Rozdział 13

296 12 1
                                    

Nadszedł czas kolacji, z tego co pamiętam plan był taki, gdy Vincent skończy jeść i wróci do bióra zapytamy pani mamę o list. Tak też zrobiliśmy pod koniec kolacji Nataniel pobiegł po list a my próbowaliśmy utrzymać pani mamę w kuchni. Gdy wrócił wzięłam list i podeszłam do Opheli.
-Pani mamo, bo dziś przyszedł taki list i to chyba do mamy.-Podstawiłam jej list pod nos a ona tylko na niego spojrzał. Nastała wielka cisza, Ophelia wydawała się poirytowana i chyba już wiedziała że takie coś nastąpi ale poprostu złożyła list na pół.
-W następnym tygodniu gdzieś pojedziemy..-Odparła odkładając list na półkę. -A teraz do spania już późno.-Wygoniła nas do pokoi, no to się dowiedziałam.
Parę dni potem już normalnie funkcjonowałam, nie powiem ale mam ból dupy że Yeti mnie nie przeprosił dlatego go do tego zmuszę, zaczęłam też znowu chodzić do szkoły, jednak nigdzie jeszcze nie spotkałam Yetiego ani Anny która mogła by powiedzieć mi gdzie się znajduje.
-Ty oddychać wogóle możesz przez ten nos?..-Zapytała mnie Matylda.
-Nie mam z tym problemu ale najbardziej boli kiedy wdycham. Ej a wy wogóle widzieliście gdzieś Yetiego? Chcę przeprosić i może też mnie przeprosi za tą sytuację, trochę słabo wyszło.-Amanda tylko głośno przełkneła śline i odwróciła wzrok.
-No ten.., Anna gdy dowiedziała się co ci zrobił przywaliła mu tacką na stołówce,od tej pory nigdzie nie można go znaleźć nawet na lekcjach.-Zrobiło mi się trochę smutno ale jednak mam tą satysfakcję.
-... IDE GO POSZUKAĆ, PAPA KOLEŻANKI!!-Odwróciłam się i szybko pobiegłam, szukałam go cały dzień, co on w chowanego się z kimś bawi? wszędzie sprawdzałam i pytałam różnych ludzi jednak nikt go nie widział. Pod koniec lekcji nie chciało mi się już go szukać dlatego wróciłam do Amandy, Matyldy i... i Anny która najwidoczniej przyszła kiedy szukałam Yetiego.
-Ooo Hej Aniu!! Jak ta-...? -Nawet nie zdążyłam dokończyć zdania a ona już do mnie podbiegła i zaczęła sprawdzać mi nos.
-Kobieto, i ty zadajesz mi to pytanie w takiej sytuacji? Mówiłam mu żeby nie zrobił ci nic poważnego bo będzie miał problemy a ty będziesz miała duży uszczerbek na zdrowiu, ty oddychać wogóle możesz?-Lekko się zaśmiałam i tylko popatrzyłam na nią z wesołym wyrazem twarzy.
-No mogę.-Uśmiechnęłam się szeroko, przecież nic mi się nie stało a z tym nosem to nawet dobrze bo może zrobi się zgrabniejszy nie lubiłam mojego nosa, właściwie to całej twarzy, miałam dużo piegów i trądziku.
-A tak po za tym wiesz może gdzie jest Yeti?.. Aniu dobrze się czujesz? - Anne zamurowało, gdy usłyszała o Yetim jej wyraz twarzy zmienił się z zmartwionej dziewczynki z zapałkami na Terminatora który mógłby zniszczyć wszystko co jest na jego drodze.
-I TY SIĘ JESZCZE PYTASZ O TEGO DEBIL-...-Wzieła głęboki wdech i wydech, była cała czerwona na twarzy trochę skojarzyła mi się z pomidorami takim jakimi chodowała moja babcia Tatiana, jedyna normalna osoba w tej chorej rodzinie .-Eh.. ostatni raz widziałam go na boisku,ale nie warto nawet tam iść bo odpowie ci że chce być sam, nerwicy i depresji chyba dostał, znowu-Trochę za bardzo zamyśliłam się o tej mojej babci i lekko się przestraszyłam gdy zaczęła mówić.
-Nie wiem co to depresja ani nerwica ale pomogę mu ją powiększyć lub pomniejszyć!-Matylda tylko schowała twarz w ręce a Amanda tylko założyła ręce.
