15• ambiwalencja uczuć

248 39 35
                                    

Keep thinking about usAnd how things get in between,But if it's love, it doesn't matter, You don't belong to me,But I can't let go(„Hope Is A Heartache" – LĖON)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Keep thinking about us
And how things get in between,
But if it's love, it doesn't matter,
You don't belong to me,
But I can't let go
(„Hope Is A Heartache" – LĖON)

•^•^•

Jeongguk zapominał powoli, czym był spokój. W jego głowie nie istniał generalnie nigdy, ale ta namiastka, z którą zawsze się wychowywał, zaczynała zanikać na dobre. Zastępowały ją kolejne stresujące informacje, wydarzenia i miejsca, z którymi przychodziło mu się stykać. I kiedy już myślał, że na nowo odnajdował w sobie tę miłą harmonię, znów pojawiało się coś, co rozbryzgiwało to mylne wrażenie w drobny mak.

Coś, a raczej ktoś.

Tak Jeon uważał dotychczas, choć dopiero po powrocie z Połówników do Domu dotarło do niego, że wcześniejsze niepokoje były niczym w porównaniu z odczuciami z teraz. Z jednej strony miał ochotę krzyczeć, wydzierać się, obłożyć pięściami każdy napotkany kamień... Z drugiej zaś nie czuł nic. Coś ogromnie go blokowało i nie wiedział, czy była to złość, zrezygnowanie, czy może coś jeszcze innego.

Trzecich, dużo pozytywniejszych odczuć wolał do siebie nie dopuszczać, nie w tej sytuacji.

Jak miałby w końcu wytłumaczyć przed samym sobą, dlaczego podświadomie ekscytowała i cieszyła go wizja odnowienia kontaktu z Taehyungiem? To nie było w porządku, ani względem Domu, ani jego samego.

Serce po prostu nie chciało z nim współpracować i zdawało się przyjąć taehyungową taktykę nadziewania go na swoje podstępne sztuczki.

Żegnając się z przyjaciółmi w środku nocy, czuł się wyjątkowo nieswojo. Jakby ukrywał przed nimi niedopuszczalny do przetrzymywania sekret, bo w końcu zwykle mówili sobie o wszystkim. Nie zrobił jednak niczego, co mogłoby zostać zlinczowane, bo w końcu, czy chęć posiadania znajomego Implikanta była czymś zabronionym? Taka zasada nie istniała i z tego też powodu Jeongguk nie czuł wyrzutów po spotkaniach z Jiminem. Inaczej sprawa miała się zapewne w przypadku znajomego Procesora...

Po raz pierwszy nie potrafił też określić, czy opuszczenie Domu napawało go większą ulgą czy jednak przerażeniem. Na pewno nie wyjeżdżał jeszcze z Północy tak zmieszany jak właśnie na początku trzeciego już tygodnia wyjątkowego porozumienia, które w minionych dniach dłużyło mu się przeokropnie. Miał wrażenie, jakby jeździł do Siedziby już miesiącami, do Domu wracając jedynie marny raz na dwa lub trzy tygodnie.

Z drugiej strony próbował pocieszać się, że już za niedługo miała upłynąć prawie połowa wyznaczonego na badania czasu, a wraz z jej przeminięciem wszystko znów miało wrócić do normy.

Na ten moment o normie nie było jednak mowy, co uświadomił mu widok zaledwie zarysu smukłej sylwetki jednego z Procesorów tuż przy wejściu do wysokiego centrum Południa. Korzenny wczepił mocniej palce w ciemną sierść Viver, by utrzymać równowagę na jej grzbiecie. Nie chciał myśleć o cieniu radości, która pokryła oblicze Taehyunga, gdy znaleźli się już na tyle blisko siebie, że dwudziestopięciolatek był w stanie dostrzec jego twarz.

War Of Our Hearts | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz