𝐘𝐞𝐭𝐢
Dziś przyjeżdża do nas moja młodsza kuzynka. Będzie z nami mieszkała przez pewien czas ponieważ Tia wyjeżdża do szpitala a przecież nie może zostawić ośmiolatki na pastwę losu. Oczywiście ojciec jeszcze o tym nie wie, gdyby dowiedział się wcześniej skończyło by się to kolejną głośną i nieskończenie długą kłótnią między nim a Heleną.
Więc z matką postanowiliśmy mu tego nie mówić, ja bardziej chciałem pogadać o zdjęciach które znalazłem pod łóżkiem miałem o nie zapytać już parę tygodni temu ale matka zaczęła brać nocne zmiany żeby częściej widywać się z swoim szefem.
***
Siedziałem przy biórku rysując i myśląc o pewnych ludziach szczególnie z szkoły i rodziniy. No na przykład taka Anna, co teraz będzie z naszą znajomością? Zawsze kiedy chcę z nią pogadać coś jej wypada.
Mogę obstawić o to moją całą rękę, że to "coś" to... to ona. To ta dziewczyna, ona jest tutaj dla mnie największą zagadką, skąd ona się tutaj znalazła?
Z moich pytań wyrwał mnie budzik który już od czterych minut wibrował, nie wiem jakim cudem go nie słyszałem. Już ósma?.. Cholera zaraz będzie trzeba jechać na stację.
Automatycznie zerwałem się z fotela i szybko ale cicho przebiegłem korytarzem do łazienki, nawet nie zdążyłem nałożyć pasty do zębów a do drzwi łazienki już dobiała się Helena.
-Yeti no z życiem kurcze, wiesz że nie mam czasu, odrazu po odebraniu Loony jadę do pracy.-Chyba jeszcze nigdy aż tak szybko nie myłem zębów, przyłożyłem głowę do drzwi i nasłuchiwałem czy matka dalej stoi przy drzwiach.
Nie stała, idealnie. Ubrałem jakieś dresy i szybko zbiegłem na dół.
-No już idę, jestem goto-....kurcze, a ty się gdzie tak szykujesz?..-No nie powiem, matka odpierdoliła się jak szczur na otwarcie kanału. No ale co się dziwić każdy w rodzinie próbuje pokazać się z jak najlepszej strony, oprócz starego on na luzie może chodzić w bokserkach siedem dni w tygodniu.
-Dziś mamy spotkanie firmowę w pracy a ja muszę zrobić dobre wrażenie na twoim nowym taci-.... Znaczy szefie.-No kto by się spodziewał, wątpię że zostanie moim ojczymem miałem wielu ojców i żaden jeszcze sobie ze mną nie poradził.
***
Pociąg się spóźnia dlatego matka pojechała do pracy a mi kazała na nią czekać, jest zimno i piździ wiatrem a ja muszę czekać na stacji na której też zresztą jest zimno jak na biegunie, nie chce tu być, jak ten pociąg nie przyjedzie w ciągu 5 minut to idę do domu.
No i gdzie ona jest niby, chuj idę do domu,ledwo postawiłem jeden krok a przy moim uchu poczułem ciężki i niesamowicie zimny oddech.-Gdzie jest ciocia Helena...?-Ten głos... Już wiedziałam że to Loona, nie powiem wyrosła no właściwie to co się dziwić nie widziałem jej z trzy lata a może nawet więcej.
-Matka musiała jechać do pracy, dlatego musiałem cię odebrać. A teraz zbieraj rzeczy i idziemy do domu.-To była katorga, cały czas mędziła a to ją nogi bolały, a to jej się nudziło a to chciała zjeść.
-Chcę mi się jeść, macie gdzieś tu jakieś
Knajpki, Ooo a może lody!!-To se chciej, to nie jest koncert życzeń. po drugie nie mam pieniędzy nawet jakbym miał to bym na ciebie nie wydawał.
Loona trochę przyśpieszyła i zatrzymała się wprost przedemną, wiedziałem co zaraz się stanie.
-Nie masz psychy, jesteśmy w samym środku miasta.
CZYTASZ
Grudniowy Wieczór
HumorNastoletnia dziewczyna po śmierci matki zostaje oddana przez jej ojczyma do jej biologicznego ojca. Wszystko było by okej gdyby nie pewna rzecz.... Rozdziały ciekawe zaczynają się dopiero koło 4-5 więc proszę nie rezegnujcie po przeczytaniu paru zda...