-Ej Anka o ile chcesz się obstawić że wróci z złamaną ręką?-Ania tylko wkurzona na nią spojrzała ale po chwili wydawała się być zamyślona.
-Obstawiam 4 funty. Cztery funty na to że nawet tylu nie masz, a jeśli chcesz to udowodnić podwyż stawkę.-Amanda tylko spoglądała oburzona na Anię.
-4 funty?! Przecież to za dużo! Oszalałaś chyba dziewczyno.-Matylda tylko znudzona rozmową na mnie popatrzyła, za to ja próbowałam rozkminić ile to 4 funty jeśli przelicze to na złotówki.
-To 20 może 21 złotych Coralina.-Kurcze i one klóciły się o tyle.
-Dzięki Matyldzia a teraz idę na boisko, pa pa-Szepnełam jej na ucho i pobiegłam na boisko. Gdy na nie wchodziłam zaczęłam się skradać gdyby mnie zauważył odrazu by mi uciekł a jak mam go wtedy przeprosić a on mnie co nie? Dlatego pobawiłam się może z 5 minut w ninje i na niego wyskoczyłam... , usłyszałam tylko damski pisk już myślałam że złapałam nie tą osobę co trzeba. Jednak to był on, patrzyliśmy na siebie zdziwieni przez dobre  parę minut. Ciszę jednak przerwałam ja. Jak zawsze zresztą.
-Yeti, Judaszu co ty tu robisz?-złapałam się za kolana i zaczęłam ciężko oddychać.
-Po pierwsze co cię to interesuje żyrafo, po drugie jestem wyznania muzułmańskiego, a po trzecie czy ty już do końca chcesz zniszczyć mi moje życie publiczne?-Po tym odwrócił się do mnie plecami i zaczął szybko bazgrać ołówkiem po kartce lub zeszycie nie wiem konkretnie co tam miał.
-... DZIĘKI ZA KSYWKE YETI! To ty Będziesz... Hmmm jesteś taki mięciutki dlatego będziesz...PĄCZUŚ... Czekaj co to życie publiczne?..-Nie wiem czemu ale Yeti tylko schował twarz w rękach a po tym spojrzał na mnie za ramienia.
-Życie publiczne to coś w co nie powinnaś się wtrącać tak samo jak w życie prywatne.. - Nagle się do mnie odwrócił, miał grymas na twarzy.
-W jakim sensie "mięciutki" żyrafa.-Ja tylko się  głupio uśmiechnęłam a pączuś spowrotem się odwrócił. Usiadłam koło niego i patrzyłam na to co robi. Zamazywał jakieś rysunki lecz jednego nie zamazał więc go wzięłam żeby zobaczyć, był na nim chyba on i trzymał... nie zdążyłam zobaczyć co trzyma bo Yeti szybko wyrwał mi to z rąk.
-Czy ty do jasnej cholery mogłabyś przestać dotykać moje prywatne rzeczy, czy ja ci wchodzę do domu i tykam ci ubrania i inne rzeczy kurwa?... Ty mnie wykonczysz psychicznie.. -mruknął załamany i poprostu się skulił.
-Znaczy ja nie wiem gdzie ty nocami chodzisz,ale nie łam się pączusiu będziesz miał szansę przeprosić mnie potem, a teraz .... -Yeti tylko się wyprostował i wkurzony na mnie popatrzył.
-Co zrobić...?-Ja tylko się uśmiechnęłam i powtórzyłam.
-No przeprosić pączusiu! Nigdy nie słyszał-.... - Podniosłam wzrok na Yetiego a on z zacisniętymi pięściami stał i wkurzony się na mnie wpatrywał.
-JA CI ZARAZ DAM PRZEPRA-...-Szybko się podniosłam i jak najszybciej pobiegłam do szkoły, Yeti szybko za mną pobiegł i tak zaczęła się czwarta część szybkich i wściekłych.

**********
Przepraszam za zmianę czasu co do wrzucania rozdziałów i co do stylu ich pisania ale poprostu mam na razie za dużo na głowie jednak obiecuję że postaram się wrzucać rozdziały co dwa dni lub nawet częściej i będą one nie co dłuższe. Buziaki ;)

Grudniowy Wieczór Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz