Maks
Annabeth do mnie podeszła. Kazała mi wstać i odwrócić się to niej plecami. Poczułem ukłucie w miejscu prawej łopatki.
Poczułem jej palce w ranie, które sprawiły mi więcej bólu niż samo spowodowanie rany.
Zaczęła mówić w obcym mi języku. Przy tym czując przypływ energii.
W chwili gdy wyjęła palce Poczułem jak tracę grunt pod nogami i osuwam się na ziemię, lecz silne ramiona mężczyzny chronią mnie przed upadkiem.
Zemdlałem.
Annabeth
Wszystko poszło z godnie z moimi oczekiwaniami. Maks poszedł spać tak na jakieś pół godziny.
-No to czekamy.- Powiedziałam. Dopiero teraz przypomniałam sobie o ojcu chłopaka.
Patrzę na niego przejęta.
Mdleje.
Tata szybko do niego podbiega i łapie w pasie by nie upadł. Sadza go na fotelu obok kanapy.
-Musimy czekać, aż się obudzą. Myślałem, że mam lepsze rzeczy do roboty.- Odsapną ojciec.
-Co robimy?
-Nie wiem.- Odparłam.
-Ja wiem- Powiedział szybko.- Zagramy w kalambury.
W pokoju było słychać tylko moje westchnięcie.
-Dobra zagrajmy.
-Ja też mogę?- Zapytał lekarz.
-Pewnie. Siadaj- Powiedziała Maddie I poklepała miejsce obok... na podłodze.
-Ty wymyśliłeś pierwszy tą grę więc zaczynasz- Powiedziałam I zdążyłam zauważyć grymas na jego twarzy.
Ojciec pstrykną w palce, a przed nami pokazała się talia kart do tej gry. Potasował je i położył przed nami. Wziął jedną do ręki i już widzę, że nie może ze śmiechu.
Ściągnął garnitur i położył się brzuchem do ziemi I zaczął się czołgać zygzakiem.
-Wąż!- Krzyknęła Maddie.
Wstał i potwierdził to skinieniem głowy.
Teraz ja.
Biorę kartę i wstaję. Patrzę i mam pingwina.
Kucam przyciągam nogi do siebie zostawiając jakiś odstęp. Wyciągam ręce i ich nie zginam i chodze tak po pokoju. Ojciec się zwija ze śmiechu bo robię miny. Maddie wygląda jakby się zastanawiała.
-Pingwin?- Zapytał lekarz.
Wstaję I potwierdzam mu dając kciuka w górę.
————
Tak minęło nam 30 minut. Maks zaczął się rozbudzać. Patrzę na jego oczy. Zmieniły kolor. Teraz są zielono-niebieskie. Niesamowite.
-Gdzie ja jestem?- Zapytał słabo.
-U siebie w domu dzieciaku.- Powiedziała Maddie.- Wstawaj nie chcę mi się tu czekać.
Wstaje. Ledwo co się trzyma na nogach.
-To przechodzimy do ćwiczeń.- Podchodzę do niego i łapię za rękę. Prowadzę go do ogrodu.
-Musimy iść na polanę gdzie nikt nas nie zobaczy. Maddie poprowadź ich.
-Jesteś pewna, że dasz radę?- Zapytała.
-Tak. Jeżeli ja dałam mu możliwość latania na 24 godziny on jest jakby mocą ze mną powiązany więc jak będę go trzymać bynajmniej za rękę to poczuje się silniejszy.- Odpowiedziałam.

CZYTASZ
Ukryty Świat Aniołów
FantasySzesnastoletnia Annabeth musiała zejść na ziemię z przyjaciółkami aby uczęszczać do popularnego liceum w Oksfordzie. W nowej szkole poznaje Maksymiliana, którego wręcz nie da się nie zauważyć.