Epilog

341 6 0
                                    

   -Ja nigdzie nie idę, a szczególnie teraz gdy mam tak ważną misję do wykonania.-Oczywiście nie powiedziałam tego na głos bo kazano by mi się uciszyć.

***

Rzeczywiście nikt nie chciał tego wesela, ja po prostu chciałam się bawić. Oczywiście ten zdrajca już wiedział o weselu i podobny był "mile" zaskoczony. 

Nie miałam zamiaru z nim rozmawiać robiłam to tylko dla Matyldy. Oczywiście wieść o weselu dotarła do najciemniejszych zakamarków szkoły. I każdy chciał przyjść, nie poradzili byśmy sobie w dwójkę z nieproszonymi gośćmi. A Ernest stwierdził że najlepiej będzie odpuścić sobie to wesele.

Ostatecznie wesele odbyło się  na 15 osób. 
Nie było mi na rękę patrzeć jak pan młody przez cały ślub ganiał się za jakimś dziewczynami, czy to był powód rozwodu moich rodziców? Jeśli tak to nigdy nie chce wyjść za mąż.

Matylda wkońcu się dowiedziała i upiła?... Tak przynajmniej podejrzewam bo połowę "imprezy" siedziała przed domem, płacząc.

Ernest i Anna całą imprezę jadli i gadali. Kurt już po 2 godzinach wyszedł a ja zebrałam się po 20.

  -To wszystko to  jeden wielki nie wypał, zresztą czego można było się spodziewać.

  -Racja, trochę posysało nie powiem. Może kiedyś uda ci się zrobić coś lepszego. -Latynos całą drogę za mną szedł. Rozśmieszyło mnie to, bo rzeczywiście to wszystko posysało.

  -Nie wiem czy kiedykolwiek będę chciała to powtórzyć, a jeśli nawet to napewno by cię tam nie było latynosie.

  -Skąd wam się wziął ten latynos, to że pochodzę z Hiszpanii nie oznacza że jestem latynosem. Pojebani jacyś.-Zaczął się śmiać.
 
  -Hah... Dobra weź nie pierdol.-Odpowiedziałam.

****

Tak, to koniec. Oczywiście części pierwszej. Śmieszy mnie fakt tego że cała książka była pisana dla beki a w jakimś stopniu niektóre osoby przejmowały się losami bohaterów. Epilog jest krótki bo nie ma sensu wpychać tu jakiś dziwnych histori. No to co wyczekujcie ez. 😜😼


Grudniowy Wieczór Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz