Wstęp

1.4K 44 220
                                    

Pov. Kaveh

Idę korytarzem prosto do kuchni, to nie mój dom, ale jest taki jak sobie wymarzyłem. Piękne zdobienia na drewnianych framugach, porządek wokoło, piękny kominek który grzał salon i kuchnie, wolne przejście pomiędzy tymi pomieszczeniami.

- Czy ja umarłem? - Powiedziałem głośno sam do siebie.

- Chciałbyś głuptasie. - Podskoczyłem i odwróciłem się w stronę głosu. To on....nie mogę w to uwierzyć, to we własnej osobie najgorsze co mogło mnie spotkać.

- Co ty tu robisz Haitham?! - Nie da się nie krzyczeć na niego, sama jego osoba sprawia, że się denerwuje.

- Jeszcze wczoraj pode mną jęczałeś i mówiłeś, że kochasz. - Przybliżył się z tym swoim durnym uśmiechem. Był już za blisko mnie, przyparł do ściany i trzymał za ramiona. - Szybko zapominasz, chyba pora ci przypomnieć.

Zniżył swoje usta prosto na moje, połączył w długi pocałunek który o dziwo chciałem, kocham te usta są takie miękkie, słodkie kiedy się nie odzywa i....

Zniżył swoje usta prosto na moje, połączył w długi pocałunek który o dziwo chciałem, kocham te usta są takie miękkie, słodkie kiedy się nie odzywa i

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Kaveh.....Kaveh... - Dudniło mi w głowie, ale kto by się przejmował, przecież całuje największe ciało w jakimś obcym domu, a może jesteśmy małżeństwem?! Przecież Nilou będzie mi zazdrościć, głupia pipa myślała, że będzie z nim, ale to ja wygrałem.

- Kaveh wstawaj! - Poczułem uderzenie w ramie.

- Co jest?! - Rozejrzałem się, byłem w samochodzie, a obok Nari mnie szarpał. To był sen....no tak.

- Jesteśmy już na miejscu, bierze swoje rzeczy, nie chce siedzieć w samochodzie. - Wyszliśmy z auta, ten sen był taki prawdziwy, a raczej....po części był.

- Co ci się śniło? Całowałem szybę w samochodzie.

- Dobrze wiesz kto. Nie mogę jakoś, nie myśleć o nim. - Załamałem się i podniosłem pudła z moim imieniem.

- Kaveh to było w liceum, poza tym powiedziałeś , że cię zranił. - Ma rację, Tighnari zawsze ma rację mimo, że ja mówię , że jej nie ma.

- Dobrze, że teraz studiujemy, przecież to nie możliwe, że będzie w tej samej klasie. - Ruszyłem w stronę budynku w którym miałem mieszkać z Tighnari, jest blisko i akademika i pracy. Pewnie Alhaitham śmiałby się ze mnie, że nawet nie robię tam gdzie mówiłem..... Jak z architekta spadłem do sprzedawcy kwiatów w sklepie Tighnariego, czasem dorabiam w kawiarni jeśli muszę.

Co jest okropne w tym wszystkim? Tęsknię za nim, ale on zrobił się okropny dla mnie, zranił i nie miałem innego wyjścia. Zerwanie i ucieczka od niego była słuszna, ale....wstyd się przyznać, że zerwałem z nim przez telefon i zablokowałem. Zachowuje się jak gimnazjalistka która uważa, że gra w filmie. W sumie liceum i gimnazjum są bardzo zbliżone do siebie, to dalej nastoletnia miłość.
Mój plan na początek studiów? Nauka, praca i dobra zabawa. Nikt mi tego nie zepsuje, Tighnari mnie wspiera. O! Znajdę kogoś Tighnariemi, zawsze chciałem się bawić w swatkę! Nari był zawsze przy mnie jak byłem z tym idiotą, po zerwaniu, nawet teraz. On zawsze był sam, zawsze porządny uczeń, pupilek nauczycieli, przygotowany nawet kiedy nie trzeba i miłośnik przyrody.

Szkolne miłostki - Cynonari & HaikavehOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz