20-Zamek

2 0 0
                                    

Przeszłam przez portal w oczy rzucił mi się wielki zamek. Widziałam, że nie jestem sama I ktoś idzie przedemną z grupką znajomych.

Gdy szłam za nimi ktoś wylądował przede mną.

-No Cześć jestem Sara. Mogę dotknąć twoje włosy? Nigdy nie widziałam kogoś z tak białymi.- Powiedziała.

-Jestem Annabeth. Oczywiście dotknij.

-Ile siedziałaś nad farbą?- Zapytała.

-To naturalne. Chciałabym by były ciemniejsze ale tak bym nie musiała co jakiś czas farbować.

-O to wiem jak ci pomóc. Chodź.- Powiedziała I pociągnęła mnie w stronę zamku.

-Chwila nie nadążam.- Mówię łapiąc coraz to większe oddechy.

-Czyli jak dobrze rozumiem nie byłaś zwolenniczką sportu?- Zapytała się lekko śmiejąc.

-No oczywiście bo nie wiedziałam, że jak stracę skrzydła to z nimi całe moje sportowe życie.- Powiedziałam.

-Czekaj. To kim byłaś?- Zapytała zdezorientowana.

-Aniołem. Księżniczką.

-Łoo stara my tutaj mamy już was pięciu. Jesteście tak rzadcy, że ja nie mogę.

-Miałaś mnie dokądś prowadzić?

-A tak wskocz mi na barana dawaj.- Powiedziała.

-Przecież ja cię połamię.- Powiedziałam odsuwając się.

-Dźwigałam cięższe od ciebie no dawaj.

Wiedziałam, że nie mam jak wygrać tej dyskusji więc wskoczyłam jej na plecy.

Jestem pod wrażeniem, że z dodatkowym ładunkiem biegnie tak samo szybko.

Gdy stanęliśmy przed wrotami do zamku ona mnie już postawiła na ziemi.

-Dzięki. Jestem pod wrażeniem.

-Spoko. Kiedy mój ojciec wybierze ci pracę to też będziesz taka silna.- Powiedziała uśmiechając się do mnie uroczo.

Weszliśmy do środka i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Tutaj jest tak pięknie, że nigdy byś nie pomyślała o takim wykonaniu pracy.

-Tak w ogóle to ile masz lat?- Zapytałam.

-17, a ty?

-Też 17.

-Jakie zwierze lubisz najbardziej?

-Oj nie wiem. Wszystkie są tak samo piękne w środku jak i na zewnątrz.- Powiedziałam.

Gdy tak zadawałyśmy sobie pytania doszliśmy do jakiś drzwi. Sara otworzyła je I zobaczyłam piękne spa.

-Dzień dobry Saro, dzień dobry dziewczynko.- Przywitała nas zapewne szefowa swojego pokoiku.

-Mogłabyś ją odnowić?- Zapytała ją.

-Oczywiście. Chodź dziecko. Czas na kąpiel.- Zawołała radosna.

Podeszłam do pięknej dużej wanny, która była już zapełniona wodą I pianą. Płatki róż pływały sobie tak jakby nie miały innych zmartwień.

Kobitki latały koło mnie dając jakieś soki albo przekąski lecz ja odmawiałam grzecznie.

Gdy wychodziłam z wanny szefowa podeszła do mnie i wręczyła czyste ubranie. Były czarne majtki, ubranie, które składało się z czarnego stanika i czarnej szaty z kapturem, który sięgał do nosa, z rękawami siatkowymi i pasa gdzie zamiast guzików były małe mieczyki.

Ukryty Świat Aniołów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz