22-Dom

0 0 0
                                    

Gdy się obudziłam zobaczyłam, że Bilby już obok mnie nie było. Poszłam zobaczyć gdzie jest czy coś mu się stało.

Zobaczyłam, że jest przy wodospadzie gdzie łapie ryby.

Postanowiłam mu pomóc bo coś mu nie szło.

Wzięłam miecz i poszłam do niego ściągając pierw pochwę z ostrza.

Weszłam do wody bo miałam tylko majtki i bluzę (Dop. Autorki: taką jak na zdjęciu z wcześniejszego rozdziału)

Weszłam do wody, która zdążyła się ogrzać od słońca. Słuchałam uważnie gdzie co przepływało. Gdy zobaczyłam, że 3 ryby płynęły prosto na mnie wzięłam zamach i jednym ruchem je zdobyłam. Pokazałam w powietrzu Bilbiemu, który Michał do mnie łapą otwierając dziub.

Ściągłam z miecza już nie żywą rybę. Wybacz mi kochana ale jakoś trzeba żyć. I rzuciłam prosto do paszczy niedźwiedzia rybkę. Ten zjadł ze smakiem, a ja wyszłam z wody.

-Słuchaj muszę iść do miasta. Muszę kupić trochę potrzebnych nam rzeczy. Poczekasz tu?- Zapytałam.

-Oczywiście możesz coś pokupić. Możesz coś dla mnie zrobić? Kupisz mi trzy paczki piersi z kurczaka chciałbym mieć zapasy niż chodzić codziennie rano zabijając przyjaciół.

-Jasne kupię.- Powiedziałam I poszłam się przebrać w bardziej luźne ubranie, które zostawiła mi wczoraj Sara.

Przechodziłam przez las gdzie zdobyłam moją upadłość. Natknęłam się na mój telefon. Zobaczyłam, że działał więc wzięłam go ze sobą. Patrząc na powiadomienia zobaczyłam, że przyszedł e-mail gdzie ludzie chcieli kupić dom, który wystawiłam parę tygodni temu.

Odpowiedziałam im szybkim sms-em, żeby przyszli o piętnastej. Teraz była akurat dziesiąta więc miałam trochę czasu.

Poszłam do galerii i kupiłam sobie ubrania, które mogłabym założyć jak bym szła na imprezę albo miała się pobrudzić. Kupiłam sobie 2 topy i dresy. Poszłam kupić jeszcze sukienkę jakbyśmy z Sarą miały pójść do klubu.

Po zakupach Poszłam szybko odłożyć do jaskini nowe ubrania i Poszłam znowu do mięsnego. Z tego co mi zostało to mogłam kupić 3 piersi z kurczaka, miód, dwie miski, olej i deskę do krojenia oraz nóż.

Kupiłam to co miałam kupić i za wszystko zapłaciłam 25 dolarów. Dobrze więc trzeba wrócić do domu.

Wychodziłam ze sklepu, a mój wzrok zaatakował drogie jak skurczybyk auto. Pewnie milioner tam siedzi. Dobra nie ważne muszę iść do Bilby.

Gdy wchodziłam na teren lasu postawiłam zakupy na ziemi I ściągnęłam buty. Wzięłam je do ręki tak samo jak torbę i ruszyłam przed siebie.

Zobaczyłam, że Bilby próbuje zakosić pszczołom miód. Podeszłam do niego I przywitałam się z nimi. Poprosiłam Bilbiego by poszedł ze mną, a pszczółki przeprosiłam za kłopot.

-Patrz co dla ciebie mam.- Powiedziałam wyciągając słoik miodu.
Też aż się oblizał.

Wyciągnęłam deskę do krojenia. Rozpakowałam ją I odłożyłam gdzieś na bok. Poszłam szukać patyków na opał i kamieni wcześniej prosząc misia o nieruszanie zakupów.

