albumy, medale i trofea jej "zdolnych" synów.

Popatrzyłam trochę na szafę i już wiedziałam kto w czym jest lepszy
Gabriel był dobry w różnego rodzaju sportach, Luan w Chemi i Fizyce za to nasza perełka Nataniel w architekturze.

Też chcę tam być przynajmniej jakiś głupi dyplom, tylko pytanie z czego?, Nie lubię fizyki ani Chemi a tym bardziej architektury.

Jedyne z czego mogłabym coś osiągnąć to muzyka i może parę sportów.

Choć nie widzę siebie jako gwiazdy sportu lub muzyki będąc szczera nie widzę siebie nigdzie, no ale cóż coś się znajdzie.

Narazie skupie się na rodzinie pani mamy i Vincenta, potem zajmę się tą całą nową szkołą do której mam zaszczyt iść po przerwie świątecznej tylko trochę przypał bo do tej pory chodziłam do małej świetlicy w której nauczyli mnie tylko czytać pisać i liczyć.

Natomiast za dwa dni będę chodzić do ogromnej szkoły w której nie będe się uczyć tylko pisania, czytania i liczenia. Najbardziej jednak przeraża mnie świadomość że będę musiała w miarę możliwości się uczyć żeby zdać.

W świetlicy nie było ocen lub świadectw miałeś tyle ile zapamiętałeś lub tyle ile wogóle od nich usłyszałeś, i jeszcze te dzieci, w świetlicy wszyscy się lubili natomiast w mieście według mnie panuje zasada "kto się daje gnębić tego gnębimy" niczym polskie gimnazjum do którego w tym roku miałam iść.

Grudniowy Wieczór Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz