15. Wtorek, 9 grudnia

27.9K 1K 467
                                        

Wczoraj znowu bałam się iść do szkoły. Bierne ignorowanie głupich odzywek klasowych prześmiewców było dla mnie nader ciężkim zadaniem. Nie miałam już ani ochoty wchodzić z nikim w polemikę, ani używać argumentu siły, skoro siła argumentu zawodziła. Dość już miałam kłopotów z tym związanych. Na szczęście dla mnie, życie szkolne rządziło się swoimi prawami i toczyło własnym rytmem. I jak to często ze szkolnymi aferami bywało, zapominało się o jednej, kiedy tylko na horyzoncie pojawiała się następna.

Kiedy z duszą na ramieniu wkroczyłam rano do sali numer dwanaście, z zaskoczeniem odkryłam, że ostatni incydent pomiędzy mną, a Krzysztofem, nie budził już żadnej sensacji.

Nieliczni na chwilę odwrócili głowy w moim kierunku. Ktoś był pogrążony w rozmowie, ktoś notował coś w zeszycie, ktoś próbował złapać jeszcze odrobinę snu. Paru chłopców szczelnym kordonem otoczyło laptopa Matiego i żywo o czymś dyskutowali. Nikt jednak nie wskazywał na mnie palcem, nie wyśmiewał ani nie robił głupich docinków na temat lodów i śniegu.

– Co jest? Stało się coś? – Pochyliłam się w stronę Amelki, przepisującej zadania z zeszytu Eli.

– Jeszcze jak! – Kiwnęła głową. – Chyba mamy jakąś ciężarną w klasie.

– Ciężarną? – zdziwiłam się. – Że niby w ciąży?

– Tak geniuszu. – Wywróciła oczami. – Ciężarną w ciąży.

– Jak to "chyba"? – wyszeptałam konspiracyjnie, powtarzając jej słowa. – I kto by to miał być?

– Jakbym wiedziała kto, to bym rzucała nazwiskami, a nie mówiła, że ktoś. A jakby było wiadomo na sto procent, to bym nie mówiła "chyba" – podsumowała trafnie.

– No dobra, ale skąd takie przypuszczenia? Ktoś się wysypał? – trzasnęłam serię pytań, spodziewając się najgorszego.

– Nikt się nie wysypał, ale technologia – zaśmiała się – technologia w dzisiejszych czasach to potęga!

– Nic nie rozumiem. – Zbaraniałam już całkiem. – Co ma potęga technologii do ciąży?

Amelka westchnęła i odłożyła na chwilę zeszyt. Była trochę poirytowana, że przeszkadzam jej w zrzynaniu zadań, ale informacja okazała się na tyle ciekawa, że nie potrafiła sobie odmówić przekazania jej dalej.

– Bo widzisz. Mamy pocztę klasową na Gmailu. Czaisz? – Kiwnęłam głową na znak, że czaję. – No! I tam jest taka opcja, że historia poczty przechowuje informacje o wyszukiwanych stronach i hasłach w przeglądarce. Wystarczy tylko zalogować się i zapomnieć o wylogowaniu, a wszystko to, co robisz w necie zachowuje się właśnie tam. No i wczoraj Alek grzebał w opcjach na poczcie i znalazł w historii informacje o tym, że ktoś googlował pierwsze objawy ciąży, to jak rozpoznać że się wpadło, po jakim czasie zrobić test i tak dalej. Czaisz? – Czaiłam dalej, dziękując niebiosom, że nie miałam nawet hasła do tej poczty. Miło było być teraz poza kręgiem podejrzanych. – Myślimy, że to Karola mogła zaliczyć wpadkę z Krzysiem. Chłopaki robią zakłady. Możesz się dopisać na listę i postawić na siebie, ale zepsujesz im zabawę. – Zaśmiała się rozbawiona swoim żartem. – Nie wiem tylko, czy Robert będzie tym uradowany.

Czyli jednak. Moje podejrzenia okazały się słuszne. I faktycznie, nikt inny, wliczając w to samą Karolinę nie wiedział, że Krzyś nikogo nie bzykał w noc tej pamiętnej imprezy.

Nikt, poza samym Krzysiem oczywiście.

Karoliny nie było dzisiaj w szkole, za to Krzyś pojawił się w drzwiach klasy równo z dzwonkiem.

Jak tylko wszedł w sali zapanowała kompletna cisza. Krzyś przysiadł się swoim zwyczajem do mnie, a ja zamiast grzecznie, jak zawsze robić notatkę z polskiego, streszczałam mu na skrawku papieru wszystko to, czego dowiedziałam się przed chwilą od Amelki. Krzyś wyglądał, jakby dostał obuchem w tył głowy. "Musisz jej powiedzieć!" dopisałam jeszcze pod spodem, a on odburknął coś niezrozumiale.

SzyszkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz