Rozdział 27

143 6 6
                                    

Coralina!!!! No choć już, co ty w tym pokoju tak długo robisz, związek radziecki odnawiasz?! -Tak, to Nataniel dziś chcę zabrać mnie do parku! Aż nie mogę się doczekać, jestem ciekawa co będziemy tam robić.

Wzięłam kulę i powoli zeszłam po schodach oczywiście na ostatnich schodkach musiał mi pomagać, bo wtedy traciłam równowagę.

-No to co młoda, dziś tylko ja i ty, zabrałbym cię do parku rozrywki jednak pewna sytuacja i patrzę na ciebie, pewna sytuacja nam to skomplikowała.

... A było tak blisko, mogliśmy iść do parku rozrywki... ALE PARK TEŻ BRZMI DOBRZE.

-Myślę że tam też będzie dobra zabawa.

Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do parku, po pewnym czasie wkońcu tam dotarliśmy.

-No i jesteśmy! Patrz jak tu pięknie, tam gołębie! tu gołębie! brakuje jeszcze nosorożców.

-Jakie...-Na chwilę przestałam mówić i po prostu popatrzyłam na Nataniela który nie zdawał sobie sprawy z tego co zaraz powiem.

-A ty co, znowu jakieś wizję masz czy tym razem znowu zebrało ci się na rysowanie?...

-CUDO...

-O czym ty domnie w tym momencie mów-....-Przyciągnęłam go do swojej twarzy i przekierowałam ją w stronę parku, miejąc nadzieję że zrozumie.

-Wciąż nie kum-... AAAA TO O TO CHODZI, NO TO BEZ PRZESADY MOGŁAŚ TO POWIEDZIEĆ W JEDNYM ZDANIU.-Coś tam dalej mówił ale nie skoncentrowałam się bo moją uwagę zajęło to cudeńko.

-Nataniel musimy tam iść, szybko!!-Złapałam go za rękę i wbiegliśmy do parku, takie cudeńka było bardzo rzadko zobaczyć a szczególnie w Polskich parkach.

-FONTANA, NO PATRZ JAKA PIĘKNA.-Nastała niezręczna cisza, Nataniel założył ręce i lekko pokiwał głową.

-A ty się w Radomiu wychowywałaś że fontanny nigdy nie widziałaś?...-Jego reakcja nie była ekscytująca dopóki koło nas nie przeszła jakaś wysoka kobieta w garniturze.

Gdy tylko nas ominęła nataniel złapał się za głowę i po patrzył na mnie, na początku był zamyślony jednak po tym zaczął śmiać się jak dziecko.

-WIDZIAŁAŚ TĄ KOBIETĘ?

Lekko się zarumieniłam i obejrzałam za siebie, mając nadzieję że jeszcze jest na widoku.

-No...nie powiem, trudno było jej nie zauważyć.-Cicho się zaśmiałam i szybko wyprostowałam.

-NOSI NA SOBIE GARNITUR A JAK SZŁA TO BYŁO AZ SŁYCHAĆ TE PIĘKNE FUNTY KTÓRE TRZYMA W KIESZENI, TEŻ MOŻEMY TACY BYĆ... tylko jak..-Tamten zaczął gadać do siebie a ja podszedłam do fontanny, przyglądałam się wodzie. Mam pomysł jak zarobić takie pieniądze!

Zdjełam z siebie bluzę i podwinełam rękawy w koszulce, i siup ręką do wody! Było bardzo dużo prawdopodobieństwo że tam mogą być jakieś funty, dlatego szybko zaczęłam dotykać dna i nie powiem ten plan to jeden z lepszych planów jakich wymyśliłam.

-Co ty odpierdalasz...

-Słuchaj życie w Polsce nigdy nie było łatwe więc powiedzmy na rozum prostego  obywatela polski  że "zarabiam", dołączysz?...

On tylko założył ręce i do mnie podszedł.

-No ciebie do końca już pojebało, ludzie tutaj wrzucając pieniądze a ty będziesz je kra-....

-KUPISZ SOBIE ZA TO MIESZKANIE.

-WCHODZĘ W TO-Upadł na kolana i razem ze mną łowił funty. Uzbieraliśmy 8 funtów. Brunet wydawał się szczęśliwy.

Po tym zabrał mnie na jakieś jedzenie, a na sam koniec dnia pojechaliśmy nad jeziorko które było dość daleko od naszego domu. Leżaliśmy na trawię i patrzyliśmy w niebo gadając o głupotach.

-Umiesz pływać?...-Dziwne pytanie, szczególnie gdy usłyszałam to z ust Nataniela. Zamknęłam oczy i się wyprostowałam.

-Nie, nikt nigdy mnie nie uczył. Chyba że udawanie syreny w wannie się liczy.-Cicho się zaśmiałam i otworzyłam jedno oko mając nadzieję że zaśmieję się z mojego żartu.

-No to co, ja cię nauczę w takim razie...-Ale  że jak on?.. Mężczyzna złapał mnie za biodra... Czemu jego ręce są takie duże..? Ciekawe czy moje też takie będą, wracając byłam ciekawa co chce zrobić aż zaświeciła mi się czerwona lampka.

-NATANIEL, NIE,CZEKAJ! GDZIE TY IDZIESZ, JEST DOPIERO MARZEC WODA JEST ZIM-... -Nie udało się, wrzucił mnie do wody. Wrzucił nie umiejącą pływać  inwalidę do wody.. ale, faktem faktów jakoś udało się mi wypłynąć.

-Zadanie wykonane a teraz wskakuj do auta, bo się jeszcze mądre głowy skapną się że nie jesteśmy w domu.-Ta woda była chyba trochę za zimna bo po tym dostałam jakiś drgawek, a w czasie drogi moje ręce były lodowate.

***

-Jak możesz być tak nie odpowiedzialny?! Mogła sobie coś zrobić, utonąć, okaleczyć, nie wspominając o tym że nie był byś wstanie jej pomóc.

-Mamo dajmi coś powiedzieć.

-Nataniel, masz już 23 lata nie możesz zachowywać się jak nastolatek który może robić wszystko. Musisz dorosnąć nie będziemy przecież upominać cię całe życie..-Mama nie była zadowolona kiedy zobaczyła mnie całą mokrą, dlatego teraz Nataniel jest pouczany.

Może wogóle nie powinnam wychodzić z domu, przynoszę pecha i oddaję to ślad na psychicę innych. Szczególnie na bliskich mi osobach.

*****

Ten rozdział pisało mi się ciężko dlatego nie jest on napisany idealnie

Grudniowy Wieczór Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz