... NAKLEJKI? Byłam zdziwiona że wogóle takie coś istnieje, było to kolorowe, brokatowe i lepiące.. Kocham to.
-Halo kontaktujesz jeszcze?-Matylda złapała mnie za policzki i zaczęła je ściskać. Szybko więc wróciłam do rzeczywistości i moja ciekawość wygrała więc wzięłam jedną naklejkę, nakleiłam ją na nos i uśmiechnęłam się do Matyldy.
Spoglądała na mnie z zaskoczeniem na twarzy a po chwili się niezręcznie uśmiechnęła.
-Dobra młoda nie mamy czasu, chciałaś usłyszeć o Yetim, to uspokój się i słuchaj.-Gdy to usłyszałam szybko się wyprostowałam.
-Zamieniam się w słuch.-Próbowałam zachować zimną twarz ale w środku chciałam sie poprostu zaśmiać, nie umiałam udawać takich twarzy.
-Yeti to rozpieszczony przez rodziców i nauczycieli bachor, który bawi się i wykorzystuje grupę ludzi z którą w danym czasie przebywa większość tej grupy to jego zasrani koleżkowie i koleżaneczki, jednak ma wyjątki i oszczędza jedną osoby,zmienia dziewczyny jak rękawiczki i nie bierze na poważnie ŻADNEJ sytuacji a co najl-....
Zakryłam Amandzie buzie i się do niej z ciekawością przybliżyłam.
-Kto jest tą "osobą którą oszczędza"?.. Chce wiedzieć, proszę, proszę, proszę.-Prawie się tam na niej położyłam prosząc z maślanymi oczami o odpowiedź.
-Ta, jego przyjaciółeczką jest Anna, Anna Walker.-Zatkało mnie, myślałam że będzie to jakiś chłopak który po prostu już przewidział ruchy Yetiego a to jakaś Anna.
Pomyślałam o tym całym Yetim i spojrzałam na Matylde która najwidoczniej nie cieszyła się że o nim mówimy,za to Amanda była na niego wręcz wkurwiona.
Nie mogłam tego tak zostawić, jeśli bym to tak zignorowała to Matylda i Amanda dalej były by przez niego wyśmiewane,a tego nie chce dlatego mam genialny pomysł.
Szybko się podniosłam i zaczęłam gadać jak najęta.
-Słuchajcie! Mam pomysł jak wam pomóc!! po prostu pogadam z Yetim i przestanie, koniec kropka!! -Matylda spojrzała tylko na mnie z niesmakiem a Amanda schowała twarz w rękach.
-No wiesz, to tak nie działa... - Spojrzała na Amandę a potem na mnie.
-Ona jeszcze nie wie, ostrzegam cię gdy go zdenerwujesz nie zostawi na tobię suchej nitki...na przykład tak jak na mnie, jakimś cudem dowiedział się że mam....ten mamę..-Amanda nagle zrobiła się cała czerwona i z pod byka spojrzała na Matylde.
-Amanda ma dwie mamy, a przez to Yeti ma powód żeby się z niej śmiać,za to jeśli chodzi o mnie wystarczy że mam głupi aparat na zęby i seplenie.-Na chwilę mnie wcieło, ale jak "dwie mamy"?..
Jednak gdy podniosłam wzrok na Matylde ujrzałam w jej oczach łzy. Było mi ich szkoda, przecież to normalne rzeczy, znaczy z tymi mamami nie wiem zapytam Pani mamy i Vincenta.
Zresztą to nie jest sprawa tego całego Yetiego żeby mieszać się w czyjeś życie.
-Spokojnie, obiecuję wam że pomogę!-Matylda i Amanda z zaskoczeniem spojrzały na siebie a potem znowu na mnie, wkońcu zobaczyłam na ich twarzach uśmiech, byłam zadowolona że im pomogę ale jednocześnie trochę obawiałem się Yetiego i Anny, ale raz się żyje.
Jednak dziś nie chciałam tego robić, wyjaśnię go dopiero jutro a teraz
udam się do domu.Kiedy weszłam do domu przy stole siedzieli już wszyscy i na mnie czekali.
-No wreszcie, coś robiła niewiasto.-Gabriel z nudów zaczął się bawić widelcem.-Przepraszam wszystkich za spóźnienie! nie uwierzycie co dziś przeżyłam.-Zanim wogóle podeszłam do stołu podbiegła do mnie Ophelia która szybko złapała mnie za twarz i przyglądała mi się z strachem w oczach.
-Kochanie, kto ci nabił limo?!-Vincent gdy to usłyszał szybko odwrócił wzrok od Martina i szybko spojrzał na mnie.
Gabriel, Luan i Nataniel przestali rozmawiać i popatrzyli.
-Niech się pani mama nie martwi, to się przecież zagoi, prawda?-Nie widziałam powodu do robienia tak dużej dramy o głupie limo.
Podszedł do mnie Vincent i spojrzał na mnie z góry.
-Kto ci to zrobił.-Ja tylko stałam jak wryta i nie wiedziałam co powiedzieć, więc spojrzałam na moich braci.
-Połame mu ręce, tylko ja mogę bić moje rodzeństwo.-Odparł Nataniel który najwidoczniej mówił o osobie która nabiła mi limo.
-Ale to ona... - Wszyscy ucichli i jak lodowe posągi bezruchu na mnie patrzyli, oczywiście moi głupkowaci bracia zaczęli się śmiać za to Ophelia i Vincent wyglądali na rozkojarzonych.
-No jakoś tak wyszło...Ale spokojnie Amanda i ja jesteśmy teraz przyjaciółkami,wystraszyłam ją przypadkowo i miała taki odruch.-Po tym wszystkim w ciszy zaczęliśmy jeść oczywiście Vincent nie jadł, tylko mi się przyglądał.
A no właśnie miałam pytać o te dwie mamy, nie widzę lepszego momentu żeby zapytać więc..
-A no właśnie pani mamo i panie Tato, bo Amanda mówiła że ma dwie mamy, oco z tymi chodzi?-Vincent akurat wtedy brał łyka wina ale gdy usłyszał pytanie zakrztusił się nim, za to pani mama głośno przełkneła jedzenie i na mnie spojrzała jednocześnie wymieniając się spojrzeniami z Vincentem.
Gabriel i Nataniel z hyderczym uśmiechem spoglądali się na Luana który był cały czerwony.
-No wiesz Coralinciu... To zależy od ludzi, prawda? Jeśli ktoś będąc kobietą woli kobiety... To ten.. nie wiem jak to ubrać w słowa...-Spojrzała niezręcznie na Vincenta, który był cały czerwony na twarzy.
Szybko na mnie spojrzał i wziął wdech i wydech.
-Jeśli się tylko kochają to chuj z nimi.-Ophelia się tylko do mnie niezręcznie uśmiechnęła, myślałam że tam zaraz Vincenta pobije lub skopie.
CZYTASZ
Grudniowy Wieczór
HumorNastoletnia dziewczyna po śmierci matki zostaje oddana przez jej ojczyma do jej biologicznego ojca. Wszystko było by okej gdyby nie pewna rzecz.... Rozdziały ciekawe zaczynają się dopiero koło 4-5 więc proszę nie rezegnujcie po przeczytaniu paru zda...