Znalazłam idealnie płaski kamień wzięłam go i odłożyłam przy zakupach. Poszłam szukać bardziej takich kwadratowych. Nie musiałam iść daleko. Były one przy jeziorze.

Poszłam zrobić podpórkę na płaską płytę i zaczęłam kroić mięso usuwając syfy, których się nie je.

Pokroiłam na pół od boku i zaczęłam bić ręką tak jak młotkiem by się trochę splaszczyły. Otworzyłam Bilbowi słoik i wylałam mu do miski. Nie minęła chwila on już to zjadł.

-Żarłok. Ej zostaw mi to mięso!- Krzyknęłam widząc jak już zabierał się za jedną z piersi.

Ten zaś spuścił łepek i odszedł.

Dobrze, że mam moce, które mogę używać jako Opiekunka.

Przywołałam ogień I podpaliłam pod płytą wcześniej ja dobrze myjąc patyki.
Wlałam na płytę olej i czekałam aż się nagrzeje. Wstawiłam nie do końca gotowe kotleciki na płytę i czekałam aż dobrze się usmażą.

Gdy były gotowe zgasiłam ogień wodą I czekałam aż płyta wystygnie.

-Bilby chcesz spróbować?- Zawołałam go.

Ten przyszedł i poprosił o jednego.

-Uważaj gorące.- Ostrzegłam go.

Ten zaś uważając wziął ostrożnie gryza i pomumlał aż powiedział, że jest dobry i czy może sobie wziąść. Dałam mu jego kotleta i sama wzięłam się za swojego.

Gdy zjadłam zobaczyłam w koncie ryby na mieczu. Poszłam je zdjąć. Położyłam ryby na desce do krojenia i poszłam umyć swój miecz. Wsadziłam go do wody uważnie płukając.

Poszłam odłożyć go do pochwy by nic mu się nie stało.

Sprawdziłam szybko godzinę i zobaczyłam, że jest trzynasta.

Wzięłam się szybko do roboty oczyszczając rybki z łusek. Odcięłam im głowę i płetwy. Przekroiłam je na pół od boku I położyłam dwie połowy z jednej ryby na oleju podgrzewając ogniem.

Gdy była już gotowa odłożyłam je do swojej miski, a oczy wyrzucając gdzieś w dal. Ryby nie przypieczone odłożyłam do miski Bilba.

Poszłam powiedzieć mu, że muszę iść i nie wiem kiedy wrócę.

Sowa wiedząc, że idę od swojej nory postanowiła nade mną lecieć pilnując terenu.

Z tego co wiem to do domku miałam 5 kilometrów. Więc jakoś się wyrobię. Szłam sobie powoli. Po chwili dołączył do mnie wilk.

-Witaj Opiekunko.- Przywitał się.

-No Cześć. Cieszysz się, że będziesz mi towarzyszył?

-Oczywiście, że tak. Mało kto dostaje taką propozycję.

Przytaknęłam mu i szliśmy dalej. Po trzydziestu minutach doszliśmy na miejsce.

-Dobrze to wy się schowajcie, a ja tutaj czekam.- Oznajmiłam. Spojrzałam na godzinę i zostało jeszcze pięć minut.

Myślałam jak załatwić to szybko i bez problemu. Zobaczyłam w oddali zbliżającą się parę.

-Dzień dobry państwu.-Przywitałam ich.

-Dzień dobry pani. Moglibyśmy obejrzeć dom?

-Tak oczywiście zapraszam.

Weszliśmy do środka I opowiadałam im gdzie coś się znajduje oraz ile jest pomieszczeń. Powiedziałam im, że jest piwnica gdzie mogą przechowywać różne słoik z jedzeniem.

Gdy oprowadzilam ich do domu odeszli na parę kroków coś omówić.  Gdy przyszli uśmiechnęli się do mnie wesoło.

-Kupujemy.

Kamień spadł mi z serca. Nie miałam co kupić więc dziękowałam Niebiosom, że tak się stało.

Ukryty Świat Aniołów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz